Grzegorz Skowron: EDYTORIAL
Miałem wątpliwości, czy minister sprawiedliwości Jarosław Gowin miał prawo wprowadzić tak duże zmiany swoim rozporządzeniem. Mam je nadal, choć Trybunał Konstytucyjny rozstrzygnął, że minister nie złamał konstytucji. Nie ma jednak żadnych złudzeń, że populizm zwolenników wyrzucenia do kosza reformy Gowina sięgnął szczytu. A niestety prawda jest taka, że wojna o sądy to bardziej walka o utrzymanie prestiżu. I to nie raczej powiatu, co bardziej osoby, która ma być nazywana prezesem, choć podlega mu zaledwie kilka osób.
Nie wiem, dlaczego po wczorajszym głosowaniu przypomniał mi się film „Dwunastu gniewnych ludzi”. Może dlatego, że tak jak w filmie prawie wszyscy ławnicy są przekonani o winie podejrzanego, tak zdecydowana większość polityków wierzy, że to minister Gowin zrobił źle, likwidując intratne posady. I na tym skojarzenia trzeba by skończyć, bo na ekranie jedynemu sprawiedliwemu w ławie przysięgłych udało się w końcu przekonać pozostałych o niewinności sądzonego, ale na polskiej scenie jest to niemożliwe. I do tego jedynym gniewnym może okazać się prezydent Bronisław Komorowski, do którego pasują inne określenia. W naszej polskiej rzeczywistości mamy raczej komedię, którą można by zatytułować „231 sprawiedliwych posłów i 79 uratowanych prezesów”. Nie wiem tylko, czemu mnie ona nie śmieszy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?