Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Parki dla wszystkich za prywatne pieniądze

AGNIESZKA MAJ
Fot. Adam Wojnar
Fot. Adam Wojnar
Właściciele terenów, na których mają powstać parki, muszą płacić wysokie podatki za nieruchomości, z których nie mają żadnych korzyści. Marek Żak jest współwłaścicielem działek w dolinie Dłubni. Magistrat planuje utworzenie tu parku rzecznego.

Fot. Adam Wojnar

KONTROWERSJE. Ile można płacić za coś, z czego się nie korzysta? Okazuje się, że w Krakowie nawet 100 tys. zł. Taki podatek urzędnicy naliczyli właścicielom lasu.

- Dla obszaru, który ma ok. 5 ha, do roku 2011 podatek od nieruchomości wynosił 11,5 tys. zł. W 2012 został zwiększony do kwoty 15 tys. złotych rocznie. W dodatku prezydent miasta zapowiada, że w następnych latach opłaty będą jeszcze większe. Ile można płacić za coś, z czego się nie korzysta? - pyta Marek Żak.

Dlatego zwrócił się do władz z prośbą o zwolnienie go z podatku albo o znaczną bonifikatę. Bezskutecznie. - Skarbnik miasta odpisał mi, że moje postulaty odbiegają od polityki podatkowej gminy Kraków - mówi Marek Żak.

Jego zdaniem odmowy nie usprawiedliwia zła sytuacja finansowa miasta. - Taka ulga w podatku na rzecz parku rzecznego dla wszystkich to drobna kwota z porównaniu z tym, co miasto wydaje na stadiony - uważa Marek Żak.

W podobnej sytuacji jest Wojciech Ziobrowski, współwłaściciel 15 ha Lasu Borkowskiego. - Mamy naliczone ok. 100 tys. zł podatku od nieruchomości za kilka ostatnich lat - mówi. Właściciele nie zgadzają się ze sposobem naliczenia opłat, dlatego odwołali się od decyzji gminy.

Ziobrowski uważa, że gmina stawia właścicieli terenów zarezerwowanych pod park w trudnej sytuacji. - Nie możemy prowadzić gospodarki leśnej i zarabiać na sprzedawaniu drewna. Musimy natomiast zlecać cięcia pielęgnacyjne, kiedy na przykład konar zaczyna zwisać nad drogą. W dodatku mamy obowiązek sprzątania śmieci, które do nas podrzucają inni mieszkańcy - opowiada Wojciech Ziobrowski.

Właściciele lasu dostają rocznie około 10 telefonów od straży miejskiej, do której ktoś zadzwonił w sprawie dzikich wysypisk śmieci. - Bardziej jednak opłaca się zapłacić mandat w wysokości 500 zł, niż zamówić wywożenie śmieci - twierdzi Ziobrowski.

Za jednorazową akcję sprzątania właściciele zapłacili 2 tys. zł, a po trzech miesiącach podrzuconych śmieci było tyle samo. Terenu nie można ogrodzić, ponieważ gmina chce w nim urządzić powszechnie dostępny park.

Marta Witkowicz, dyrektorka Wydziału Skarbu Urzędu Miasta, tłumaczy, że w budżecie nie ma pieniędzy na wykupienie wszystkich terenów, które zarezerwowane są pod utworzenie parków.

- W tym roku mamy zaplanowane ok. 1 mln zł na wykup terenów, m.in. pod parki - twierdzi w rozmowie z "Dziennikiem Polskim". Pieniądze te będą przeznaczone m.in. na zapłacenie za działki powiększające park Aleksandry i Młynówki Królewskiej.

Argumenty o braku pieniędzy w budżecie nie przekonują jednak właścicieli. - To dla gminy bardzo wygodna sytuacja. Planuje park na cudzym terenie i nie wykupuje go. W ten sposób zieleń dostępna dla wszystkich jest utrzymywana za prywatne pieniądze - mówi Wojciech Ziobrowski.

W podobnej sytuacji są właściciele działek na Wzgórzu bł. Bronisławy i w okolicach lasu Wolskiego. Część z nich niedawno zdecydowała się nielegalnie ogrodzić swoje tereny.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski