Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kondomy wujka Janusza

Redakcja
Czy chcielibyście, żeby Wasze dzieci w sprawach seksu i życia rodzinnego edukowali nauczyciele? A urzędnik kuratorium? Specjalny instruktor? Może tak, może nie. Ale czy chcielibyście, żeby robił to, powiedzmy, Janusz Palikot, albo któryś z jego współpracowników? Chcecie, aby dzieciom z zaskoczenia opowiadać o seksie, na przykład podczas zgrupowania sportowego lub wyjazdowego konkursu szkolnych teatrzyków?

Paweł Kowal: OD KRAKOWA DO BRUKSELI

Jak tym dzieciakom, które 1 czerwca przyjechały do Sejmu na posiedzenie Sejmu Dzieci i Młodzieży, aby dostać garść prezerwatyw na Dzień Dziecka. Czy uprzedzono rodziców, co się będzie działo w Sejmie? A skądże! Akcja z zaskoczenia. A zapytano dzieci? Też nie. Celem spotkania miały być kwestie demokracji, praw człowieka itd. Było też co innego.

Z punktu widzenia prawa może to było wykroczenie, czyn nieobyczajny, może nawet zachęta do seksu z nieletnimi. A posłowie się pośmiali, żarty nie ustawały na niedzielnym śniadaniu u Moniki Olejnik. Marszałek Kopacz udaje Greka, Rzecznik Praw Dziecka, wskazany przez PO, milczy, podobnie jak doradca prezydenta ds. rodziny Irena Wójcicka. Rzecz oczywiście nie w tym, żeby tanią dulszczyzną przekonywać, że nie ma na świecie prezerwatyw. Sprawa jest poważniejsza: chodzi o to, kto i w imię jakich zasad ma prawo bez pytania rodziców na siłę włączać się w wychowanie ich dzieci. Poszanowanie praw rodziny to sprawa fundamentalna. Czy Sejm może to pieczętować? Zresztą prezerwatywowa akcja to tylko symbol szerszego myślenia, w imię którego "jaśnie oświeceni“ politycy mają prawo wchodzić do naszego domu i robić, co się im podoba. To zresztą nie tylko sprawa edukacji seksualnej - wojna o prawa rodziny dopiero się zaczyna. Wreszcie rusza temat polityki rodzinnej. Czy jednak nie stanie się ona kolejnym narzędziem w rękach państwa do decydowania za rodziców, czy dziecko ma zjeść jabłko, czy iść na basen czy na piłkę? Słychać coraz częściej, że pieniądze się znajdą, ale rodzicom ich powierzyć nie można bo "przepiją”. Dosłownie - słyszałem to nawet od poważnych polityków prawicy. Czas więc jasno powiedzieć: polityka rodzinna jest konieczna, ale w oparciu o zaufanie do rodziny. Ojciec z matką nie przepiją więcej niż PO pożyczyła na nasz rachunek w ostatnich pięciu latach rządów. Dobra polityka rodzinna – to wiara w racjonalność rodziny, także ekonomiczną, zła – to państwowa opieka nad nami na siłę. Zawsze kończy się ona jakimś ideologicznym projektem typu: "Chodź dziecino, wujek Janusz powie ci co i jak”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski