Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Model komandosa

jot
Anna Kszak z Wawelu zdobyła ostatnio we Wrocławiu brązowy medal mistrzostw Polski w maratonie. Nie jest to jej jedyny sukces w tej konkurencji.

Najlepsza krakowska biegaczka maratonu zabrała się za doktorat!

4 lata temu była wicemistrzynią kraju, rok później też miała brąz. Bardzo sobie ceni też 2. lokatę w warszawskim maratonie Fiata, kiedy ustanowiła swój rekord życiowy 2.39.18 godz.
Jest w maratonie aktualnie najlepszą biegaczką Krakowa i regionu małopolskiego.
- Maraton to ogromny dystans 42 km i 195 metrów. Jeszcze nie tak dawno toczyły się dyskusje, czy do tego morderczego biegu należy dopuszczać kruche z natury kobiety...
- Zdecydowanie popieram bieganie maratonu przez kobiety. Ten dystans nie jest domeną mężczyzn. Panie nawet mają większe predyspozycje do maratonu, są bardziej wytrzymałe i odporne. Metody szkoleniowe zostały dla nich dopracowane. Dlatego biegają i będą pokonywać nawet najdłuższe dystanse. Po maratonie czuję zmęczenie mięśni około dwóch dni, a w trzecim wychodzę już na rozruch. Oczywiście jest to bardzo trudna konkurencja, podczas biegu każdy przechodzi kryzys. Mój kryzysowy kilometr to 38. Jednak się mobilizuję, na osiem maratonów musiałam zejść z trasy tylko w dwóch. Nie na skutek zmęczenia, ale biegałam wtedy po niedawnej kontuzji. Kiedy jestem w pełni przygotowana, pokonuję cały dystans.
- Kiedy Pani zaczęła biegać?
- Jeszcze w szkole w Tenczynku na lekcjach wf. u pani Bogumiły Żołyńskiej. W sport wprowadzał mnie też brat, Szczepan, który nie tylko biegał, ale uprawiał walki wschodnie w klubie Orion. Kiedy uczyłam się w LO nr 13 w Krakowie, zgłosiłam się do Wisły. Moim trenerem był Zbigniew Król.
- Na pewno na początku nie był to maraton...
- Ale lubiłam biegi długie, więc startowałam jako juniorka na 5 i 10 km, na tym drugim dystansie zostałam rekordzistką Polski juniorek - 37.18 min. Potem zaczęłam studia w Katowicach, byłam w tamtejszym AZS, jednak wróciłam do Krakowa i tu zdobyłam magisterium. Pisałam o treningu maratońskim Józefa Kazaneckiego z Wawelu. Sekcję Wisły już rozwiązano, więc przeniosłam się do Wawelu. Od 6 lat moim trenerem jest Edward Stawiarz. Myślałam stale o maratonie, trener kiedyś był maratończykiem, więc zrozumieliśmy się od razu.
- Liczyliście z trenerem na medal podczas MP we Wrocławiu?
- Raczej tak. Po 3 latach chciałam stanąć na podium. Tej zimy jeszcze chorowałam; gdybym mogła spokojnie trenować, wyniki byłyby lepsze.
- Czy biega Pani jako zawodowiec?
- Teraz nie, ale chwilami w karierze miałam możliwość korzystania ze stypendium klubowego czy też zarabiałam na premiach za biegi. Niestety, Wawel już nie ma pieniędzy, brakło mi środków do utrzymania. Za medal we Wrocławiu mam obiecane 1,5 tys. zł, ale pieniądze wpłyną chyba w czerwcu. Do zgrupowania, jakie zorganizował w lutym klub, dopłacałam połowę kosztów. Płacę też za mieszkanie w Krakowie. Dlatego zdecydowałam się podjąć pracę jako nauczycielka wf. w szkole w Podłężu. Te kilka milionów starych złotych miesięcznie jest mi niezbędne.
- Dojazdy do szkoły, codzienna praca, zdaniem trenerem, pochłania sporo czasu, odbywa się to kosztem treningów...
- Taki jest los sportowca, który musi zarabiać na życie. Biegaczki bogatszych klubów jeżdżą na zagraniczne zgrupowania, ja biegam na Błoniach. Jednak nie rezygnuję, nadal będę startować w maratonach, choć czasu na treningi rzeczywiście mało. Nie tylko pracuję, ale też podjęłam studia doktoranckie na krakowskiej AWF.
- Jaki będzie temat pracy doktorskiej?
- Badam, jaki ma być optymalny model psychofizyczny komandosa!
- Bardzo rzadko się zdarza, by zawodnik, czynnie uprawiający sport, brał się za doktorat!
- Robię to dla poszerzenia horyzontów, satysfakcji, pewnie też z ciekawości...
Rozmawiał: (jot)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski