Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sześciu z zarzutami

Redakcja
Trzech krynickich lekarzy, dwóch ordynatorów tamtejszego szpitala i była dyrektorka Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego otrzymali zarzuty narażenia dwunastoletniego Kamila z Ostrowca Świętokrzyskiego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia. Dwa lata temu chłopiec przebywał na kolonii w Szczawniku koło Muszyny i tam podczas zabawy został przygnieciony bramką na boisku, co skończyło się śmiertelnym urazem.

MUSZYNA. Prokurator stawia lekarzom zarzut narażenia dziecka na utratę życia

Sprawę prowadzi prokurator Ludwik Huzior z Prokuratury Rejonowej w Muszynie:

- Wszyscy lekarze złożyli wnioski dowodowe, w których kwestionują opinie biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu. Zgłoszone zastrzeżenia zostaną rozpatrzone przez biegłych, którzy opinie sporządzali. We wnioskach dowodowych lekarze domagają się nowych ekspertyz sporządzonych przez inny skład biegłych. Uważam, że we wrześniu te wszystkie sprawy powinny być rozstrzygnięte - dodaje prokurator Huzior.

Prokuratura wyklucza postawienie zarzutów organizatorom kolonii i opiekunom grupy, w której odpoczywał Kamil. Jak twierdzi, ich postępowanie nie budzi zastrzeżeń.

Chłopiec bawił się na boisku wraz z kolegami. W pewnej chwili bramka, której się uczepił, upadła na ziemię przygniatając go na wysokości klatki piersiowej. Uraz był bardzo poważny. Chłopiec stracił przytomność. Powiadomiona o zdarzeniu pielęgniarka kolonijna natychmiast przystąpiła do akcji ratunkowej. Nie zdawała sobie jednak sprawy - tak jak prawdopodobnie później lekarze - że Kamil ma pęknięte serce. Karetka z krynickiej podstacji odtransportowała chłopca do szpitala w Krynicy. W ambulansie również podejmowano czynności ratunkowe. W szpitalu Kamil przebywał kilka godzin. Z początku jego stan po środkach zaaplikowanych w karetce poprawił się. Jednak poważnie uszkodzone serce zaczęło odmawiać posłuszeństwa. Wokół odtransportowania chłopca do Nowego Sącza trwały długie targi. Doszło do przesiadki z chorym do innej karetki w okolicach Łabowej. Ostatecznie Kamil zmarł w sądeckim szpitalu. Po jego śmierci rozgorzała dyskusja o skuteczności zastosowanych środków. Przeważała opinia, że chłopcu uratowałoby życie szybkie otwarcie klatki piersiowej i zabieg na pękniętym sercu. Pytanie, kto miał to zrobić - lekarze z Krynicy, czy z Sącza i czy dopełnili procedur oraz wymagań sztuki medycznej? Dywagowano, czy należało wezwać lotnicze pogotowie ratunkowe i wprost z miejsca wypadku przetransportować kolonistę do Prokocimia. Na te i inne pytania próbowali odpowiedzieć biegli.

Wojciech Chmura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski