Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielka mistyfikacja

Redakcja
Wielkie osiągnięcie! Majstersztyk! Uchronienie Skarbu Państwa przed wypłatą 36 miliardów złotych odszkodowań - przed wypłatą kwoty większej niż planowany na 2009 rok deficyt budżetowy!

Aleksander Surdej*

Odblokowanie perspektyw rozwojowych PZU i ocalenie międzynarodowej reputacji Polski! Minister Skarbu Państwa nie krył radości z powodu podpisania ugody z holenderską grupą ubezpieczeniową Eureko przyznającą jej "odszkodowanie" 3,55 miliarda złotych z realizowanej przez Skarb Państwa dywidendy w PZU, a następnie 1,22 miliarda złotych przy rozliczeniu sprzedaży 4,9 proc. akcji PZU podczas planowanego na przyszły rok debiutu giełdowego tej spółki. Co więcej, przyznane pociągnięciem ministerialnego pióra pieniądze nie będą pochodzić z budżetu - stwierdził minister - wyraźnie dumny z misternego planu, który w zaciszu gabinetu wypracował.

Mało kto pamięta

Spór rządu (a raczej rządów) z Eureko ciągnął się od 2001 roku. Mało kto pamięta fakty i rozumie ich znaczenie. Ogłuszeni ministerialnym belcanto widzowie wyłączyli krytycyzm, a "afera hazardowa" skutecznie odwróciła ich uwagę od sprawy Eureko. Zanim "sukces" ministra skarbu pokryje się patyną czasu, spróbujmy mu się dokładniej przyjrzeć.
W 1999 roku rząd Jerzego Buzka rozpoczynając prywatyzację PZU sprzedał 20 procent akcji za kwotę 2 miliardów złotych ubezpieczeniowemu kopciuszkowi: portugalsko-holenderskiej grupie Eureko. Kolejne 10 procent akcji PZU grupa Eureko nabyła od banku Millennium (wtedy BIG Bank Gdański), a następne 3 procent skupując akcje pracownicze. W rezultacie obecnie Eureko posiada 33 procent akcji PZU, 55 procent należy do Skarbu Państwa, a pozostałe są w rękach rozproszonych udziałowców.
Przez prawie dziesięć lat Eureko współdecydowało z Ministerstwem Skarbu Państwa o funkcjonowaniu i strategii największego polskiego ubezpieczyciela, lecz współpraca ta nie była bezkolizyjna, gdyż grupa Eureko domagała się realizacji obietnicy "dokończenia prywatyzacji" zawartej w aneksie do umowy prywatyzacyjnej podpisanym przez minister Aldonę Kamelę-Sowińską w 2000 roku i sprzedaży jej dodatkowych 21 procent akcji PZU.
Niezadowolona z wielkości posiadanego pakietu akcji grupa Eureko zaskarżyła w 2002 roku rząd Polski do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego z siedzibą w Londynie. Następne polskie rządy nie zdecydowały się jednak na sprzedaż obiecanego Eureko pakietu akcji i w sierpniu 2005 roku Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy orzekł, że Polska winna jest opóźnieniu prywatyzacji PZU. W październiku 2007 roku rząd zdecydował o odstąpieniu od umowy prywatyzacyjnej PZU z 1999 roku. W kwietniu 2009 roku minister skarbu powrócił do negocjacji z Eureko, aby na początku października podpisać ową "zwycięską ugodę".
Uzasadnienie tego "zwycięstwa" pełne jest jednak mistyfikacji oraz półprawd. Minister i jego stronnicy ogłosili, że uratowali państwo przed zapłaceniem olbrzymiego odszkodowania, tak jakby orzeczenie Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego miało jakąkolwiek moc wykonawczą. Komentatorzy bombardują świadomość ludzi patetycznym określeniem "trybunał arbitrażowy" nie dopowiadając, że chodzi o niezobowiązujące orzeczenie prywatnej instytucji, która ułatwia rozwiązywanie sporów wtedy, gdy strony nie mogą lub nie chcą odwołać się do sądów powszechnych i stojącej za nimi siły będącej w posiadaniu aparatu państwa. Zauważmy, że arbitraż jest skuteczny wtedy, gdy strony dążą do polubownego rozstrzygnięcia, gdyż chcą dalej prowadzić ze sobą interesy lub wtedy, gdy inne podmioty, inni inwestorzy staną murem za stroną, której krzywda została stwierdzona. Jeszcze w 2002 roku, w czasie silnego gospodarczego spowolnienia w Polsce, grupa Eureko mogła straszyć, że "namówi" innych inwestorów do niepodejmowania inwestycji w Polsce, mogła, poprzez rząd holenderski, grozić zablokowaniem przyjęcia Polski do UE, mogła złościć się i krzyczeć. Spór nie był jednak odbierany zgodnie z pragnieniami grupy Eureko. Do Polski płynęły i płyną znaczne inwestycje zagraniczne, a pretensje grupy Eureko były postrzegane przez międzynarodowe środowiska finansowe jako pretensje i roszczenia o słabych podstawach. Każdy polski rząd mógł więc spokojnie zakładać, że grupa poprzestanie na prawniczym nękaniu, z którego nic groźnego nie może wyniknąć.

Wydumana strata, udawany sukces

Wydumane i śmieszne jest wskazywanie 36 miliardów złotych jako "kwoty uprawnionego roszczenia". Kto i w jaki sposób do niej doszedł? Jakie to straty poniosła grupa Eureko nie kupując dodatkowych akcji? Gdyby dokupiła owe 21 procent akcji PZU, to przy obecnych cenach kosztowałoby ją to około 5 miliardów złotych. Można więc mówić, że grupa Eureko zaoszczędziła tę kwotę i mogła ją jeszcze korzystniej zainwestować. Jeśli więc grupa Eureko twierdzi, że jej szkody sięgają 36 miliardów złotych, to opowiada bajki, w które nikt rozsądny nie powinien wierzyć.
Jak twierdzi minister, jego zbawienny ruch nie tylko uratował Polskę przed bankructwem, ale i uczynił to bez uszczerbku dla budżetu. Istotnie, jego decyzją Skarb Państwa zrezygnuje z należnej mu dywidendy. Do budżetu dywidenda ta nie wpłynie, gdyż trafi bezpośrednio do grupy Eureko. Budżet państwa i podatnik niczego nie zauważy i będą to pierwsze w niewidoczny sposób zaniechane wpływy potencjalnie równe dziesięcioletnim wpływom z wprowadzanych opłat od gier hazardowych.
W sukurs ministrowi przychodzi prezes PZU, który oznajmia, że ubezpieczyciel ma kasy wypchane gotówką i z radością pozbędzie się nagromadzonych rezerw. Jeszcze przed planowanym debiutem giełdowym PZU przekaże grupie Eureko 8,97 miliarda złotych (do puli należnej Skarbowi Państwa dodać należy wypłatę z puli należącej do Eureko). Prezes PZU jednak radośnie powiada, że najpierw sakiewkę opróżni, a potem zbierze z emisji akcji nowe środki i, uwolniony od grupy Eureko, przystąpi do ekspansji w Polsce, w Europie lub może na całym świecie. Cóż, prezes PZU pewno może liczyć na sowity menedżerski bonus przy okazji debiutu giełdowego spółki, lecz jego interes nie powinien określać wyborów Ministerstwa Skarbu Państwa.
Prawdopodobnie minister skarbu zdesperowany niepowodzeniami na innych polach prywatyzacji szukał możliwości szybkiego sukcesu. Sukcesem tym miała być odpowiednio przedstawiona opinii publicznej ugoda z Eureko. Ta ugoda jest jednak sukcesem przede wszystkim grupy Eureko. Dostanie "za nic" 4,67 miliarda złotych, pobierze dywidendę, której racjonalna spółka ubezpieczeniowa nie wypłacałaby, a po wejściu PZU na giełdę sprzeda swoje udziały osiągając przy pomocy ministra wysoką cenę. Łącznie na operacji tej grupa Eureko może zarobić około 17 miliardów złotych. Misterne posunięcia!
Za wszystko to oczywiście zapłaci polski podatnik, ubezpieczony w PZU polski obywatel, a być może także wciągnięty do gry polski drobny inwestor giełdowy. Cokolwiek by mówił obecny prezes PZU o wspaniałych perspektywach firmy po przeprowadzeniu tej operacji, wstrząśnie ona pozycją firmy. Pamiętać należy, że sytuacja finansowa firm ubezpieczeniowych może dramatycznie zmienić się z roku na rok, jeśli zajdą niekorzystne zdarzenia. Ubezpieczeniowy gigant Lloyd's ucierpiał na skutek wypłat odszkodowań ofiarom 11 września. PZU wystarczy wielka powódź oraz kilka lokalnych susz.
Na szczęście rynek ubezpieczeniowy jest już w Polsce konkurencyjny. Nie ma uzasadnienia dla traktowania PZU jako narodowego ubezpieczyciela. Ludzie mogą ubezpieczać się, gdzie chcą, a jeśli PZU będzie próbował nadrobić utratę środków wzrostem składek lub utrudnieniem wypłat, to szybko utraci pozycję dominującą. I to jest w historii największego sukcesu ministra Skarbu Państwa najbardziej pocieszające.
\*Autor jest socjologiem i ekonomistą, kierownikiem Katedry Studiów Europejskich Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski