Zbigniew Bartuś: EDYTORIAL
Ot, akcja... Antyżarówkowa. Tak mogłaby wyglądać, gdyby Unia Europejska doceniła pomysłowość Polaków i wyposażyła swe sztandarowe dyrektywy w jakieś sankcje. A tak? Świat się śmieje. A emeryt z nim.
Pana Józka widziano, jak kupił w markecie 10 stuwatowych żarówek. Na pudełku było napisane: „Nie do użytku domowego”. Rzetelny producent umieścił nawet symbol lampki – przekreślonej! Mimo to emeryt ośmielił się wkręcić żarówkę w lampkę.
– Ludzie, zwłaszcza starsi, wolą tradycyjne żarówki. Ja też, bo dają bardziej naturalne światło niż kilka razy droższe świetlówki – wyznaje szef dużej hurtowni elektrycznej w Krakowie. Klienci cały czas pytają go o zwykłe żarówki i pragną je stosować, nie bacząc na wielokrotnie wyższe zużycie prądu. A skoro jest zapotrzebowanie…
Najpierw pojawiły się „promienniki”, czyli żarówki wyglądające jak żarówki, tylko do… ogrzewania mieszkań. Potem pan Józek zauważył, że dozorca wkręca na klatce stuwatówkę. – A skąd pan ją ma? – zapytał. – A z hurtowni – usłyszał. Bo hurtownie pierwsze zwęszyły biznes i zaopatrzyły się w „żarówki specjalistyczne”.
Od wczoraj „specjale” są hitem na głównej alejce hipermarketu. Masowo kupowane przez rzekomych dozorców, właścicieli warsztatów i operatorów sygnalizacji świetlnej, których potrzebom market wyszedł naprzeciw.
Ja też kupiłem 10 sztuk. Bo niby skąd Unia wie, że nie mam w łazience warsztatu z sygnalizacją?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?