Paweł Kowal: OD KRAKOWA DO BRUKSELI
Pani będzie wiedziała” – mówi do współpracowniczki przy stole. "Pani robi na drutach?” – dopytuję. "No nie, ale babcia robi”. "Żakard” znaczy pruć powoli, ale pruć i zanim się zorientujemy, materiału już nie ma. Mało kto w Polsce zauważył, że tak niszczona jest strefa Schengen.
Pierwszym pretekstem do prucia byli uchodźcy po islamskiej wiośnie. Europa zachwycała się przemianami na północy Afryki, a Francja Sarkozy’ego i Włochy Berlusconiego rozpoczęły przepychankę, której efektem była próba przywrócenia kontroli na granicach. Nie ma kraju na zachodzie Europy, w którym nie byłoby popytu na walkę z imigrantami. Im więcej poszczególne społeczeństwa zawdzięczają swoim nowym obywatelom, tym bardziej są gotowe odwzajemniać się im wybuchami niechęci. W Holandii ofiarami tego myślenia padli Polacy. Na tych nastrojach wyborcze punkty chciał ugrać Sarkozy w ostatniej fazie przegranej kampanii. Polski premier, ceniąc sobie lojalność w ramach rodziny Europejskiej Partii Ludowej, postanowił uznać sprawę za czcze, przedwyborcze obietnice. Od rzemyczka do koniczka – teraz sprawą zajmuje się prezydencja duńska: dąży do zapewnienia państwom możliwości wydłużania okresu kontroli paszportowych.
Pruje się Schengen, a wraz z nim naturalny stan na kontynencie – wolność podróżowania – jedno z naszych podstawowych praw. Są tacy, którzy gotowi będą bronić prawa rządów do przywracania granicznych kontroli, bo dla nich, co państwowe to lepsze. Inni chcą prawo ograniczania poruszania się po Europie oddać państwom, tak żeby nie otrzymał go na przykład Parlament Europejski. Właśnie przewodniczący Schultz ogłosił wojnę z ministrami spraw wewnętrznych UE o to, czy mają prawo bez zgody Parlamentu zamykać granice. A naprawdę to konflikt dwóch wartości: swobody podróżowania i siły państw w UE. Za czym się opowiedzieć? Polacy długo doświadczali państwa uzurpującego sobie prawa do kontrolowania każdego naszego ruchu. Lepiej więc być przeciw wizom niż za, bo one przed niczym złym i tak nie chronią, a przestępcy znajdą sposób i na wizy.
Lepiej być za otwartymi granicami niż za szlabanami, bo swoboda podróżowania to stan najbliższy stworzeniu. Lepiej przyjąć w swoich progach choćby kłopotliwych nieco, ale często pracowitych i gotowych do poświęceń gości, niż po latach mieć w nich wrogów. Zamykanie Europy przez prawicowych populistów lepiej porzucić na rzecz konserwatywnych, powiedzmy, zdroworozsądkowych wartości.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?