Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nauka umiera za biurkiem

Redakcja
Szkoły wyższe przeżywają trudne chwile. Nie tylko dlatego, że gwałtownie kurczy się liczba studentów i na wielu kierunkach studiów w tym roku nie rozpoczną się zajęcia, a to oznacza nieuchronne zwolnienia akademickich nauczycieli.

Ryszard Terlecki: WSZYSTKO JEST POLITYKĄ

Również przyczyną kłopotów nie są tylko coraz szczuplejsze fundusze na naukę i edukację. Państwo rządzone przez Tuska i jego ekipę nie zamierza inwestować w przyszłość Polski. Jedyną troską Platformy jest utrzymanie się przy władzy tak długo, jak to możliwe i bez względu na społeczne koszty.

Dramatem polskiego szkolnictwa wyższego jest systematycznie obniżająca się jego jakość. Uczelnie stały się obszarem występowania tych wszystkich patologii, które dotykają całe państwo. Szerzy się korupcja i jej specyficzna polska odmiana: łupienie państwowych i europejskich pieniędzy na pozorowane prace, a w rzeczywistości kierowanie ich do prywatnych kieszeni oraz dla firm, pasożytujących na edukacji. "Znajomości” są znów najpewniejszą drogą awansu, nepotyzm pleni się w zastraszającym tempie. Często władzę w uczelniach obejmują ludzie cyniczni i bez dorobku, ale dyspozycyjni wobec władzy, często rządzą tam "menedżerowie”, którzy nie sprawdzili się w innym biznesie. Z każdym miesiącem rozrasta się administracyjno-księgowo-kontrolny moloch, przejadający pieniądze, które powinny być przeznaczone na badania naukowe i solidne kształcenie studentów.

Uczelnie skapitulowały wobec urzędniczej dyktatury, a oportunizm środowiska, zdemoralizowanego nieudaną lustracją i karierami miernot, już dawno przekroczył granice przyzwoitości. Trudno wręcz uwierzyć, że poważni uczeni, autorzy rzeczywistych dokonań i dzieł, pozwolili się zastraszyć ministerialnym nie­ukom, autorom rozmaitych ankiet, arkuszy, tabelek do wypełnienia, infantylnych "ram kwalifikacyjnych”. Teraz nauczyciele akademiccy całymi dniami posłusznie wypełniają dziesiątki formularzy i zapełniają nimi tysiące skoroszytów.

Nikt tego nie czyta, nikt tego nie potrzebuje, ale armia urzędników musi jakoś uzasadnić swoje stanowiska i premie, więc mnoży kolejne tony dokumentów, dających poczucie, że "resort” panuje nad uniwersytetami i uczelnianą kadrą. I nikt z rektorów nie ma odwagi, aby popukać w czoło minister Kudryckiej. Czy można się dziwić, że najlepsze polskie uczelnie zajmują miejsce w czwartej czy piątej setce rankingu europejskich szkół wyższych, a w liczbie patentów znajdujemy się w ogonie świata?

Za to ostatnio dwaj rektorzy zatroszczyli się o poziom nauki i oficjalnie odcięli od swoich profesorów, którzy w sprawie smoleńskiej mają inne zdanie niż rząd i jego telewizyjni klakierzy. Zapewne wystarczył telefon od jakiegoś urzędnika z Warszawy, aby stanęli na baczność i podpisali co trzeba. A teraz czekają na nagrodę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski