Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabić bociana

ANNA AGACIAK
Takie zdjęcia uczestnicy nielegalnych polowań umieszczają na Facebooku. FOT. FACEBOOK
Takie zdjęcia uczestnicy nielegalnych polowań umieszczają na Facebooku. FOT. FACEBOOK
Makabryczne wieści płyną do Polski z Libanu. Jak donoszą lokalni przyrodnicy, w kraju tym od lat masowo strzela się do ptaków migrujących. Polujący zabijają tysiące bocianów, żurawi i ptaków drapieżnych (jak trzmielojady czy błotniaki stawowe).

Takie zdjęcia uczestnicy nielegalnych polowań umieszczają na Facebooku. FOT. FACEBOOK

Wracające z Afryki bociany białe giną od kul pseudomyśliwych. Strzelają do nich dla sportu.

Osłabione długą wędrówką ptaki są łatwym celem. Uczestnicy tych nielegalnych łowów chwalą się swymi trofeami, umieszczając zdjęcia zabitych ptaków na Facebooku. Dla Polaków szokujące są zwłaszcza zdjęcia zabitych bocianów. Gatunku chronionego i lubianego w Polsce, a zagrożonego wyginięciem w Europie.

Polskie organizacje zajmujące się ochroną bociana białego natychmiast wystosowały pismo do ambasady Libanu w Polsce z prośbą o interwencję. Apel został skierowany także do Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej i organizacji ekologicznych w Libanie. "Apelujemy do władz Libanu o podjęcie natychmiastowych kroków zmierzających do zaprzestania zabijania bocianów i innych ptaków wędrownych dla sportu!Mamy nadzieję, że rząd Libanu podejmie odpowiednie kroki, ktore uświadomią powagę problemu..." - czytamy w piśmie.

Niestety, Liban to niejedyne państwo, w którym zabija się migrujące ptaki. Gatunki chronione przez prawo międzynarodowe oraz konwencje sygnowane przez wiele krajów Europy, Azji i Afryki są na celowniku pseudomyśliwych także w Egipcie, Syrii oraz w Sudanie. Na domiar złego zabijanie ptaków stało się "sportem narodowym" także w krajach europejskich, takich jak Włochy, Grecja, Cypr, Malta, Hiszpania, a nawet Francja.

- Właściwie jedynym bezpiecznym państwem na trasie przelotu polskich bocianów jest Izrael, ale to mały kraj, więc ptaki zatrzymują się w nim na krótko - mówi profesor Piotr Profus z Instytutu Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk w Krakowie, specjalizujący się w badaniach nad populacją bociana białego.

Sytuacja bociana białego jest coraz trudniejsza. Jeszcze do niedawna Polska uchodziła za najbardziej "zabocianiony kraj" w Europie. Mówiło się nawet, że co czwarty bocian na świecie to Polak. Teraz populacja jest dziesiątkowana.

Osiem lat temu Polska była największą ostoją bocianów białych na świecie. Mieliśmy wtedy ok. 52 tysięcy par lęgowych tych pięknych ptaków. Niestety, dobre czasy definitywnie się skończyły. Liczba bocianów gwałtownie spada.

Naukowcy szacują, że od 2005 roku ubyło nam 30 procent par lęgowych bociana białego. Co dziesiątkuje nasz przyrodniczy skarb narodowy? Przyczyn jest wiele. Ostatnio odkryta, boli jednak najbardziej. Migrujące na zimowiska bociany znalazły się na celowniku pseudomyśliwych. Ci wybijają je masowo w celach sportowych lub dla zabawy. Największa rzeź naszych ptaków ma miejsce w Egipcie, Libanie i Syrii.

Podczas jednego polowania giną tam tysiące bocianów i innych migrujących ptaków. W czasie jednego sezonu (od września do kwietnia) miliony... Myśliwi dumnie chwalą się swymi trofeami na Facebooku. Zamieszczają szokujące dla Polaków zdjęcia. O tym bardzo niepokojącym zjawisku piszą już gazety w Libanie.

Lektura artykułów budzi w naszym kraju grozę. Przecież bocian w Polsce to ptak szanowany i chroniony. Boćki mają do nas zaufanie, zakładają gniazda na dachach, na słupach i drzewach obok gospodarstw. Gdy przylatują, cieszą nas i zachwycają. W Polsce nikt z premedytacją ręki na bociana nie podniesie.
Polscy ornitolodzy i organizacje przyrodnicze postanowiły działać. Grupa EkoLogiczna, Grupa Badawcza Bociana Białego, Polskie Towarzystwo Przyjaciół Przyrody "Pro Natura", Stacja Ornitologiczna MiIZ PAN, lokalne i regionalne grupy ornitologiczne i Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków wystosowały apel do ambasadora Libanu w Polsce Soni Abou Azar. Proszą w nich o natychmiastową interwencję.

- Staramy się działać dyplomatycznie, zdajemy sobie sprawę z różnic kulturowych, chcemy coś wskórać, a nie jeszcze bardziej zaszkodzić ptakom - mówi Krzysztof Konieczny, prezes "Pro Natura". - Apelujemy do władz Libanu, którego społeczność i historię bardzo szanujemy, o podjęcie natychmiastowych kroków zmierzających do zaprzestania zabijania bocianów i innych ptaków wędrownych dla sportu. Chcemy, aby rząd Libanu uświadomił mieszkańcom wagę problemu.

Polowania poza kontrolą

Choć w Libanie od 1995 roku obowiązuje zakaz strzelania do ptaków, od kilku lat właśnie polowania na nie stały się tam ulubioną rozrywką. Ojcowie zabierają na takie wypady nawet swych niepełnoletnich synów. Pozwalają im strzelać, choć prawo zabrania w tym kraju używania broni osobom poniżej 18. roku życia. Podczas polowań nie ma żadnych reguł. Jak w internetowych doniesieniach opisują świadkowie, strzela się do migrujących ptaków zarówno w dzień, jak i po zmroku. Mają miejsce przypadki podjeżdżania do miejsc, w których ptaki nocują - tysiącami obsiadając wzgórza lub wydmy - oślepiania ich reflektorami i wybijania. Oprawcy są zupełnie bezkarni.


FOT. FACEBOOK

Jak donoszą przyrodnicy z Libanu, zjawisko to utrzymuje się najprawdopodobniej w związku z modą panującą wśród libańskich "myśliwych", według których o ich sprawności świadczy liczba i wielkość trofeów. Giną więc gatunki chronione, głównie wodne i drapieżne, w tym pelikany, bociany, żurawie i ptaki drapieżne. Przez Liban biegną szlaki migracji większości gatunków ptaków lecących z Europy do Afryki. - Strzelają do wszystkiego, co się rusza. Trzeba działać, zanim będzie za późno. Zanim zaczną się wiosenne migracje - alarmują nasi ornitolodzy.

Miłośnicy ptaków przypominają, że gatunki, które giną w Libanie, są objęte ochroną gatunkową w poszczególnych krajach i chronione przez prawo międzynarodowe oraz konwencje sygnowane przez wiele krajów Europy, Azji i Afryki.

Groźne zimowisko

Widząc zimą puste bocianie gniazda, zazdrościmy tym ptakom afrykańskich wakacji. Tymczasem lekko im nie jest.

Profesor Piotr Profus z Instytutu Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk, specjalizujący się w badaniach nad bocianami, zauważa, że jeśli bociany nawet unikną zagłady z rąk pseudomyśliwych podczas wędrówki, to czyha na nie w Afryce kolejne zagrożenie ze strony cierpiących głód plemion.

- Pierwotnie do polowania na te ptaki używano oszczepów oraz strzał wystrzeliwanych z łuku. Jeszcze w latach 80. XX wieku najczęściej stosowano metody uznawane za "prymitywne" -zabijano je, przy pomocy osobników wabiących, gołymi rękami lub strzałami oraz specyficznymi bumerangami - opowiada profesor. - Spełniające funkcję wabika bociany z zaszytymi powiekami przywiązywano zwykle do palika przy brzegu płytkiego zbiornika, a wokół, pod powierzchnią wody, rozkładano liczne pętle. Złowione w nie bociany były zjadane lub żywe transportowane na targ i sprzedawane.

Rolnicy i pasterze pomiędzy Wad Medani (wschodni Sudan; bardzo ważne miejsce pobytu "polskiej populacji") a granicą z Etiopią pod osłoną upraw sorgo podkradali się blisko odpoczywającego stada bocianów i łapali je rękami lub rzucali w nie rodzajem bumerangu zwanego "safaroque", którego trafienie łamie ptakowi nogi lub kręgosłup szyjny. Te polowania urządzała ludność autochtoniczna nie z powodu głodu, lecz dla urozmaicenia jadłospisu. Opisujący te zwyczaje Holger Schulz oceniał, że w Sudanie tymi prymitywnymi metodami zabijano ok. 3000 bocianów - 0,7 proc. populacji wędrującej szlakiem wschodnim. Na migracji i na zimowiskach łapie się i zabija rocznie prawie 15000 bocianów.

Bocianie mięso uchodzi tutaj za przysmak. Najłatwiej - gołymi rękami - łapano bociany w czasie wiejącego ze wschodu, znad Sahary, gorącego wiatru - chamsinu. Stojące na ziemi ptaki (bo nie ma tam drzew) mają zwrócone dzioby w kierunku wiejącego wiatru i ziemi; nie mogły się wtedy wzbić do lotu i stawały się łatwym łupem Nubijczyków i Beduinów, a także czworonożnych drapieżników. Bociany pozyskiwano tu nie tylko dla mięsa.

- Warto wspomnieć, iż Beduini na Synaju oraz rolnicy w górnym Egipcie zdobywają obrączki z wyczerpanych i padłych bocianów, aby je wykorzystywać jako amulety lub do innych kultowych obrządków. Szacuje się, że w Egipcie corocznie zabijano przynajmniej 1000 bocianów - opowiada profesor Profus. - W Egipcie ptaki natrafiają też na skażone ropopochodnymi substancjami zbiorniki wodne. Dostajemy sygnały, że bociany giną tam z powodu zatruć.

Przyczyną dużej śmiertelności bocianów w Afryce może być także brak pożywienia. Wielomiesięczne susze są powodem braku szarańczy, głównego pokarmu bocianów na tym kontynencie. Udokumentowano, że lata obfitujące w opady na zimowiskach są później dobrymi latami na naszych lęgowiskach. Gdy pokarmu nie ma, ptaki głodują i do Europy przylatują w słabej kondycji.

Kłopoty także w Europie

Pod koniec stycznia i w lutym bociany białe, którym udało się przeżyć na zimowisku, szykują się w drogę powrotną, do swych gniazd w Europie. Po długiej i niebezpiecznej podróży mogłyby już odetchnąć z ulgą. Nic z tego jednak. Tutaj muszą się borykać z innymi problemami.


Podczas polowania giną tysiące osłabionych długim lotem ptaków. FOT. FACEBOOK

Profesor Piotr Profus zauważa, że na naszym kontynencie bociany mają coraz trudniejsze warunki do życia. Łąki i pastwiska, na których szukały pożywienia, dużych owadów, myszy, jaszczurek i żab, znikają. W ich miejsce pojawiają się wielkopowierzchniowe uprawy kukurydzy i rzepaku. A tu pokarmu dla bocianów brak. Zanieczyszczenie środowiska i zintensyfikowanie rolnictwa (pestycydy) doprowadziły do całkowitego zaniku bocianów w Danii i Holandii. Jeszcze 100 lat temu w Danii było 4 tysiące par bocianów. Dzisiaj nie ma już ani jednej! W Szwecji bociany wyginęły w 1954 roku, a w Szwajcarii 1948. Tam jednak dużym kosztem reintrodukowano, czyli sprowadzono na nowo, ten gatunek. Naukowcy zauważają, że jest ogromna śmiertelność, zwłaszcza młodych, ptaków. Szacuje się, że w ciągu pierwszego roku od wyklucia ginie 50-70 procent wszystkich młodych. Powodem może być głód oraz siadanie na liniach energetycznych. W Polsce w 2004 roku odnotowaliśmy rekordową liczbę par lęgowych tego gatunku - 52 tysiące. Od tego czasu liczebność gwałtownie w Polsce spada. Dzisiaj szacuje się, że w Polce gniazduje rocznie ok. 30-40 tysięcy par. Dokładne dane poznamy za rok. Światowe liczenie bocianów przeprowadzone zostanie w 2014 roku.

Bociany w Krakowie

Profesor Profus dodaje, że w granicach administracyjnych Krakowa w 2012 roku zlokalizowano obecność 16 gniazd bocianów, z których dziewięć było zajętych. Wszystkie znajdują się na obrzeżach miasta. Niestety, tylko sześciu parom udało się wyprowadzić młode (w 4 gniazdach pary odchowały po 1 młodym, a w dwóch gniazdach po 3 młode). W sumie w 2012 roku z krakowskich gniazd wyleciało zaledwie 10 podlotów. Trzy pary miały nieudane lęgi i nie odchowały piskląt. Jak przyznaje profesor Profus, to bardzo słabe wskaźniki reprodukcji i jeśli ta nie zacznie rosnąć, nie wystarczy to do utrzymania się stabilnej populacji lęgowej w naszym mieście. Krakowska populacja bocianów, aby dalej istnieć, musi być zasilana przez osobniki z zewnątrz, czyli imigrantów, pochodzących z pobliskich okolic.

Warto dodać, iż w "dobrym" dla bocianów roku 2004 mieliśmy w Krakowie 19 gniazd bocianich , w tym 14 zajętych przez pary. Z nich 9 odchowało 25 podlotów, natomiast 5 miało nieudane lęgi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski