Poszli na rękę rywalom, którzy nie grają w święta

W minioną niedzielę, w swoim ostatnim meczu, piłkarze Hutnika (białe koszulki) pokonali 2-0 LKS Mogilany FOT. WACŁAW KLAG

IV LIGA PIŁKARSKA. Hutnik zmierzy się z Orkanem Szczyrzyc w świetle jupiterów. Goście pokryją część kosztów organizacji meczu.

O przełożenie meczu z Wielkiej Soboty na inny termin zwrócił się do Hutnika Orkan. To żadne zaskoczenie, bo sponsor tego klubu - mieszczącego się we wsi znanej głównie z tego, że znajduje się w niej opactwo Cystersów - od lat sprzeciwia się, by piłkarze rozgrywali mecze podczas świąt. Zasad trzyma się tak mocno, że gdy rywale ekipy ze Szczyrzyca nie chcą zgodzić się na przeniesienie spotkań na inny termin, zespół Orkana i tak nie przystępuje do meczu. Ostatnio zdarzyło się to dwa lata temu, gdy szczyrzyczanie nie przyjechali do Bochni na spotkanie z BKS. Ukarani zostali walkowerem.

Hutnik poszedł Orkanowi na rękę, nie skusił się na trzy punkty bez gry, ale postawił warunek. - Rozumiemy racje sponsora ze Szczyrzyca, ale my, szanując naszych kibiców, którzy są głównymi sponsorami Hutnika, nie mogliśmy zgodzić się na przeniesienie meczu na dzień w środku tygodnia na godziny, w których wiele osób pracuje - wyjaśnił Adam Gliksman, wiceprezes stowarzyszenia Nowy Hutnik 2010. Przyznał, że część kosztów organizacji spotkania (które w sytuacji gry przy sztucznym świetle są wyższe) wzięli na siebie goście.

Dla Nowego Hutnika 2010 będzie to drugi mecz przy włączonych jupiterach. Pierwszym było towarzyskie spotkanie z 1.FC Magdeburg, zorganizowane w lipcu ubiegłego roku z okazji 60-lecia nowohuckiego klubu.

Przed meczem z Orkanem, piłkarze Hutnika na Suchych Stawach zmierzą się w niedzielę o godz. 15 z liderem IV ligi, Limanovią. Zespół trenera Krzysztofa Przytuły w tej rundzie goni czołówkę, do drużyny z 2. miejsca w tabeli, premiowanego awansem do III ligi, traci 9 punktów (a na starcie rundy wiosennej było ich 13). Hutnicy na stadionie w Nowej Hucie rozegrają wiosną aż 11 z 15 spotkań. Dwa, które już u siebie rozegrali, zakończyły się ich zwycięstwami.

TOMASZ BOCHENEK