Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nieznane walory znanej "Halki"

Redakcja
Zapatrzony Łukasz Borowicz; "Halkę" można zobaczyć 16, 18, 20, 21 i 22 grudnia o godz. 18.30 Marcin Kuran
Zapatrzony Łukasz Borowicz; "Halkę" można zobaczyć 16, 18, 20, 21 i 22 grudnia o godz. 18.30 Marcin Kuran
ŁUKASZ BOROWICZ, dyrygent, mówi o premierze "Halki" Moniuszki, która odbędzie się w Operze Krakowskiej

Zapatrzony Łukasz Borowicz; "Halkę" można zobaczyć 16, 18, 20, 21 i 22 grudnia o godz. 18.30 Marcin Kuran

Piątek, 16 grudnia , godz. 18.30, Opera Krakowska

- Podobno uwielbia Pan "Halkę" Moniuszki?

- To prawda. To jedno z najwspanialszych dzieł XIX-wiecznej opery polskiej i opery słowiańskiej w ogóle. "Halka" jest także jednym z niewielu zrozumiałych za granicą polskich utworów.

- Czego nie można powiedzieć o "Strasznym dworze"...

- ...który jest tak mocno zakorzeniony w naszej kulturze, że dla obcokrajowców staje się kompletnie nieczytelny. "Halka", będąca dramatem zakochanej dziewczyny, jest niezwykle uniwersalna.

- W Krakowie rodzi się właśnie wielka operowa produkcja, której jest Pan kierownikiem muzycznym. Nie pierwszy raz pracuje Pan przy "Halce" Moniuszki.

- Mam szczęście pracować nad nią po raz kolejny. Półtora roku temu podczas festiwalu Schleswig-Holstein wraz z orkiestrą NDR z Hanoweru miałem przyjemność zaprezentować niemieckiej publiczności wersję koncertową "Halki". Było to niezwykle ciekawe doświadczenie. Orkiestra grała ten utwór po raz pierwszy, a nazwisko Moniuszki, co niestety jest naszą winą, nic niemieckim muzykom nie mówiło. Podeszliśmy do prób i okazało się, że utwór bardzo chwycił. Muzycy zauważyli, że często grają Smetanę, a tymczasem Moniuszko jest lepszy! Tamto wykonanie będę pamiętał, bo zostało przyjęte niesłychanie entuzjastycznie. Zachęciło mnie to, by odczarować ten tytuł. Pokazać Polsce, że mamy do czynienia z arcydziełem, utworem nawiązującym do późniejszego dramatu muzycznego, w którym można odnaleźć motywy przewodnie, a akcja toczy się bez podziału na numery. Mamy więc operę, która zapowiada dramat muzyczny Wagnera; mamy nowoczesne dzieło w kontekście elementów narodowych.

- Czyli obiegowa opinia, że Moniuszko nie jest zbyt dobrym kompozytorem jest krzywdząca?

- Oczywiście, i to bardzo. Jeżeli możemy sobie coś zarzucić, jako Polacy, to nie fakt, że mamy słabych kompozytorów, lecz, że jesteśmy mistrzami świata w niszczeniu opinii o nas samych. Mamy kompleksy na punkcie zagranicznej muzyki - czeskiej, niemieckiej, a źle mówimy o swoich twórcach. Tymczasem za granicą złego słowa na temat Moniuszki nie słyszałem. Co więcej, ostatnie nagrania płyt Polskiej Orkiestry Radiowej z Piotrem Beczałą i Mariuszem Kwietniem, na których znajduje się słowiański repertuar, w tym arie moniuszkowskie, spowodowały, że w większości zagranicznych recenzji dziennikarze podkreślali, jak dobra jest muzyka Moniuszki i jak zupełnie nieznana. Dajmy Moniuszce szansę, a wtedy jego muzyka się obroni.

- W jaki sposób będzie Pan odczarowywał Moniuszkę w Krakowie?

- Mam kilka pomysłów, między innymi zamierzam tego dokonać przedstawiając partyturę nawet z tymi fragmentami, które są zwyczajowo usuwane, czyli których publiczność nie zna. Zwyczaj skracania opery wynika najczęściej z problemów - nie wiadomo, co zrobić z danym fragmentem muzycznym, więc się go usuwa. Później działa prawo złej tradycji: po prostu pewnego elementu się nie gra, ponieważ wcześniej się "nie grało". Tymczasem fragmenty przywrócone dziełu przynoszą pełny jego obraz.
- Jakie trudności stawia przed śpiewakami Moniuszko?

- Ogromne. "Halka" jest jedną z najtrudniejszych partii w repertuarze słowiańskim. Ma w sobie liryczne fragmenty, jak i wiele śpiewania dramatycznego. Rozpiętość nastrojów i skali głosu potrzebnej do tej partii, sytuuje ją w kanonie najbardziej wymagających, także pod względem kondycyjnym. Bardzo wymagająca są także partie Janusza i Jontka. To jest nie tylko bohaterskie śpiewanie, ale i liryczne. Dodatkowym problemem jest język polski.

- A jaka jest partytura "Halki"?

- Absolutnie wirtuozowska. Karkołomne są tańce góralskie czy uwertura. To znakomicie napisany utwór i każda grupa instrumentów ma pole do popisu. Podczas prób wiele czasu spędzam z orkiestrą na doprowadzenie materiału wykonawczego do postaci najbliższym intencjom kompozytora. Pamiętajmy, że oryginalne materiały wykonawcze zaginęły w czasie wojny. Partytura, z której gramy, to opracowanie zrobione w latach 50. przez Kazimierza Sikorskiego, którego bardzo szanuję i cenię jako kompozytora, pedagoga harmonii i twórcę polskiej szkoły teoretycznej. Natomiast co do jego opracowania partytury "Halki" mam wątpliwości. Dzisiaj potrzebujemy materiały muzyczne uwzględniające odrzucenie wszystkich stylistycznych naleciałości wykonawczych, przede wszystkim z nowoczesnym podejściem do spraw artykulacji. Zrobiłem więc w partyturze pewne zmiany, będące, w moim odczuciu, bliższe intencji kompozytora. Mam nadzieję, że uda nam się przedstawić publiczności zakamarki tej partytury, których dawniej nie było słychać.

Rozmawiała: Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski