TO BYŁO TAK
To jedna z najbardziej pechowych karier sportowych. Jan Sarna, napastnik krakowskiej Wisły, zadebiutował w wyjazdowym meczu przeciwko Ruchowi na nowo otwartym stadionie przy ul. Cichej, ale ten pierwszy, premierowy występ trwał niespełna... osiem minut. To było w końcu czerwca 1936 roku - wiślak, nominalny lewoskrzydłowy, pognał za piłką, ale szybszy okazał się bramkarz "niebieskich", Eryk Tatuś. Starcie obu graczy zakończyło się paskudnym złamaniem nogi debiutanta. Nie dotknął jeszcze piłki, a już pożegnał się z ekstraklasą! Nie wiem, czy w dziejach polskiej ligi piłkarskiej jest inny, równie pechowy debiut i finał w jednym?
Opowieść o pechowym napastniku, często opowiadana przez starsze pokolenia wiślaków, z czasem, gdy próbowałem ustalić losy braci Sarnów - stała się ledwie mgiełką wspomnień. Trafiłem na mur niepamięci i choć udało się dotrzeć do dokumentów i ustalić dane biograficzne oraz przebieg kariery, niezwykłe sylwetki studenckiego duetu, ich życiowe losy, pozostają ciągle zagadką. Nie udało mi się także dotrzeć do ich fotografii, a bez nich opowieść o ligowym graczu, który w meczu ekstraklasy nie dotknął piłki i zakończył karierę - zdają się wręcz wirtualną opowieścią. Wybuch wojny sprawił, że w pamięci im współczesnych nie pozostały znaczące ślady. Może tą drogą dotrę do rodzin? Będę wdzięczny za wszelkie informacje o losach braci Sarnów, piłkarzy Wisły - po wybuchu wojny.
Mój adres e-mailowy: [email protected] albo telefon 0.0605.595.405 ANDRZEJ GOWARZEWSKI
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?