Zbigniew Bartuś: EDYTORIAL
Politycy stworzyli go, aby chronić uczciwe firmy i obywateli przed dłużnikami, którzy pożyczają pieniądze, biorą towar, korzystają z usług – bez zapłaty. Jest ich sporo i przez lata pozostawali bezkarni.
Czytaj także: Ścigani za przedawnione i fikcyjne długi >>Głównym tego powodem była niewydolność sądów. W połowie minionej dekady Bank Światowy ogłosił, że na odzyskiwanie długu czeka się w Polsce średnio tysiąc dni. Politycy stworzyli więc e-sąd, uprościli przepisy, a w efekcie wyposażyli windykatorów w poręczne narzędzia dochodzenia należności. System okazał się wydajny: w e-sądzie 5 milionów pozwów o zapłatę odfajkowano w trzy lata! Słowo „odfajkowany” znakomicie oddaje istotę zjawiska. Nikt nie ocenia zasadności roszczenia. Działa automat, bo ustawodawca założył, że wszyscy składający pozwy są uczciwi i nie popełniają błędów.
Nie mogło to ujść uwadze spryciarzy, którzy zaczęli system wykorzystywać. Kosztem niewinnych ludzi, którzy nie mieli nigdy żadnych długów, albo dawno zapłacili, co należy. Broniący systemu politycy i sędziowie mówią, że przy tej ilości spraw „może być procent nieprawidłowości”. Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą? Może, ale jeden procent z 5 milionów to 50 tysięcy „nieprawidłowo zwindykowanych”, którzy w obecnym stanie prawnym nie bardzo mogą się bronić. Ostatnie zmiany prawne mogą nieco pomóc, ale powinny być o wiele głębsze.
Ludzie to nie są wióry.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?