Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na horyzoncie nowy cel

Redakcja
Po pierwszej konkurencji w Sydney, strzelaniu z pistoletu pneumatycznego, Pietrzak był mimo wszystko z siebie zadowolony. - Powalczyłem. - mówił chwilę po zejściu ze stanowiska. - Formy szukałem dopiero po przybyciu do Australii i cudów się nie spodziewałem. Ponadto, stojąc przed tarczą, przez głowę przelatywały mi różne myśli, także te dotyczące niepewnej przyszłości. Biorąc pod uwagę te okoliczności, mój wynik, 578 punktów, jest naprawdę przyzwoity.

Jerzy Pietrzak

 Czwarte igrzyska w karierze Jerzego Pietrzaka były dla niego najmniej udane. Po piątej pozycji w 1996 roku w Atlancie każde inne miejsce, niż medalowe, jest porażką. Szczególnie dla kogoś takiego jak strzelec krakowskiej Wisły, który nie należy do minimalistów.
 Ponieważ rywale też nie strzelali rewelacyjnie (8. Bułgar Kiriakow 581 pkt.), Pietrzakowi zabrakło do finału naprawdę niewiele.
 Niewiele? Co w takim razie powiedzieć o drugiej konkurencji, strzelaniu z pistoletu dowolnego, gdzie do zmieszczenia się w czołowej ósemce zabrakło mu jednego punktu w ostatniej serii eliminacji! W ten sposób krakowianin po raz pierwszy w karierze nie znalazł się w olimpijskim finale.
 Na igrzyska po raz pierwszy pojechał w 1988 roku. W Seulu zajął 7. lokatę. Później były starty w Barcelonie (6. miejsce) i w Atlancie (5.). W tamtych latach odnosił też wiele sukcesów na mistrzostwach Europy - w 1990 zajął pierwsze miejsce w pistolecie pneumatycznym, rok później zdobył brązowy medal w pistolecie dowolnym, w 1993 roku został wicemistrzem Europy. Złoto wywalczył także drużynowo, w tym samym 1994 roku triumfował w Pucharze Świata w Mediolanie.**
 Przygotowania do Sydney nie wyglądały tak, jak powinny. W Krakowie brakuje niezbędnych urządzeń, Wisła nie dysponuje strzelnicą 25-metrową. Pietrzakowi zaproponowano treningi w Warszawie, lecz szybko okazało się, że na terenie Legii nie jest łatwo o spokojne zajęcia. Gdy Pietrzak chciał wymienić broń, okazało się, że nie ma dla niego pieniędzy z budżetu związku. Pomógł mu prezes Ludwik Miętta i sekcja strzelecka Wisły. Długo też musiał dopominać się o zrównanie jego stypendium z uposażeniami, jakie otrzymywali pozostali członkowie olimpijskiej kadry.
 Mimo to Pietrzak nie myśli o rezygnacji. Wiele wskazuje na to, że poświęci kolejne cztery lata na treningi, by uzyskać nominację na igrzyska w Atenach. Ciągle bowiem ma poczucie niespełnienia. Jednocześnie nabrał pewności, że wiek, jaki wówczas osiągnie (42 lata), będzie raczej jego atutem, niż przeszkodą. Po niezbyt udanych eksperymentach psychologicznych (przed Sydney namówiono go na nowe techniki koncentracji, lecz jego zdaniem efektów wielkich nie było), zaufa raczej własnemu doświadczeniu.
 Na co dzień jest policjantem. Ma żonę i syna.

(KAW)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski