Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

III Liga Piłkarska

M
Kto zasłużył na zwycięstwo?

0-1 Policht 10

1-1 Wolański 67
2-1 Jabłoński 88
Sędziował Mariusz Śledź z**Białej Podlaskiej. Żółte kartki: Kloc, Majda, Wolański, Tatara -**Stanula. Widzów 400.Stal: Pomianek - Kosztyła (46 Tatara), Drozd, Popiela, Lebioda - Szymański (46 Kędzior), Majda, Kloc (78 Wtorek), Wolański - Szczoczarz, Fabianowski (65 Jabłoński). Okocimski: Palej - Stanula, Jagła, Weinar, Bizoń - Wawryka (66 Drużkowski), Kostecki, Metz (70 Kozieł), Matras - Policht, Imiołek (74 Karwat).
Po serii słabszych występów Stali, jej sympatycy oczekiwali przełamania w spotkaniu z Okocimskim. Tak się stało, ale jedyne, co się zmieniło, to wynik i punktowa zdobycz. Pomimo kilku roszad w pierwszej jedenastce, gra rzeszowian w dalszym ciągu rozczarowuje. Tradycyjnie Stal lepiej zagrała w drugiej połowie i skutecznym finiszem zapewniła sobie trzy punkty. Długo jednak nic nie wskazywało na taki obrót wydarzeń. Lepiej radzili sobie goście. Swobodnie operowali piłką, grali bardzo ambitnie - i to wystarczyło na przeprowadzenie kilku naprawdę groźnych akcji.
Zaczęło się spokojnie, Stal miała nawet inicjatywę, ale nie trwało to długo. Już w 10 min, po błędzie Drozda, gola zdobył Policht i rzeszowianom stanął przed oczami niedawny mecz w Lublinie.
Po stracie gola gospodarze przejęli inicjatywę, goście natomiast mając w swoich szeregach szybkich Matrasa i Imiołka (obaj grali wcześniej w Stali) próbowali szybkich kontrataków. W 25 min przed szansą stanął Wolański, ale z 5 metrów przeniósł piłkę nad bramką. W odpowiedzi Pomianka mogli pokonać Kostecki i Imiołek, jednak pierwszy z nich przegrał pojedynek z bramkarzem Stali, drugi natomiast uderzył za lekko, aby zaskoczyć byłego kolegę z drużyny. Stal próbowała atakować, ale niepotrzebnie pchała się środkiem, gdzie rywali było bez liku i wszystkie akcje były skazane na porażkę już w zalążku.
W przerwie trener Brzeziński dokonał dwóch zmian i to ożywiło poczynania Stali. Tuż po zmianie stron przed szansą stanął Szczoczarz, jednak jego strzał z 6 metrów obronił Palej. Z każdą minutą Stal atakowała coraz śmielej, odkryła się i dwukrotnie o mały włos nie zakończyło się to dla gospodarzy fatalnie. Najpierw ładnie przymierzył Imiołek, ale piłka o centymetry minęła prawy słupek bramki, a następnie bliski pokonania bramkarza Stali był... Majda, który przeciął dośrodkowanie Matrasa i piłka przeleciała tuż nad poprzeczką.
Goście po tych sytuacjach chyba przestali wierzyć w kolejną bramkę i cofnęli się do obrony. Stal to wykorzystała i zamykała rywala na jego własnej połowie. Nie mogąc stworzyć sytuacji z gry, próbowała szans w stałych fragmentach. Po jednym z nich bramkę zdobył Wolański i w rzeszowian wstąpiły nowe siły. Trzeba dodać, że pomocnik Stali zachował się przy tym jak rutyniarz.
Z przyjezdnych jakby uszło powietrze, rzadko opuszczali nawet własne pole karne. W 77 min chytrym uderzeniem Paleja próbował pokonać Kloc, ale jego lob końcami palców bramkarz przeniósł nad poprzeczką. Kiedy wydawało się, że już nic się nie zmieni, zaspali defensorzy "Piwoszy" i rezerwowy Jabłoński efektownym "szczupakiem" zapewnił swojej drużynie upragnione trzy punkty.
MIŁOSZ BIENIASZEWSKI**

Stal Rzeszów - Okocimski Brzesko 2-1 (0-1)

JAK PADŁY BRAMKI

0-1 Wawryka dośrodkował z prawej strony, lot piłki źle obliczył Drozd, dopadł do niej Policht i strzałem głową nie dał szans Pomiankowi.
1-1 Dalekim wyrzutem z autu popisał się Kloc, piłkę głową zgrał Szczoczarz, a Wolański przewrotką z 6 metrów wyrównał wynik.
2-1 Z rzutu wolnego na dalszy słupek dośrodkował Wtorek, tam jak spod ziemi wyrósł Jabłoński i "szczupakiem" pokonał Paleja.

ZDANIEM TRENERÓW

Piotr Brzeziński, Stal:
-Cieszę się ztrzech punktów. Ostatnio nam nie szło, zOkocimskim również niefortunnie się zaczęło. Takich bramek nie możemy tracić. Naśrodku obrony gra dwóch piłkarzy mających powyżej 190 cm, amy tracimy gola postrzale głową. Nie zgodziłbym się ztrenerem gości, że nie mieliśmy sytuacji. Uważam, że stworzyliśmy ich równie dużo. Oczywiście przyniekorzystnym wyniku odkryliśmy się igoście mogli nas dobić. Liczy się jednak to, co wbramce. My strzeliliśmy dwa gole i____wygraliśmy.
Zbigniew Kordela, Okocimski:
-Nie wiem, jak mogliśmy przegrać mając taką przewagę. Stworzyliśmy multum sytuacji, ale wykorzystujemy tylko jedną znich. Tak być nie może. Dotego wstrasznie głupi sposób tracimy bramki izostajemy bez punktów. Najpierw chłopak stoi tyłem dobramki inikt mu nie przeszkadza, anastępnie stały fragment gry izapominamy okryciu. Cóż, takie jest życie... Nie zawsze zwycięża ten, który ma przewagę. Stali udało się wygrać, pomimo nie zawielu sytuacji podnaszą bramką. Moim zdaniem gospodarze nie zasłużyli na____zwycięstwo.(MIŁ)

POWIEDZIELI PO MECZU

Paweł Kloc, kapitan Stali:
-Kolejny raz tracimy głupią bramkę ipóźniej trzeba odrabiać straty. Nie idzie nam w____tym sezonie, ale mam nadzieję, że to zwycięstwo zwiastuje lepsze czasy dla Stali. Próbowaliśmy różnych ustawień, bo jak wiadomo, kiedy nie idzie drużynie, to trener próbuje różnych wariantów. Raz to zdaje egzamin, innym razem już nie.
Rafał Policht, kapitan i strzelec gola dla Okocimskiego:
-Potak przegranym spotkaniu ręce opadają inie chce się wychodzić nanastępny mecz. To jest dramat, co my gramy. Wygrane spotkanie wtylko sobie wiadomy sposób przegrywamy. Zdecydowanie przeważaliśmy, ale nie zdobyliśmy drugiego gola i-jak wkażdym meczu -wkońcówce tracimy bramki. Niestety, jesteśmy największymi frajerami w____tej lidze.
Marcin Imiołek (Okocimski), były piłkarz Stali:
-Przegraliśmy nawłasne życzenie. Chciałbym bardzo przeprosić wszystkich kolegów, bo sam miałem dwie czy trzy sytuacje ipowinny znich paść bramki. To się nanas zemściło. Wydaje mi się, że byliśmy drużyną lepszą, jednak piłka jest niesprawiedliwa. Popowrocie na"stare śmieci" serce troszkę mocniej zabiło imoże to też była przyczynamojej fatalnej skuteczności. Chciałem się bardzo pokazać wRzeszowie -ito mi chyba zaszkodziło. Nie składamy broni, wdalszym ciągu będziemy starali się grać ojak najlepszy wynik. Mam nadzieję, że już wkrótce karta nam się odwróci, bo jak na____razie brakuje nam szczęścia.(MIŁ)

Na kłopoty "Kryszał"

0-1 Zawiślan 5
0-2 Florian 24
1-2 Burliga 31
2-2 Kryszałowicz 45
3-2 Burliga 74
3-3 Knadyfer 87
Sędziował: Przemysław Pietraszewski (Katowice). Żółte kartki: Małecki, Grochowski, Kokoszka -**Florian. Czerwona**kartka: Jacek (87, niesportowe zachowanie). Widzów 200.Wisła II: Juszczyk - Bielecki, Kokoszka, Jacek, Grochowski - Gamla (62 Pławiak), Kubowicz (46 Szabat), Broź, Burliga (80 Trzmielewski) - Kryszałowicz (46 Smółka), Małecki. Sandecja: Bodziony - Hajduk (84 Nowak), Polański, Kandyfer, Rusin - Gryźlak (78 Peciak), A. Ciastoń, T. Szczepański, Zawiślan (63 Świerad) - Zachariasz, Florian (76 Kozub).
W pierwszej połowie obydwie drużyny popisały się stuprocentową skutecznością. Każdy celny strzał na bramkę przynosił gola.
Na początku perspektywa łatwego zwycięstwa zajaśniała przed piłkarzami Sandecji. Po wykorzystaniu koszmarnego błędu Juszczyka oraz golu zdobytym przez Floriana już w 24 min goście prowadzili 2-0. Wiślacy potrafili jednak podnieść się po tych ciosach. Ogromny udział w wyjściu z kłopotliwej sytuacji miał Kryszałowicz, który po kontuzji szlifował w rezerwach pierwszoligową formę. Najpierw po jego podaniu kontaktowego gola zdobył Burliga. Później sam "Kryszał" - tuż przed gwizdkiem na przerwę - doprowadził do wyrównania.
Na drugą połowę Kryszałowicz już nie wyszedł, ponieważ w przerwie szybko się przebrał i pojechał do Łęcznej na mecz pierwszego zespołu Wisły z Górnikiem.
Przy stanie 2-2 młodym wiślakom grało się jednak w dużo lepszych nastrojach. Zaangażowania wiślakom nie brakowało, ale w początkowej fazie drugiej połowy groźniej atakowali goście. Dwie znakomite okazje na podwyższenie miał Florian. W pierwszej z nich, po błędzie krakowskiej obrony, w 55 min wyszedł sam na sam z bramkarzem, ale strzelił obok słupka. Cztery minuty późnej z dogodnej pozycji uderzył nad poprzeczką.
Szczęśliwa dla Wisły okazała się 74 min, w której gola dającego prowadzenie zdobył Burliga. O zwycięstwie zespołu "Białej Gwiazdy" w 81 min mógł przesądzić Broź. Będąc jednak w sytuacji sam na sam z bramkarzem huknął nad poprzeczką.
Swoją szansę w końcówce wykorzystał natomiast Kandyfer i znów był remis. Wiślacy reklamowali, że przy tej akcji jeden z nich był nieprzepisowo odpychany. Jacek swoje argumenty przedstawiał sędziemu w takich słowach, że arbiter bez wahania sięgnął po czerwoną kartkę.
PIOTR TYMCZAK**

Jak padŁy bramki

0-1 Juszczyk chciał wykopać piłkę, ale źle w nią trafił i spadła wprost pod nogi Zawiślana, który skorzystał z prezentu.
0-2 Florian przeprowadził indywidualną akcję lewą stroną i strzałem z kąta w długi róg umieścił piłkę w siatce.
1-2 W polu karnym Kandyfera ograł Kryszałowicz i wrzuci piłkę przed bramkę. Doszedł do niej Burliga, który precyzyjną główką trafił pod spojenie słupka z poprzeczką.
2-2 Akcję lewą stroną przeprowadził Broź, minął obrońców i wyłożył piłkę Kryszałowiczowi, który strzałem z bliska dopełnił formalności.
3-2 Piłkę w pole karne zagrał Smółka, doszedł do niej Burliga i po uderzeniu głową przerzucił ją nad bramkarzem.
3-3 Z rzutu rożnego piłkę wrzucił Polański, w polu karnym, mimo asysty obrońców, dołożył do niej głowę Kandyfer i nie dał szans Juszczykowi, który nie wyszedł z bramki, by przeciąć dośrodkowanie. (TYM)

ZDANIEM TRENERÓW

Andrzej Bahr, Wisła II:
- Ten mecz jest dla nas stratą dwóch punktów. Cieszę się jednak, że moi młodzi zawodnicy wniesprzyjającej sytuacji nie załamali się idążyli doodrobienia strat. Pierwsza bramka utraconapokoszmarnym błędzie napewno podziałała fatalnie. _Marcin (Juszczyk - przyp. TYM) _ma ostatnio nieszczęśliwą passę.Później przegrywaliśmy 2-0, ale podnieśliśmy się dość szybko. W__niesprzyjającej sytuacji doświadczenie Pawła Kryszałowicza okazało się kolosalnym atutem.Przy__naszym prowadzeniu 3-2 wydawało się, że dowieziemy zwycięstwo dokońca. Zabrakło nam jednak doświadczenia iłutu szczęścia.
Stanisław Filas, Sandecja:
- Zaczęliśmy dobrze. Wykorzystaliśmy błąd bramkarza, apóźniej zdobyliśmy drugiego gola. Przyprowadzeniu 2-0 daliśmy się jednak wciągnąć wdość głupią dla nas grę. Zadaleko podeszliśmy, obrońcy zaczęli atakować wśrodkowej strefie ito nas kosztowało utratę dwóch bramek. Wdrugiej połowie mieliśmy dwie okazje dozdobycia gola, ale strzeliła go Wisła. Dobrze jednak, że jak się nie udało wygrać, to chociaż wywalczyliśmy remis.(TYM)

Lubelska seria

Wierna Małogoszcz - Motor Lublin 1-3 (0-1)

0-1 Maziarz 21
0-2 Koczon 50
0-3 Prędota 53
1-3 Pawłowski 69
Sędziował Jacek Zygmunt (Jarosław). Żółta kartka Kaciczak. Widzów 300.
Wierna: Wróblewski - Pawłowski, Szpiega, Piotrowski, Gajda (70 Beniger) - Lniany (67 Paździor), Bień, Grzyb, Kwaśniewski - Piwowarczyk (83 Paweł Kleszcz), Mateusz Kleszcz (63 Jaros).
Motor: Krymowski - Syroka, Ptaszyński, Kaciczak, Żmuda - Maziarz (60 Liaszko), K. Drej, Ocholeche - Koczon 69 (H. Drej), Prędota (89 Iracki), Popławski (83 Falisiewicz).
Motor odniósł szóste zwycięstwo w sezonie i utrzymał pierwsze miejsce w tabeli.
Zaczął od ładnej bramki. W 20 min Maziarz przymierzył z 20 m, piłka przelobowała Wróblewskiego i wpadła w "długi" róg bramki. W 50 min wszędobylski, bardzo aktywny Popławski z łatwością uwolnił się spod opieki trzech przeciwników i idealnie podał do Koczona, który tym razem zachował zimną krew, pokonując Wróblewskiego płaskim strzałem. Trzy minuty później z gola cieszył się Piotr Prędota. Napastnik Motoru wykorzystał dośrodkowanie Koczona i uderzeniem głową ulokował piłkę w siatce. (MAS)

Pasionek to ma głowę

Wisłoka Dębica - Hutnik Kraków 0-1 (0-1)

0-1 Pasionek 14.
Sędziował Marcin Roguski z**Warszawy. Żółte kartki: Król, Mateusz Wolański -**Wasilewski, Czajka, Pazdan. Widzów 700.Wisłoka: Zarychta - Michał Wolański, Kleinschmidt, Król, Jędrusiak - Mateusz Wolański, Mariusz Wolański, Królikowski (66 Barycza), Łoch - Kalita, Zołotar (76 Abramowicz). Hutnik: Sotnicki - Pasionek, Gawlik, Pazdan, Czajka - Piotrowicz (80 Kaczor), Kępa, Dziadzio (78 Garzeł), Błachacz - Paszkiewicz (73 Jarosz), Wasilewski (86 Świerczyński).
-____Wisłoka okazała się zespołem przewidywalnym - powiedział po meczu trener Hutnika Ryszard Kruk. - Spodziewaliśmy się takiej gry rywala. Ustawiłem zatem zespół defensywnie. Mieliśmy rozbijać ataki Wisłoki, a____sami groźnie kontrować.
Tak właśnie wyglądała gra obu zespołów w sobotnie popołudnie. Już od pierwszego gwizdka sędziego Wisłoka rzuciła się do ataków na bramkę Sotnickiego. W 8 min Zołotar mógł dać prowadzenie gospodarzom, arbiter liniowy dopatrzył się jego spalonego. Kibice gospodarzy byli przekonani, że gol dla ich ulubieńców to kwestia czasu. W 14 min umilkli jednak na chwilę, kiedy to Pasionek strzałem głową niespodziewanie umieścił piłkę w siatce bramki Zarychty.
Potem szans nie wykorzystali Mateusz Wolański i Królikowski. Pierwszy po dośrodkowaniu Kality sprawdził refleks Sotnickiego, drugi strzałem głową po zagraniu Mariusza Wolańskiego próbował umieścić piłkę w bramce gości tuż przy słupku, ale do szczęścia zabrakło metra.
Gospodarze, niepewnie tego dnia grający w obronie, mogli zostać skarceni przez rywala tuż przed przerwą. W środku pola piłkę przejął Wasilewski i dokładnym podaniem uruchomił Paszkiewicza. Ten w sytuacji sam na sam strzelił prosto w Zarychtę i w geście rozpaczy złapał się za głowę.
-Gramy bardzo dobrą piłkę. Brakuje nam tylko dokładności iodrobiny szczęścia. Przyłóżmy się, panowie izaatakujmy zjeszcze większym animuszem - motywował swoich podopiecznych grający trener gospodarzy Mirosław Kalita.
Druga połowa to nadal bardzo dobra gra Wisłoki. W środku boiska dębiczanie radzili sobie perfekcyjnie. Kiedy jednak trzeba było postawić przysłowiową kropkę na "i", brakowało szczęścia. Mateusz Wolański, choć do wysokich nie należy, dwukrotnie głową - mimo asysty rosłych defensorów Hutnika - powinien pokonać Sotnickiego. Szkoda, że nie miał wsparcia w ataku ze strony Zołotara i Kality. Pierwszy nie był chyba w sobotę w formie, a drugiemu życie skutecznie uprzykrzał Pazdan.
Goście również mogli pokusić się o grę bardziej skuteczną. O pechu może mówić Paszkiewicz, który skopiował swój wyczyn sprzed przerwy i po raz drugi huknął wprost w golkipera gospodarzy.
Po bardzo dobrym meczu w Dębicy komplet punktów pojechał do Krakowa. Wisłoka zakończyła passę pięciu kolejnych meczów bez porażki. Hutnik po raz kolejny udowodnił, że w tym sezonie może powalczyć o coś więcej niż środek tabeli.
Tekst i fot. PAWEŁ BIALIC**

JAK PADŁA BRAMKA

0-1 Z prawej strony boiska rzut rożny wykonywał Paweł Wasilewski. Piłkę w polu karnym piąstkował Marcin Zarychta. Uczynił to jednak w taki sposób, że futbolówka spadła na głowę Pasionka, który uderzył ją bez zastanowienia na dalszy słupek bramki Wisłoki. Piłka leciała bardzo długo i w końcu wpadła do siatki gospodarzy.

Marcin Pasionek zapewnił Hutnikowi wygraną

Nie jestem bohaterem

-Nie uważam się zabohatera meczu. Nasza drużynatworzy kolektyw. Wynik, jaki osiągnęliśmy, to zasługa wszystkich, którzy byli naboisku ipozanim. Ławka też przecież "żyje" meczem itym, co dzieje się namurawie. Wiedzieliśmy, że Wisłoka odpoczątku zaatakuje ibędzie podnaszą bramką gorąco już odpierwszych minut. Chcieliśmy zatem szybko strzelić bramkę, apotem grać zkontry. Udało się. Należy dodać, że mimo iż postrzeleniu przeze mnie bramki graliśmy zachowawczo, mogliśmy strzelić jeszcze chyba 3 gole. Nasza defensywa wpewnych momentach również popełniała błędy iwkońcówce sami sobie stworzyliśmy horror.
__(PAWLO)

ZDANIEM TRENERÓW

Mirosław Kalita, Wisłoka:
-Zabrakło nam szczęścia. Sytuacji mieliśmy bez liku. Mateusz Wolański sam powinien rozstrzygnąć losy meczu. Nie mogę mieć jednak doniego pretensji, zrobił wszystko, co mógł. Mnie grę uniemożliwił "młokos" Pazdan. Bardzo dobrze przeszkadzał mi naboisku. Szkoda tylko, że dopoziomu zawodów nie dopasowała się trójka sędziowska... Jak nawarunki dębickie natrybunach zasiadło bardzo dużo kibiców. Razem zgrupą kibiców zKrakowa stworzyli bardzo dobrą atmosferę, asędziowie swoimi decyzjami popsuli "otoczkę" wokół tego meczu. Sami, razem zzawodnikami Hutnika, śmialiśmy się zniektórych decyzji arbitra. Szkoda, bo kibice nie przychodzą namecz dla sędziów, tylko dla nas -____piłkarzy.
Ryszard Kruk, Hutnik:
-Wygrywa ten, kto strzela bramki. Nastawiliśmy się wtym meczu nagrę wdestrukcji. Kiedy była okazja, mieliśmy groźnie kontrować. Wisłoka zagrała bardzo dobre zawody. Chciałbym pogratulować trenerowi Kalicie postawy zespołu. Sami jednak też mogliśmy strzelić jeszcze 3 bramki. Wyrwaliśmy zgardła Wisłoce komplet punktów. My budujemy zespół ipostawa chłopców bardzo cieszy.
(PAWLO)

Bagnicki szalał... w rezerwie

AKS Busko Zdrój - Kolporter Korona Kielce 0-3 (0-1)

0-1 Bonin 35
0-2 Bagnicki 58
0-3 Ostalczyk 90
Sędziował Konrad Gąsiorowski z**Białej Podlaskiej. Widzów 900.AKS Busko Zdrój: Mierzwa - Pastuszka, Bętkowski, A. Charyga, Jaworek - Gryz (69 Szlema), Bednarczyk, Puchała (86 Banaszek), Fatyga - Gil (55 Francuz), Pisarczyk (74 Gajdzik). Kolporter Korona**II**Kielce: Załuska - Szyndrowski, Rutka, Bednarek, Król - Wilk, Bonin (80 Ostalczyk), Wieczorek (64 Radulj), Cichoń - Bagnicki, Micanski (69 Zabłocki, 84 Kiełb).
W Busku zaczyna brakować pieniędzy. Piłkarze wyszli na rozgrzewkę w białych koszulkach z napisami: "Dość kłamstw" - z przodu i "Prezes do dymisji" z tyłu. Transparent z takimi samymi hasłami zawisł na ogrodzeniu przy głównej trybunie. Klub nie płaci zawodnikom od kilku miesięcy. Wczoraj w budynku nie było też ciepłej wody, Kolporter znalazł ją dopiero na krytej pływalni w Busku. Dopiero tam piłkarze wzięli pomeczową kąpiel.
Jakby nieszczęść było mało w składzie Kolportera przybyli do Buska pierwszoligowcy, pewnie więc wygrali. W kieleckich barwach zadebiutował wypożyczony z Kmity Zabierzów Piotr Bagnicki. Grał w ataku z Bułgarem Iljanem Micanskim, ten posmakował już występów w I lidze w barwach Kolportera, Bagnicki wciąż na to czeka. Może jak będzie tak błyszczał w rezerwach jak wczoraj, to zostanie dostrzeżony. Zaliczył dwie asysty i bramkę. W 35 min wyłożył piłkę Boninowi tak dobrze, że ten z 5 metrów głową wpakował ją do siatki. W 58 min Bonin się zrewanżował - pomknął lewym skrzydłem i oddał piłkę rozpędzonemu Bagnickiemu, a ten strzałem po ziemi w lewy róg po raz drugi pokonał Mierzwę. W doliczonym czasie gry Ostalczyk, po solowej akcji i bilardowej wymianie podań z Bagnickim ustalił wynik.
(MAS)**

Dwa strzały i po sprawie

Avia Świdnik - Kolejarz 0-2 (0-2)

0-1 Bergier 13
0-2 Bałuszyński 17
Sędziował Wojciech Pawlicz z**Białegostoku. Żółte kartki: Orzędowski -**Pyskaty. Żółte kartki: Orzędowski -**Pyskaty. Widzów 600.Avia: Gieresz - Cyranowski, Bednaruk, Machnikowski, Czępiński (46 Gromba) - Lenart (74 Poźniak), Orzędowski (59 Wiącek), Dziewulski, Misztal - Pranagal, Mazurek (66 Szewc). Kolejarz: Pyskaty - Szczepanik, Frohlich, Gołąbek, Walęciak - D. Basta (79 Kowalski), Łukasik, Trela, Bałuszyński (90 Biernacki) - Kogut (60 Drąg), Bergier.
Wicelider nie zawiódł w Świdniku. Pewnie pokonując Avię, stróżanie udowodnili, że będą się poważnie liczyć w walce o drugą ligę. Bardzo szybko strzelili gole, by potem z podziwu godnym spokojem bronić dorobku. Uniknęli przy tym murowania bramki, wysoko ustawiając formację defensywną, od czasu do czasu inicjując akcje zaczepne. W zupełności wystarczyło to na gospodarzy, którzy są cieniem drużyny z poprzedniego sezonu.
Spotkanie nie mogło ułożyć się dla gości lepiej. Po stałych fragmentach gry dwukrotnie skorzystali z błędów w kryciu popełnionych przez świdniczan, już po upływie kwadransa prowadzili 2-0, zapewniając sobie w praktyce trzy punkty. Przyszło im to o tyle łatwo, że ich rywale w pierwszej połowie w żaden sposób nie potrafili znaleźć sposobu na przedostanie się choćby w sąsiedztwo bramki przyjezdnych. Indywidualne akcje rozwijane skrzydłami kończyły się z reguły na pewnych wejściach Szczepanika i Walęciaka, a kiedy już miejscowym udawało się dośrodkować, to na przedpolu królowała para rosłych stoperów Frohlich - Gołąbek. Efektu nie przynosiły również strzały z dystansu. Jedyny groźniejszy miał miejsce w 34 min, kiedy to szczęściu próbował pomóc - bezskutecznie zresztą - Misztal.
Po zmianie stron poczynania podopiecznych trenera Maciejewskiego stały się bardziej energiczne. Bywały nawet takie momenty, kiedy piłka nie opuszczała połowy Kolejarza. Ze zdwojonej aktywności świdniczan niewiele jednak wynikało, jako że w decydujących momentach górę brały nerwy. Niemniej kilka gorętszych momentów godzi się odnotować. W 47 min Pyskatego z rzutu wolnego usiłował zaskoczyć Mazurek. Pięć min później po dośrodkowaniu Orzędowskiego za wysoko główkował Pranagal. Ten sam zawodnik zmarnował wkrótce bodaj najlepszą okazję dla swego zespołu. W 62 min Misztal wycofał do niego futbolówkę, ale po strzale napastnika Avii świetną interwencją popisał się golkiper gości. Tenże Pranagal mógł w 90 min pokusić się o choć honorowe trafienie, ale i w tym przypadku piłka nie trafiła do siatki.
Kolejarz zrealizował w ten sposób plan maksimum. Wygrał w Świdniku najzupełniej zasłużenie. Momentami odnieść można było nawet wrażenie, że uczynił to, nie angażując w spotkanie maksimum swych umiejętności.
(DW)**

Jak padŁy bramki

0-1 Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, D. Basta głową zgrał piłkę do Bergiera, a ten z najbliższej odległości - przy biernej postawie obrońców gospodarzy - posłał futbolówkę do siatki.
0-2 Kolejarzowi przyznany został kolejny rzut wolny. Tym razem do dokładnie zacentrowanej futbolówki najwyżej wyskoczył Bałuszyński, celnie główkując z 4 metrów.

ZDANIEM TRENERÓW

Marek Maciejewski, Avia:
-Małą pociechą jest fakt, że wodróżnieniu dopoprzednich spotkań potrafiliśmy wypracować sobie kilka dogodnych sytuacji strzeleckich. Piłka sama dobramki jednak nie wpadnie. Największe pretensje kieruję podadresem Pawła Pranagala. Odtej klasy piłkarza należy wymagać choć minimum skuteczności. Tymczasem nie wykorzystał żadnej ztrzech stuprocentowych okazji. Natomiast goście skwapliwie skorzystali zbłędów naszej defensywy, szybko zrobili, co donich należało iwracają dodomu bogatsi otrzy punkty.
Janusz Pawlik, Kolejarz:
-Jechaliśmy potrzy punkty iotaką zdobycz jesteśmy bogatsi. Mecz ustawiły szybko strzelone przez nas gole. Później dbaliśmy już głównie ozabezpieczenie dostępu doswej bramki, choć jeszcze dwukrotnie, zasprawą D. Basty iBergiera, mogliśmy zranić przeciwnika. Generalnie byliśmy zespołem grającym mądrzej, lepiej realizującym założenia taktyczne. Uważam więc nasze zwycięstwo za____jak najbardziej zasłużone.(DW)

Palik uczy się nazwisk

Stal Herb Sanok - Hetman Zamość 1-1 (1-0)

1-0 Gryboś 26
1-1 Wachowicz 75 (głową)
Sędziował Grzegorz Szymański z**Kielc. Żółte kartki: Kuzicki -**Szyman. Widzów 500.Stal: Pietrzkiewicz - Okas, Łuczka, Sumara, Badowicz (69 D. Jęczkowski) - Tabisz (68 Nikody) Węgrzyn, Kuzicki, Kosiba (88 Łukacz) - Niemczyk, Gryboś (75 Chudziński). Hetman: Baranowski - Grela, Wachowicz, Saramak, Solecki - Pliżga (82 Karpowicz), Kleszcz, Szyman, Reyer - Albingier (64 Lipiec), Iwanicki (89 Domański).
-Nie znałem swojego zespołu. Pół meczu uczyłem się własnych zawodników. Miałem wpisane numery nakoszulkach przynazwiskach. Czterech tylko znałem. Nawet gdybym chciał kogoś opieprzyć, to nie wiem jak. Muszę dopiero popatrzeć donotatek, to już mi przejdzie złość - mówił po meczu Czesław Palik, nowy trener Hetmana Zamość.
(BH)**

Jak padŁy bramki

1-0 Po dynamicznej akcji lewą stroną boiska i zagraniu Pawła Kosiby na pole karne, Ireneusza Gryboś mocnym strzałem z około 9 m pokonał Marka Baranowskiego.
1-1 Maciej Kleszcz zacentrował z rogu na pole karne, gdzie ładnym strzałem głową Andrzej Wachowicz nie dał szans na obronę Dawidowi Pietrzkiewiczowi.

Tabela III ligi

W piątek rozegrano mecz Górnik Wieliczka - Orlęta Radzyń Podlaski 3-1 (0-0).

  1. Motor
    8
    20
    13-4

  2. Kolejarz
    8
    18
    12-3

  3. Górnik
    8
    17
    14-6

  4. Hutnik
    8
    17
    13-8

  5. Kolporter II
    8
    15
    16-8

  1. Orlęta
    8
    12
    8-7

  2. Stal Rz.
    8
    11
    9-7

  3. Wisłoka
    8
    11
    11-11

  4. Wierna
    8
    11
    6-8

  5. Sandecja
    8
    8
    7-7

  6. Wisła II
    8
    8
    10-19

  7. Avia
    8
    7
    4-8

  8. AKS Busko
    8
    6
    8-12

  9. Okocimski
    8
    5
    7-14

  10. Hetman
    8
    4
    5-13

  11. Stal S.
    8
    3
    5-14

Następna**kolejka w**środę: Sandecja - Wisłoka, Orlęta - Wisła II, Kolejarz - Górnik, Kolporter II - Avia, Motor - AKS Busko, Okocimski - Wierna, Hetman - Stal Rzeszów, mecz Hutnik - Stal Sanok przełożony. (M)**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski