Piotr Radwański FOT. WOJCIECH GADOMSKI
- Stara się Pan uczestniczyć we wszystkich uroczystościach patriotycznych?
- Zawsze jeżeli tylko możemy, bierzemy w nich udział. Tym razem w obchodach rocznicy katastrofy smoleńskiej wziąłem udział z córką Agnieszką. Druga córka, Urszula, też by przyszła, ale jest na turnieju w Kopenhadze. Staram się wychować dzieci w duchu patriotycznym i nie mogliśmy opuścić tak ważnej uroczystości. Gdybyśmy odwrócili się plecami, to byłaby dezercja. Agnieszka była mocno zakamuflowana, bo nie chcemy wzbudzać sensacji. Nie chcemy być celebrytami. Idziemy w przeciwnym kierunku i na pewno nie zrobią z nas miłośników torebek i malowania paznokci.
- Historia jest częstym tematem rodzinnych rozmów?
- Córki są na to skazane, ponieważ historia jest moim hobby. Odkąd IPN publikuje interesujące informacje dotyczące najnowszej historii, to staram się je w skrócie przekazywać córkom. Tenis jest kosmopolityczny, one jeżdżą po całym świecie, zależy mi więc na tym, aby Agnieszka i Ula wiedziały, skąd są i dlaczego mamy tak trudną historię. Takie jest moje zadanie jako ojca.
- Jak Pan ocenia to, co dotychczas zrobiono w sprawie wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej?
- Jest więcej znaków zapytania niż spraw wyjaśnionych. Moim zdaniem nie obejdzie się bez pomocy instytucji z zewnątrz, czyli specjalistów ze Stanów Zjednoczonych czy Unii Europejskiej, którzy mają bardzo dobre technologie i zapewne wszystko monitorują. Dopóki polski rząd nie zwróci się o te materiały, nie będziemy w stanie czegokolwiek wyjaśnić na podstawie makulatury, jaka przychodzi z Moskwy. Katastrofą było też to, co się stało po tragedii w Smoleńsku. Podejście niektórych mediów do katastrofy to ohydztwo, które przebiło nawet stan wojenny. Nie wierzyłem, słysząc tyle bredni i przeinaczeń mających na celu zagmatwanie sprawy, której wyjaśnienie przekazano w cudze ręce. Byłem tym zszokowany. Czegoś takiego na Zachodzie nie ma. Media nie są tam w stanie być tak jednostronne. Mam nadzieję, że kiedyś prawda wyjdzie na jaw.
- Co Pan sądzi o teoriach, że to był zamach?
- Nawet prezes Jarosław Kaczyński nie jest w stanie powiedzieć, że coś takiego było na pewno. Można się tylko do tego skłaniać. Moim zdaniem są większe podejrzenia o zamach niż o katastrofę komunikacyjną. Trzeba mieć jednak twarde dowody, które mogą dostarczyć Amerykanie albo UE.
Rozmawiał PIOTR TYMCZAK
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?