Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Vespa, czyli powiew Italii

Redakcja
Moto

Fot. Marcin Warszawski

Na skraju Parku Krakowskiego, przy Lea 5a, południowe słońce odbija mała witryna. W środku stoi błyszczący skuter. Wystarczy wejść do środka, by zrozumieć, że nie jest to rekwizyt czy zwyczajny salon motoryzacyjny. Niemal każdy metr kwadratowy małego pomieszczenia wypełnia Vespa – kultowa włoska marka. Skutery, kaski, kubki, torby, kurtki, koszulki, breloczki. To raj dla wszystkich, którzy zakochali się w obłych kształtach włoskiej "osy”.

Gdyby chcieć dotrzeć do początku krakowskiego bumu na Vespę, trzeba by przenieść się nie do Włoch, a do Paryża. Tam wszystko się zaczęło. Niepozornie. Jak to zazwyczaj bywa. – Wizyta u przyjaciół we Francji, zwiedzanie miasta na Vespie i już wiedziałem, że to będzie miłość na całe życie – wspomina Piotr Wilk, który dziś prowadzi krakowską "Vespa Cafe” przy ul. Lea. To miejsce spotkań pasjonatów, oaza, enklawa, salon skuterów. Jak mawia właściciel – skrawek Italii w centrum Krakowa.

– Tu wszystko kręci się wokół "Vespy”. Spotykamy się, rozmawiamy, dyskutujemy, jak ulepszyć nasze cacka, tu zaczynają się wszystkie nasze wspólne wyjazdy na niedzielne pikniki – opowiada Piotr.

Obiekt kultu

Vespa Cafe to nie miejsce na długie pogaduchy, romantyczne kolacje, randki we dwoje. W ciągu dnia można wypić szybkie "vespresso”, przejrzeć gazetę, zamienić dwa zdania i trzy uśmiechy. A potem – na skuter! Zawsze można też liczyć na szybki, trzyminutowy serwis na chodniku, tuż obok bramy prowadzającej do kina Mikro.

Vespa to obiekt kultu i marzeń. – Swoją pierwszą odnalazłem w stodole pod Limanową, po roku poszukiwań – wspomina Piotr, który w Krakowie znany jest wszystkim miłośnikom włoskiej "osy”.

Choć nowa Vespa nie jest tanim pojazdem, ceny nowej zaczynają się od 11 tys. zł, to chętnych na zakup nie brakuje. Szczególnie poszukiwane są używane, tańsze egzemplarze, do 5 tys. zł. – Vespa to nie indywidualny lans czy chwilowy trend. To inspiracja, pasja, styl życia. Vespiarze to społeczność, rodzina – twierdzi Piotr.

Na małą Vespę, tzw. pięćdziesiątkę, nie trzeba mieć prawa jazdy, ani nawet żadnych uprawnień, według kodeksu ruchu drogowego jest to motorower. – To naprawdę bezpieczny środek transportu. Mały, zwinny i ekonomiczny. Wjedzie niemal wszędzie, można się nim poruszać nawet po strefie B, w dodatku pali około 3 litrów na 100 km. Fakty mówią same za siebie – przekonuje Piotr.

Vespiarze

Na Facebooku do grupy "Vespowanie w Krakowie” zapisało się już około 250 osób. Jednak nie o ilość tu chodzi, a o pasję i oddanie. – Krakowskie "vespowe”podwórko tworzy około 50 osób. Pojawiają się nowi zapaleńcy. Nawet jeśli ktoś znika na kilka tygodni, zawsze wraca. Czasem okazuje się, że nieobecność była spowodowana podróżą po kraju czy Europie. Mając Vespę, nie można usiedzieć na miejscu – zapewnia Piotr.

Kim są vespiarze? Nie ma jednego profilu. W grupie kierowców i miłośników są prawnicy, lekarze, studenci, emeryci czy wykładowcy akademiccy. Z czego to wynika? – Wbrew pozorom, krakowianie mają w sobie pierwiastek włoskiej i hiszpańskiej duszy. Wiele osób chce żyć na luzie, dysponować buforem bezpieczeństwa. Do tego właśnie służy Vespa – twierdzi Piotr.

Dla niego jazda skuterem to intymna chwila dla siebie, czas nieograniczonego relaksu. Nieważne, czy jedzie się na kolejne spotkanie z klientem, do pracy, na uczelnię czy po zakupy.

Zatrzyma tylko gołoledź

Każda niedziela to obowiązkowy wyjazd poza miasto. Wtedy kilkanaście skuterów przemierza małopolskie drogi w poszukaniu najpiękniejszych miejsc. Wyprawa w obie strony do 200 km to żaden problem. Dla krakowskich "vespiarzy” Maków Podhalański, Lanckorona czy beskidzkie miasteczka to stałe punkty na mapie.

Choć większość fanów włoskiego skutera jeździ tylko sezonowo, są i tacy, dla których dopiero gołoledź staje się istotną przeszkodą. – Rocznie przejeżdżam średnio około 5 tys. km. Nie zamieniłbym żadnej z moich trzech Vesp na jakikolwiek inny pojazd – deklaruje Piotr.

Włoska "osa” to nie tylko wolność i południowy styl życia, lecz także lekcja pokory i cierpliwości. O ile z nowymi modelami problemu nie ma, starsze miewają swoje humory. Cóż, to jednak element vespowej miłości. Miłości, z której podobno nie można się wyleczyć.

MARCIN WARSZAWSKI

R E K L A M A

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski