Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Telefon do Merkel

Paweł Kowal
Ukraina to dzisiaj jedyny kraj, który może polskie elity oderwać od premier Elżbiety "So­rry” Bieńkowskiej i Mariusza Try­nkie­wicza. Tylko przy Ukrainie klika­lność tekstów w internecie wzlatuje na poziom tych o mamie Madzi. Jest szansa na parę poważnych artykułów, niedotyczących sposobu radzenia sobie z cellulitem. Do tego na Wschodzie dużo i często się dzieje, więc niby jest dobrze, bo jest o czym porozmawiać.

Paweł Kowal: OD KRAKOWA DO BRUKSELI

Ale nie, polscy politycy wcale nie muszą wtedy "politykować”, oni… analizują. Na parę dni polscy politycy zamieniają się dzięki dziennikarzom w analityków. Trzeba zatem jak najszybciej zlikwidować niepotrzebne już OSW, PISM i inne think tanki, bo partyjni liderzy zapytani przez dziennikarzy, "jak będzie rozwijała się sytuacja?” z lubością słuchają własnych prognoz.

A gdyby poranną polityczną kawę na antenie zacząć najprościej jak się da: jaką Polska będzie teraz prowadziła politykę w ramach Unii w sprawach Ukrainy? "Słucham?”. "No, jaki Pana partia ma plan”. "W sensie?”. Albo z premierem: "Panie premierze, jakie działania podejmie polski rząd?”. "Postanowiłem zadzwonić do pana Barroso i Van Ropuya?”. "I jak? Udało się dodzwonić?”. "Tak, oczywiście. Pan van Rompuy będzie w Polsce w sobotę, zaraz po urlopie”. "Czy jeszcze dzisiaj planuje Pan jakieś działania, w nocy znów mogą paść strzały na ulicach Kijowa…”.

Czyli po kolei. Dzisiaj w Unii ani Barroso ani Van Rompuy nie decydują. Telefony do nich są potrzebne, ale powinno nas martwić milczenie urzędu kanclerskiego w Berlinie. Brakuje rozmowy z Merkel, Hollandem i Cameronem, których należy naciskać, by osobiście dzwonili do Kijowa, wysyłali depesze i listy, by za wszelką cenę zatrzymać kolejne strzały, bo każdy z nich zawsze może stać się punktem zapalnym poważniejszych niepokojów. Brakuje telefonu do Obamy i pytania, jak Stany zamierzają powstrzymać rozlew krwi na Ukrainie.

Polska nie jest starszym bratem Ukrainy i nie musi się krępować pytań na jej temat, my nie odpowiadamy ani za działania rządu, ani za błędy opozycji. Mamy prawo troszczyć się o stabilizację i sensowny rozwój naszego sąsiada ze względu na własne interesy, a koledzy z Zachodu powinni to zrozumieć.

Mamy prawo dzwonić w nocy i pytać o dalsze kroki. Nie powinniśmy dawać się wpędzić w rolę tego, który odpowiada za problemy z Ukrainą i teraz dla świętego spokoju lepiej, żeby nie dokazywał. To najbardziej niebezpieczne wydarzenia w pobliżu naszych granic od początku lat 90., czyli puczu Jana­jewa i szturmu radzieckich komandosów na Wilno. Jeśli w tej sprawie nie zmobilizujemy Unii, to w żadnej innej nie postawimy jej na nogi. W chwilach takiego napięcia politycy nie są od pro­gnoz, ale od planu działania. Opozycja nie dąsa się na prezydenta, a premier po telefonie do Barroso duma, do kogo by tu jeszcze zadzwonić i co zrobić, gdyby sytuacja się pogorszyła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski