Fot. Justyna Jarosz-Romaniec
Na czaszki i szkielety natrafiono w ubiegłym miesiącu, w trakcie rozbudowy stacji benzynowej u zbiegu ulic Darwina i Kocmyrzowskiej. Kiedy kości "wysypały" się ze ściany wykopu, na miejsce wezwano policję.
- Zabezpieczyliśmy pięć czaszek, w tym jedną ze śladem przestrzelenia. W ziemi znajdowały się też ludzkie szkielety. Część kości była jednak przemieszczona, bo ciała leżały jedno na drugim - mówi zastępca komendanta Komisariatu Policji VII podinspektor Andrzej Kot.
Policja czeka na wyniki ekspertyz, które będą znane może jeszcze w tym tygodniu. Mają odpowiedzieć na pytania m.in., w jaki sposób zginęły te osoby. Na pewno nie zostanie dokładnie określony czas śmierci - zwykle w takich przypadkach w ekspertyzach określa się go na "kilkadziesiąt lat".
Archeolog Sławomir Chwałek badał miejsce znaleziska na prośbę prowadzącej nadzór archeologiczny nad pracami Justyny Jarosz-Romaniec. Tłumaczy, że szczątki leżały w rowie dobiegowym, rodzaju okopu, który mógł prowadzić do ziemianki. Miał szerokość i głębokość ok. pół metra. Oprócz kości znaleziono też amunicję - pięć nabojów do niemieckiego karabinu mauser, guziki, tzw. nieśmiertelniki - blaszki identyfikacyjne żołnierzy, a także... skarpety. Jeden z denatów miał je założone na ręce, prawdopodobnie zamiast rękawic.
- To sugeruje, że mamy do czynienia z żołnierzami z czasów drugiej wojny światowej. Bo podczas pierwszej używano onuc, a nie skarpet - wyjaśnia Sławomir Chwałek.
Jak mówi z kolei Rafał Podsiadło, badacz historii m.in. I i II wojny światowej w Małopolsce, członek Grupy Poszukiwawczo--Eksploracyjnej "Orły Historii", dzięki blaszkom wiadomo, że szczątki należą do żołnierzy Wehrmachtu. Można przypuszczać, że zginęli oni w styczniu 1945 r., kiedy do Krakowa wkraczali Sowieci. Informacje o toczonych w okolicach Wzgórz Krzesławicach i masowym zabijaniu Niemców przez krasnoarmiejców znaleźć można m.in. w dziennikach bojowych sowieckiej 246. Dywizji Strzeleckiej.
- Nieśmiertelniki umożliwią identyfikację, czyje to są szczątki i w jakich pułkach ci żołnierze służyli. Dzięki temu być może informacje o miejscu ich śmierci będzie można przekazać rodzinom - podkreśla Rafał Podsiadło.
Rzecznik małopolskiej policji podinsp. Mariusz Ciarka ma pewność, że w tym roku w Krakowie doszło do trzech przypadków odkrycia szczątków ludzkich niewiadomego pochodzenia. Jednak w rzeczywistości mogło być ich więcej.
- Trudno o dokładne statystyki dotyczące tego typu znalezisk, bo postępowania są wszczynane z różnych paragrafów, m.in. w kierunku zabójstwa, zbezczeszczenia zwłok - mówi podinsp. Mariusz Ciarka.
Na terenie Nowej Huty policja badała podobną sprawę w lipcu 2011 r., kiedy na kości natrafiono w forcie "Krzesławice" na osiedlu Na Stoku. Mimo przypuszczeń, że to szczątki Polaków rozstrzelanych podczas okupacji przez Niemców, po badaniach okazało się, że są to kości zwierzęce. Nawieziono je do fortu z ziemią z innej części Krakowa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?