Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie chciałem kłótni

FIL
- Czy przed podpisaniem umowy jej treść konsultował Pan z prawnikiem?

Bokser Andrzej Wawrzyk:

- Nie, rozmawiałem tylko z innymi bokserami Damianem Jonakiem i Dawidem Kosteckim, którzy są zawodnikami tej grupy. Mówili mi, że gdy trzeba coś załatwić, to można się zwrócić z tym do promotora.
- Umowa została podpisana wiosną, tymczasem cała sprawa wyszła na jaw dopiero w październiku. Dlaczego o swojej decyzji o przejściu na zawodowstwo nic Pan nie powiedział klubowym działaczom i trenerom?
- Bałem się, że gdy wszystko wyjdzie na jaw, nie dojdzie do skutku mój wyjazd do Rzymu na mistrzostwa Unii Europejskiej (Wawrzyk zdobył złoty medal - przyp. fil) i do Agadiru na MŚ juniorów (wiślak dotarł do ćwierćfinału - przyp. fil). Polski Związek Bokserski mógłby mnie nie dopuścić do startu w tych zawodach.
- Nie uważa jednak Pan, że tak ważną, wręcz życiową, decyzję powinien przynajmniej skonsultować z przedstawicielami Wisły?
- Może powinienem... Wiedziałem jednak, że będą mi odradzać przejście do zawodowej grupy. Nie chciałem kłótni.
- Miał Pan szansę na olimpijski start w Pekinie. Swą decyzją przekreślił go...
- Przed występem w Maroku prezes związku Adam Kusior powiedział, że nie mam za bardzo szans na start w Pekinie, ale dopiero cztery lata później na igrzyskach w Londynie.
- Ale przecież umowę podpisał Pan kilka miesięcy przed występem w Maroku!
- Już wcześniej dochodziły mnie słuchy, że nie będę jednak objęty przygotowaniami olimpijskimi do Pekinu, że dopiero w 2012 roku będę miał szansę startu w igrzyskach.
- Jest Pan wychowankiem Wisły, w tym klubie osiągnął Pan wszystkie swoje sukcesy. Tymczasem, nikomu nic nie mówiąc, ucieka Pan z tego klubu. Nie ma Pan żadnych skrupułów?
- Sprawa mego przejścia do zawodowej grupy miała początkowo nie wyjść na wierzch. Ja zamierzałem przyjść do Wisły i powiedzieć, że wybrałem zawodowstwo. Nie chciałem jednak tego zrobić przed wyjazdem do Rzymu i Maroka.
- Będąc "profi" będzie Pan miał lepsze warunki niż w Wiśle. Klub jednak zapewne starał się Panu pomagać na miarę swoich możliwości.
- Przez dwa lata pisałem pisma o dotacje, ale nic nie otrzymałem od miasta i Polskiego Związku Bokserskiego. PZB obiecywał, że mi pomoże, ale przez dwa lata nic nie zrobił. Z Wisły w grudniu ubiegłego roku otrzymałem jednorazowe wynagrodzenie w wysokości ponad 3 tysiące złotych.
- Zdaje Pan sobie sprawę, że wiążąc się z profesjonalną grupą, zwłaszcza w tak młodym wieku, jest Pan niejako skazany na dyktat ze strony promotora? Nie żałuje Pan tego co zrobił?
- Żałować nie żałuję. Może poprosiłbym tylko o zmianę dwóch czy trzech punktów w tej umowie, na przykład odnośnie opieki lekarza. Podjąłem decyzję samodzielnie. Ostatnio widziałem się z panem Kowalskim, który powiedział mi, jakie są złe strony tej umowy. Nie zamierzam się jednak z tej umowy wycofywać. R**ozmawiał**: (FIL)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski