Każde dziecko, które chodzi na treningi, musi mieć pozwolenie lekarza sportowego FOT. KAROLINA MISZTAL
KONTROWERSJE. Zdobycie lekarskiego zaświadczenia, potrzebnego dziecku na treningi, jest dla wielu rodziców zadaniem niewykonalnym
Problem w tym, że zaświadczenie od lekarza sportowego potrzebne jest już teraz. W październiku zaczęły się zajęcia sportowe dla dzieci i w zasadzie już wtedy powinny one przynieść opinię od lekarza, że mogą uprawiać sport.
Rodzicom pozostają płatne wizyty. - Za komplet badań dla moich dwóch synów, z których jeden trenuje judo, a drugi kung-fu, powinnam zapłacić około 800 zł - opowiada pani Magda.
Trzeba wykonać m.in. badania EKG, okulistyczne, laryngologiczne, czasami także neurologiczne. Skierowania na nie powinien wydać lekarz sportowy. Potem trzeba jeszcze raz do niego przyjść z wynikami.
Lekarzy sportowych, którzy mają kontrakt z NFZ, jest w Krakowie za mało. Tworzą się do nich kilkumiesięczne kolejki. - Wynika to ze zbyt niskich kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia. W dodatku NFZ nie płaci nam za nadwykonania, czyli pacjentów przyjętych ponad ustalony limit - tłumaczy Magdalena Romaszewska, prezes Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej "Śródmieście", w którym funkcjonuje Poradnia Medycyny Sportowej (przy alei Pokoju 4). Prezes Romaszewska przyznaje, że zapisanie dziecka na bezpłatną wizytę do lekarza sportowego może być bardzo trudne. Wynika to z faktu, że prawie wszystkie przychodnie sportowe mają już komplet pacjentów. Tymczasem dzieci uprawiających sport jest coraz więcej - zwłaszcza tych, które grają w piłkę nożną.
Rodzice uważają, że skoro płacą składki na NFZ, to powinni mieć zapewniony dostęp do bezpłatnej opieki zdrowotnej. - Tymczasem zrobienie tych wszystkich badań to droga przez mękę - przyznaje pani Magda. W tym roku nie zdążyła się z tym uporać w terminie. Dlatego jej syn nie mógł wziąć udziału w zawodach. - I jak tu wytłumaczyć 10-letniemu dziecku, że nie może wystartować z powodu braku jakiegoś świstka? - denerwuje się pani Magda.
Jolanta Pulchna, rzeczniczka Narodowego Funduszu Zdrowia w Krakowie, twierdzi, że do lekarza sportowego trudno się dostać, ponieważ przychodnie często nie są zainteresowane prowadzeniem tego rodzaju działalności.
- Gdy małopolski oddział NFZ ogłosił konkurs uzupełniający dla powiatu myślenickiego, tatrzańskiego, nowotarskiego i suskiego w zakresie medycyny sportowej, nie wpłynęła żadna oferta i konkurs został unieważniony. Być może wynika to z braku specjalistów - mówi Jolanta Pulchna.
Na terenie Małopolski świadczenia w zakresie medycyny sportowej są obecnie udzielane w 15 poradniach. W październiku powstała nowa - w Szpitalu Uniwersyteckim przy ul. Śniadeckich.
- W niektórych poradniach czeka się długo, w innych młodzi sportowcy przyjmowani są na bieżąco - przekonuje Jolanta Pulchna. Z wykazu NFZ wynika jednak, że w październiku w Krakowie nie było kolejek tylko do nowo otwartej poradni w Szpitalu Uniwersyteckim. W pozostałych - przy al. Pokoju, przy ul. Nałkowskiego i Wierzyńskiego - trzeba było czekać po kilka miesięcy.
Zdaniem rzeczniczki NFZ "stara się zwiększać nakłady na poradnie specjalistyczne, jednak nie zawsze jest to możliwe".
- Mamy możliwości, aby udzielać więcej porad, ale nie mamy na to pieniędzy - przyznaje z kolei Magdalena Romaszewska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?