Fot. AUTORKA
ETIOPIA. Dla zabezpieczenia przed chłodem i robactwem szpary w ścianach uszczelniane są gliną, krowimi odchodami, błotem i słomą
Tego dnia, minąwszy porośnięte akacjowymi zagajnikami wzgórze, zobaczyliśmy zabudowania niewielkiej wioski. Słońce wisiało nad naszymi głowami, a z bezchmurnego nieba lał się żar. Wybrzuszające się dookoła pagórki porastał sponiewierany suszą busz. Zryta sochami pod nowe zasiewy ruda ziemia, uprzednio wypalona i oczyszczona z uschniętych badyli, wydzielała swoisty - pomieszany ze spalenizną - zapach.
Wieś była skupiskiem bezładnie rozrzuconych chat, których urok tkwił w okrągłych kształtach i stożkowych dachach. Sklecone z gałęzi nie miały okien, a koślawe deski zakrywały niskie wejścia. Zajęte gospodarstwem kobiety niespiesznie wykonywały codzienne czynności, dzieci gnały stadka bydła o długich rogach i zapadniętych bokach, a równie wychudzone psy snuły się wokół zabudowań w poszukiwaniu choćby skrawka cienia.
Widok obcych zakłócił życie wioski, i w krótkiej chwili otoczyła nas spora gromada. Czarne oczy patrzyły z zaciekawieniem. Jedne należały do kobiet o ładnych, pociągłych twarzach, inne do dzieciaków, które, o dziwo, nie dopominały się podarków, choć niejednokrotnie sięgające im zaledwie pasa odzienie świadczyło o ubóstwie.
Cylindryczne tukule i stożkowe ich dachy dobrze opierają się wiatrom i ulewnym deszczom. Szkielet takiej chaty tworzą wbijane gęsto w ziemię żerdzie, które wieśniacy przeplatają trzciną lub wikliną. Gotową konstrukcję nakrywają zadaszeniem z dostępnego w okolicy materiału: trzciny, słomy lub trawy, przymocowując do zbiegających się u szczytu strzechy gałęzi. Dla zabezpieczenia przed chłodem i robactwem szpary w ścianach uszczelniają gliną, krowimi odchodami, błotem i słomą, niekiedy je bielą.
Chatę, której średnica zazwyczaj nie przekracza pięciu metrów, zamieszkuje liczna rodzina pospołu z domowymi zwierzętami. Wspólne bytowanie zazwyczaj wygląda tak, że prawą część izby zajmuje rodzina, lewą - żywy inwentarz. Odbywa się to z korzyścią dla jednych i drugich: zwierzęta są zabezpieczone przed drapieżnikami, mieszkańcom zaś nocą jest z nimi cieplej. Bydło na noc pozostawia się często pod gołym niebem, dla ochrony przed hienami grodząc je gałęziami kolczastych krzewów.
We wnętrzu jednego z tukuli, prócz legowisk na podwyższeniach z ubitej, nakrytej skórami kóz albo kocami ziemi, kilku prymitywnych stołków, dużego, służącego za stół kamienia i kilku podstawowych naczyń kuchennych, nie dojrzałam żadnych sprzętów. Na ścianach i hakach pod strzechą wisiały zwierzęce skóry, ubrania, plastikowe pojemniki na wodę oraz inne potrzebne przedmioty, umieszczone tam dla oszczędności skromnej powierzchni chaty. Nad paleniskiem zajmującym jej środek bulgotała w kociołku strawa; z braku okien dym ścielił się po izbie, co skutecznie odstraszało natrętne owady.
W wiosce było jeszcze coś, co przykuło naszą uwagę: rozległe klepisko służące za wspólną młockarnię. Nie byłoby w nim nic ciekawego, gdyby nie sposób, w jaki je wykorzystywano.
Etiopskie rolnictwo zatrzymało się na poziomie z zamierzchłej przeszłości, a mimo to ludzie doskonale radzą sobie bez maszyn, których nigdy nie widzieli. W przypadku młocki, przez rozrzucone na ziemi zboże tam i z powrotem przeganiają woły, które wydeptują z niego ziarno, to zaś dla oczyszczenia z plew kobiety - na wietrze - podrzucają szeroką szuflą. Po młocce ziarno trafia do stojących w pobliżu tukuli spichrzów - dziwnych konstrukcji wyglądających jak dwumetrowe jaja, ale z uciętym czubem, uplecionych jak wiklinowe kosze, lecz z grubszych gałęzi. Zadaniem tych magazynów, przykrytych dachem jakim zwieńczono chaty mieszkalne, oblepionych wewnątrz i zewnątrz mieszaniną gliny i bydlęcego łajna, stawianych na gładko toczonych kamieniach, jest ochrona zboża przed wszelkiego rodzaju robactwem, myszami, termitami. Do zabezpieczonych schowków dostają się wszak muchy i chrząszcze zbożowe, dlatego część zapasów rolnicy przechowują w skórzanych workach, wieszanych w tukulu na żerdziach.
Mielenie zboża przy pomocy zaimprowizowanych żaren też wydaje się czynnością na tyle nieskomplikowaną, że znaną naszym odległym przodkom: wysypane na gładki kamień ziarno należy rozcierać trzymanym w drugiej ręce mniejszym kamieniem. A chociaż praca to ciężka, należy do obowiązków kobiet...
Każdego dnia obserwowałam trudne życie niedożywionych wieśniaków, którym etiopski Kościół uświadamia, iż ubóstwo ich jest wolą Boga, i winni znosić je z pokorą. Chyba tylko dlatego, pomimo głębokiej częstokroć nędzy, bywają pogodni, tudzież zadowoleni z nader skromnych darów Opatrzności.
KRYSTYNA SŁOMKA
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?