Rafał Stanowski: EDYTORIAL
Odpowiedź jest prosta: chodzi o pieniądze. Filmowcy z Indii nie żyją w próżni. Kraków był dla nich atrakcyjny i dobrze im się tu współpracowało. Jednak nie zamierzają wydawać więcej pieniędzy niż muszą – to przecież kraj, w którym miliony osób żyją wciąż poniżej progu ubóstwa.
Czytaj także: Miliony Hindusów oglądają reklamy kręcone w Krakowie >>Czym przegrywamy? Przepisami podatkowymi. Bollywood woli pojechać do Budapesztu lub Pragi – tam przewidziano istotne ulgi dla filmowców. Tymczasem u nas kręcenie filmu wciąż jest obciążone opłatami na rzecz państwa.
Nasi realizatorzy mają świadomość tego błędu. Politycy podobno także. Ale od wielu lat niewiele się dzieje. Niekorzystnego prawa, które zamyka drzwi dużym i drogim produkcjom z zagranicy, nie zmienił też Polski Instytut Sztuki Filmowej. Ostatnio mówiło się, że powstał projekt nowelizacji ustawy, ale na razie skończyło się na słowach. Jak zwykle zresztą.
Zamiast filmów fabularnych mamy więc reklamówki. Ich twórcy nie mogą bowiem liczyć na ulgi podatkowe, nie tylko w Polsce, ale też w innych krajach (podobno poza Arabią Saudyjską). Ich przykład pokazuje jednak, jak wielki potencjał drzemie w Polsce: w pracujących tu filmowcach i urokliwych plenerach.
Nasi politycy chyba tego nie dostrzegają. Dlatego przesypiamy wielką szansę. Nie tylko w dziedzinie kultury, ale również ekonomii.
Filmowcy nie proszą o jałmużnę. Mogą wydawać u nas duże pieniądze, o wiele większe niż twórcy reklamówek. Nikt jednak nie patrzy w przyszłość. Najważniejsze, żeby załatać dziurę w budżecie. Tu i teraz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?