Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkie mecze "małej" Polki

Redakcja
Grażyna Seweryn po zakończeniu sportowej kariery pracuje w krakowskiej prasie FOT. WOJCIECH MATUSIK
Grażyna Seweryn po zakończeniu sportowej kariery pracuje w krakowskiej prasie FOT. WOJCIECH MATUSIK
- Byłam rozgrywającą, lubiłam rzucać z dystansu - mówi zawodniczka, która przyczyniła się do rewolucyjnej zmiany w przepisach gry. Dwa razy została wicemistrzynią Europy, z "Białą Gwiazdą" sześć razy zdobyła mistrzostwo Polski.

Grażyna Seweryn po zakończeniu sportowej kariery pracuje w krakowskiej prasie FOT. WOJCIECH MATUSIK

(Nie)zapomniane postaci krakowskiego sportu: GRAŻYNA SEWERYN (Wisła) - koszykówka

Była jedną z najlepszych koszykarek drużyny Wisły oraz reprezentacji Polski lat 80. Grażyna Seweryn kierowała grą, dużo rzucała, nie zawodziła w najtrudniejszych momentach.

Wiosną 1985 roku w finale play-off ekstraklasy spotkały się krakowska Wisła i Ślęza. Faworytkami były wrocławianki, po porażce w Krakowie własny teren miał jej sprzyjać w dwóch wygranych. Słyszało się przed finałem o przygotowywanym przez wrocławskich działaczy bankiecie, mrożonym szampanie, czekających dla koszykarek premiach, popartych podobno - dla tych najbardziej zasłużonych - talonami na samochody i kluczykami do mieszkań.

Decydujące rzuty

W Hali Ludowej pierwszy mecz rewanżowy wygrały gospodynie. Nazajutrz kibice znów przybyli tłumnie, ogromny tumult z trybun miał podłamać krakowianki. Jakiś chuligan nawet wdarł się na parkiet i uderzył sędziego... Tymczasem wiślaczki znów walczyły - i mimo że sędziowie odgwizdali wszystkim wysokim zawodniczkom gości po 5 przewinień, krakowianki ani myślały się poddać.

W dogrywce do rozgrywających Grażyny Seweryn i Marty Starowicz trener Zdzisław Kassyk musiał dodać głębokie rezerwy. W ostatniej sekundzie, przy remisie 66-66, Krystyna Zagórska sfaulowała Seweryn. Napięcie prawie rozniosło mury hali. Wiślaczka jednak z kamiennym spokojem dwukrotnie trafiła i na sektorach wrocławskich zapanowała kompletna cisza.

- Pamiętam tylko, jak otoczyła nas grupka cieszących się z mistrzostwa kibiców z Krakowa - wspomina koszykarka. Szampany wrocławianie musieli schować do kolejnego sezonu.

Miejscowi kibice zapamiętali wiślaczce te rzuty. Niebawem we Wrocławiu kadra rozgrywała turniej, w trakcie meczu Polski z Rumunią wygwizdywano krakowską zawodniczkę. W tej atmosferze trener reprezentacji ściągnął Grażynę Seweryn z boiska, ale kierownik Ślęzy wręczył jej potem bukiet kwiatów z przeprosinami.

Może wrocławianki, które pierwszy raz miały okazję wywalczyć mistrzowski tytuł, chciały przed finałem porozumieć się z wiślaczkami, mającymi już wiele złotych medali na koncie, by puściły mecz? - Nie, takich podchodów nie było - mówi Grażyna Seweryn. - Nasza liga koszykarek była czysta pod tym względem, a wiem, że w innych rozgrywkach sportowych cuda się zdarzały. Tylko raz w mej karierze znajoma koszykarka z rodzinnego miasta podeszła do mnie, abyśmy zagrały ulgowo, ale powiedziałam jej, że źle trafiła.

Podobna sytuacja jak w ostatniej sekundzie meczu we Wrocławiu, wydarzyła się rok wcześniej w katowickim "Spodku". Polki walczyły w grupie eliminacyjnej o awans do mistrzostw Europy. W końcowym meczu z Holandią Grażynie Seweryn przyszło egzekwować w ostatniej sekundzie dwa wolne, decydujące o zwycięstwie. Nie pomyliła się.

Przekonała FIBA

Poza podziwu godnym spokojem w przełomowych chwilach, innym atutem niewysokiej jak na koszykarskie wymagania (171 cm) krakowianki były celne rzuty z daleka. Kiedy zaczynała grać, nie istniał przepis o 3 punktach. Czy się trafiło spod kosza, czy z połowy boiska, zawsze były 2 pkt. FIBA postanowiła zmienić, uatrakcyjnić grę. Między inymi za sprawą Grażyny Seweryn.
Polskie zawodniczki w 1983 roku pojechały na mistrzostwa świata do Brazylii (to jeden z trzech naszych występów na MŚ w historii). - Najpierw grałyśmy eliminacje w Rio de Janeiro, na finały przeniosłyśmy się do Sao Paulo, zajmując ostatecznie siódmą lokatę - mówi Seweryn. - Tam mój występ stał się przyczyną wprowadzenia nowego przepisu. Kiedy grałyśmy z Chinkami, siedem razy celnie rzuciłam z dalszej odległości. Potem odbyło się posiedzenie FIBA, z którego relację zdał mi prezes PZKosz Kajetan Hądzelek. Jak mówił, propozycja premiowania mężczyzn 3 punktami za trafienie do kosza zza linii 6,25 przeszła błyskawicznie. Natomiast były wątpliwości, czy ta linia jest zbyt daleka dla kobiet? Wtedy szef FIBA Borislav Stankovic odezwał się, że skoro taka mała Polka potrafi tyle razy celnie rzucać z głębi boiska, to trzeba zatwierdzić te 6,25 m również dla kobiet.

Szybkie postępy

Grażyna Seweryn, z domu Jaworska, przyszła na świat w Szprotawie, w województwie lubuskim. Miała w tym mieście dobre warunki do uprawiania sportu. Biegała, ale zainteresowała się koszykówką. Trener-nauczyciel Ryszard Kabza uczył podstaw tej gry, po lekcjach często trenowała rzuty. Miejscowy klub Szprotavia miał sekcję koszykówki i można było w niej rozwijać swe umiejętności.

W 1975 roku Grażyna Jaworska została najlepszą zawodniczką międzynarodowego turnieju w Białymstoku. Za rok 16-latkę trener Marian Piotrowski powołał na mistrzostwa Europy kadetek do Szczecina. Następnie znalazła się w drużynie trenera Janusza Mroza, która w bułgarskim Haskovie zdobyła srebro na mistrzostwach Europy juniorek. W 1978 roku była w kadrze narodowej trenera Zygmunta Olesiewicza, który jednak na mistrzostwa Europy seniorek nie wystawił młodej zawodniczki.

- Szkoda, bo liczyłam na debiut w tak ważnej imprezie. Robiłam wtedy szybkie postępy - ocenia Grażyna Seweryn. - Może nie miałam "koszykarskiego" wzrostu, ale tym się nie przejmowałam, bo grałam jako rozgrywająca, lubiłam rzucać z dystansu. Natomiast po maturze pojawił się dylemat: co dalej ze sportem? Do Szprotawy przyjeżdżali emisariusze czołowych klubów. ŁKS obiecywał mi mieszkanie i etat w resorcie włókienniczym. Wtedy był zwyczaj, że czołowi sportowcy umieszczani byli na etatach zaprzyjaźnionych z klubem zakładów pracy. Z kolei wysłannik AZS Poznań namawiając mnie do swej drużyny, podarował... klubowy proporczyk. Kiedy odmówiłam przejścia, zabrał mi go. Ostatecznie zdecydowałam się na wielką Wisłę i zjawiłam się w niej w sezonie 1978/79. Krakowski klub zgodził się, aby ze Szprotawy przyjechali też moi rodzice, którym załatwiono pracę, a nam wszystkim, w tym bratu i siostrze, mieszkanie na nowym osiedlu po dawnym lotnisku.

250 meczów w kadrze

Wpływ na wybór klubu miały sławne reprezentantki Polski z Wisły, Halina Iwaniec i Halina Kaluta, które spotkały na obozie w Zakopanem młodą koszykarkę Szprotavii i skutecznie namawiały do gry w Krakowie. Potem Kaluta się śmiała, że sama ukręciła bicz na siebie: musiała schodzić z boiska, ponieważ trener wpuszczał Jaworską...
Trenerem Wisły i reprezentacji był Ludwik Miętta-Mikołajewicz. Nie zawahał się w 1980 roku zabrać młodziutkiej Grażyny na mistrzostwach Europy seniorek do Banja Luki, gdzie Polki nieoczekiwanie zdobyły srebrny medal, a za rok powtórzyły to w Anconie.

W 1983 roku Grażyna Seweryn pojechała na wspomniane mistrzostwa świata. Poza celnymi rzutami z dystansu zapamiętała z Brazylii jeszcze niezwykłe spotkanie. Książę Roman Sanguszko, przedwojenny właściciel pałacu, rozległych włości i różnych zakładów pracy w Tarnowie zaprosił polskie koszykarki do swej brazylijskiej posiadłości... Trzy lata wcześniej miało dojść do innego, niezwykłego spotkania, kadra koszykarek wojażowała po USA, z Polkami umawiała się przed-wojenna gwiazda lekkoatletyki Stanisława Walasiewicz. Przygotowując w Cleveland suweniry dla koszykarek, udała się do marketu, a po wyjściu z niego została napadnięta i zastrzelona na parkingu. Koszykarki zdążyły już tylko na pogrzeb.

W reprezentacji seniorek Grażyna Seweryn wystąpiła w sumie 250 razy, tylko Danuta Fromm z Lecha może poszczycić się większą liczbą.

Sportowa rodzina

W Wiśle znalazła męża, też koszykarza, Janusza Seweryna, który w męskiej drużynie "Wawelskich Smoków" pełnił podobną rolę, rozgrywał i celnie rzucał zza linii 6,25 m. W sezonie 1981/82 Grażyna Seweryn była na urlopie macierzyńskim, pojawił się syn Łukasz. Dziś jest koszykarzem mistrza Polski Asseco Prokomu Gdynia.

- Z mężem daliśmy mu wolną rękę w wyborze sportu - mówi mama. - Uprawiał tenis u Barbary Draczowej na Olszy. Ostatecznie wybrał koszykówkę, wtedy gdy jego tata trenował Koronę. Zaczął u Andrzeja Dudka, grał m.in. w tarnowskiej Unii. Trochę brakło mu szczęścia, za dużo było kontuzji w jego karierze. Teraz z żoną Łukasz czeka na narodziny Wiktorii, a ja z Januszem przygotowujemy się do roli dziadków.

Janusz Seweryn, młodszy brat znakomitego koszykarza "Smoków" Andrzeja, był trenerem kilku klubów, m.in. kobiet Wisły, gdy grała tam jego żona.

Grażyna Seweryn z Wisłą sześć razy była mistrzynią Polski oraz dwa razy wicemistrzynią. Nie tylko domem i koszykówką jednak się zajmowała. Ukończyła wyższe studia. Marzeniem była medycyna, ale trudno było to pogodzić ze sportem. Dlatego zdecydowała się na AWF w Krakowie, ale nie na kierunek trenerski, tylko poszukała czegoś bliskiego swym zainteresowaniom - rehabilitację. Była pierwszą magistrantką znanego dziś psychologa sportu prof. Jana Blecharza.

Kończąc karierę, wyjechała na dwa lata grać do francuskiego Dijon (trenerką była Polka Danuta Burtin), mąż prowadził tam treningi młodych roczników, a syn błyskawicznie uczył się francuskiego i chodził do szkoły. Po powrocie jeszcze zagrała w Wiśle, by w 1992 roku, czując pewne psychiczne wypalenie sportem, zeszła z boisk.

Gra w koszykówkę dawała jej satysfakcję, ale nie kokosy. Zastanawiała się, co dalej. W "Echu Krakowa" redaktor Jerzy Langier napisał o zakończeniu kariery przez "wojownika z Wisły". Po tym zadzwonił szef "Tempa" Ryszard Niemiec i zaproponował byłej koszykarce pisanie rozmówek sportowych w tej gazecie.
- Chętnie spróbowałam - opowiada Grażyna Seweryn. - Jednak bardziej niż pisanie, pociągała mnie praca redakcyjna. Pojawiały się pierwsze komputery. Udałam się na kurs komputerowy i zaczęłam pracę w "Tempie". Obecnie pracuję przy łamaniu stron "Gazety Krakowskiej".

Jan Otałęga

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski