Krakowianie walczą o I ligę FOT. ANNA KACZMARZ
Pechowy początek spotkania mocno pokrzyżował plany krakowian w starciu z liderem. W pierwszych trzech biegach po upadkach urazów doznali Paweł Staszek, Maciej Curyło i Oliver Allen. Tylko pierwszy z nich był w stanie kontynuować jazdę, choć i tak nie na sto procent. Curyło trafił do szpitala z urazem kostki, Allenowi odnowiła się kontuzja nadgarstka.
- Po trzech wyścigach zostało nam tak naprawdę tylko czterech zawodników. Wiadomo, że w takiej sytuacji morale zespołu spadło - mówi menedżer nowohuckiej drużyny Michał Finfa. - Myślę, że z Curyłą w składzie moglibyśmy zdobyć 40 punktów. Staszek mocno się poobijał i gdyby nie to, że już nie miał go kto zastąpić, to by nie wyjeżdżał na tor. Do tego podczas upadku uszkodził motocykl i później startował na rezerwowym. Z tych dwóch powodów nie był stanie wysoko punktować. Czekamy na wyniki badań Mikołaja, Allen raczej nie pojedzie w następnym meczu.
W krytycznym momencie tylko Rafał Trojanowski stanął na wysokości zadania (13 pkt w 6 biegach). Zawiedli Duńczyk Mads Korneliussen (4 pkt w dwóch pierwszych startach, żadnego w 4 kolejnych) i Fin Timo Lahti (6 "oczek" w 6 biegach). - Czekają nas męskie rozmowy, niektórzy zawodnicy pojechali niewytłumaczalnie słabo. Teraz trzeba się będzie ostro przyłożyć do treningów. Strata jest duża, ale do odrobienia w rewanżu - mówił po meczu prezes klubu Paweł Sadzikowski.
- Nie wiem, co się stało z Madsem. To przecież zawodnik, który dotąd miał średnią biegową za poziomie 2,7 punktu. Coś robił przy motocyklu, pewnie miał kłopoty sprzętowe. Po tym jak zabrakło nam dwóch zawodników i tak musiałem go wystawiać. On i Lahti pojechali bardzo słabo. To jednak ich pierwszy tak poważnie zawalony mecz, więc nie można ich przekreślać. Do tego mamy kłopoty kadrowe, a lista rezerwowych nie jest oszałamiająca. Dlatego obaj wystąpią w następnym spotkaniu. Trzeba będzie im znów zaufać - mówi Finfa.
W niedzielę krakowianie na swoim torze podejmą ŻKS ROW. Aby ich szanse na awans do I ligi wzrosły, trzeba odrobić 23 punkty straty i zdobyć bonusa za lepszy bilans dwumeczu. Niższa wygrana sprawi, że krakowianie wprawdzie zbliżą się w tabeli do lidera na punkt, ale to może nie wystarczyć. Trzeba będzie zdobyć maksymalną liczbę "oczek" w pozostałych dwóch spotkaniach i liczyć na potknięcie "Rekinów". Ci będą mieć wyjazd do Kolejarza Opole (u siebie wygrali 65:25) i mecz na własnym torze z KSM Krosno (przegrali tam 9 pkt). Krakowian z kolei czeka wyprawa do Krosna (na swoim torze zwyciężyli 18 pkt) i mecz w Nowej Hucie z Kolejarzem (w Opolu wygrali 48:42).
- Są szansę na odrobienie strat z Rybnika, ale szczerze mówiąc - nieduże. Rywal pokazał, że nie ma dziur w składzie, czeka nas więc bardzo trudna misja. Oczywiście nie poddamy się i będziemy walczyć. Trzeba wygrać, żeby zmniejszyć stratę w tabeli i liczyć na to, że Rybnik przegra w Opolu - mówi Finfa.
(ART)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?