Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmiana systemu zamiast zmiany państwa

Redakcja
ROZMOWA. Z dr. KONRADEM PĘDZIWIATREM, socjologiem, arabistą z Wyższej Szkoły Europejskiej im. ks. J. Tischnera w Krakowie i Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego

- Jakie były elementy wspólne dla wystąpień społecznych w krajach arabskich Bliskiego Wschodu określanych jako arabskie rewolucje?

 

- Można wśród nich wyróżnić niezadowolenie z sytuacji materialnej (rosnące bezrobocie, ceny żywności, koszty życia), rosnące nierówności społeczne, korupcję i nepotyzm władz. Przy tym ostatnim elemencie ważną rolę odegrały przecieki Wikileaks, które upubliczniły nadużycia, z których wielu ludzi zdawało sobie sprawę, lecz bało się o nich głośno mówić. Dalej: ograniczanie swobód obywatelskich, autorytaryzm, a wreszcie rosnące aspiracje społeczeństw arabskich, czemu nie szły naprzeciw reformy. Istotne były też względy demograficzne - przeważająca liczna ludzi młodych w populacjach arabskich, czyli sytuacja określana przez demografów jako youthquake. I wreszcie nowe technologie komunikacyjne, które pozwoliły mieszkańcom krajów arabskich na podjęcie pierwszych inicjatyw łączenia się w proteście, a później pozwoliły na upowszechnianie alternatywnej - innej niż oficjalna - wiedzy o zachodzących wydarzeniach.

- Eksperci podkreślają wagę technologii internetowych w arabskich rewolucjach.

- Grupy facebookowe, przecieki Wikileaks oraz blogi pokazały ludziom, że nie są samotni w określonym sposobie myślenia o panującym reżimie. Sprawiły też, że alternatywna wiedza uległa zakorzenieniu i popularyzacji - krytyka panującego systemu politycznego rozpowszechniła się. Tak właśnie stało się 25 stycznia 2011 r. w Egipcie. Gdy Mubarak odłączył internet, trzy dni później wszyscy wyszli na ulice, by się dowiedzieć, co się dzieje. W pewnym sensie więc Mubarak strzelił sobie w ten sposób samobójczego gola. Egipt jest tutaj wyjątkowym przykładem oddziaływania nowych technologii komunikacyjnych, bo mieszka w nim 23 miliony internautów, co stanowi prawie 30 procent populacji i jest 71,5 miliona użytkowników komórek, czyli aż 91 procent populacji.

- Ważnym aspektem arabskich rewolucji jest ruch migracyjny. Wraz ze zmianami politycznymi rośnie bowiem w regionie migracja.

- Tak. Niektóre tradycyjne kraje emigracji stają się czasowo krajami imigracji (np. Tunezja i Egipt), natomiast większość krajów dotkniętych falą demokratyzacji to kraje emigracyjne. Generalnie rzecz biorąc, około 20 milionów obywateli krajów arabskich mieszka poza granicami swoich ojczyzn. Największymi krajami wysyłającymi, których od 5 do 20 procent obywateli żyje poza granicami, są Egipt, Jordania, Liban, Maroko, Palestyna, Syria, Tunezja i Jemen. Niektóre diaspory (szczególnie marokańska i tunezyjska) uległy w ciągu ostatnich 15 lat podwojeniu. Głównymi czynnikami decyzji o wyjeździe - podobnie jak w przypadku polskiej emigracji - są poziom zarobków, możliwości łatwego znalezienia pracy, warunki uzyskania pozwolenia na pracę oraz istnienie systemu atrakcyjnych świadczeń socjalnych.

- Liderem emigracji w regionie jest Egipt.

- W ostatnich dekadach w poszukiwaniu pracy i lepszych warunków życia z tego kraju wyjechało prawie 3 miliony obywateli, choć są też statystyki twierdzące, że było ich nawet 8 milionów, czyli 10 procent populacji Egiptu. Zdecydowana większość egipskich emigrantów (70 procent) znalazła pracę i nowe życie w Arabii Saudyjskiej i innych krajach arabskich, a mniejszość (30 procent) w Europie i Ameryce Północnej. Ważnym elementem zjawiska emigracji - znów podobnie jak w przypadku Polski - są transfery pieniężne emigrantów przesyłane do rodzinnego kraju. Ocenia się, że stanowią one ponad 5 procent egipskiego PKB, co zdaniem Banku Światowego czyni z Egiptu największego odbiorcę tego typu przekazów na całym Bliskim Wschodzie. Elena Ambrosetti napisała bardzo ciekawą książkę pt. "Egypte, l'exception démographique" (2011), w której twierdzi, że diaspora ma na Egipt bardzo ważny wpływ nie tylko ekonomiczny, ale również społeczny. To, że populacja Egiptu od 1950 roku wzrosła czterokrotnie (z 20 milionów do 80 milionów) jest jej zdaniem również rezultatem konserwatywnych wpływów diaspory egipskiej w Arabii Saudyjskiej.
- Na drugim miejscu pod względem wyjazdów obywateli znajduje się Tunezja.

- Tunezyjczycy emigrują głównie na północ - od momentu podpisania w latach 60. przez ten kraj porozumień o rekrutacji pracowników z Francją, Belgią, Holandią i Niemcami. Aktualnie szacuje się, że w Europie mieszka prawie 85 procent z około 700-tysięcznej tunezyjskiej diaspory, z czego połowa we Francji. Badania na temat intencji emigracyjnych robione w tym kraju w ostatnim czasie pokazały, że liczba osób, które chciały wyjechać z Tunezji gwałtownie wzrosła. Przed piętnastoma laty o emigracji myślało około 22 procent obywateli, czyli podobnie do Egiptu i Maroka. Dziesięć lat temu już prawie co drugi Tunezyjczyk chciał opuścić swój kraj, a 5 lat temu myślało o tym już ponad trzy czwarte społeczeństwa. W znacznym stopniu intencja migracyjna była wyrazem niezadowolenia z panującego systemu władzy. Z wydarzeń rewolucyjnych w tym kraju można wyciągnąć ciekawą konkluzję, że tak naprawdę Tunezyjczycy rozpoczynając u siebie Arabską Wiosnę wybrali zmianę systemu władzy w swoim państwie zamiast zmiany państwa. Ta konkluzja odnosi się też do innych krajów, w których doszło do rewolucji.

- A jak wygląda sytuacja w krajach Bliskiego Wschodu, które były celem przyjazdów?

- Krajami, do których zmierzali emigranci zarobkowi z biednych państw arabskich były Arabia Saudyjska, Bahrajn, Katar, Kuwejt, Oman i Zjednoczone Emiraty Arabskie. W ciągu ostatnich 60 lat ich populacja wzrosła z około 4 milionów do ponad 40 milionów, i to głównie właśnie za sprawą emigrantów. W Kuwejcie, Katarze i Zjednoczonych Emiratach Arabskich doszło do takiej sytuacji, że obcokrajowcy stanowią dziś większość - odpowiednio prawie 65, 70 i 80 procent - ich społeczeństw. Początkowo imigrantami do tych krajów byli Arabowie (a w szczególności Egipcjanie i Jemeńczycy). Później fale imigracyjne uległy dearabizacji z przyczyn politycznych i ekonomicznych, a dziś przyjeżdżają tam głównie mieszkańcy Azji. Aktualnie Azjaci stanowią większość zagranicznej siły roboczej we wszystkich tych krajach. Choć ich naturalizacja jest zwykle bardzo utrudniona, to na przykład w Bahrajnie władze państwowe dość chętnie udzielały obywatelstwa azjatyckim sunnitom, dążąc do choćby częściowej zmiany sytuacji demograficzno-politycznej, w której to mniejszość sunnicka rządzi nad większością szyicką. Burzliwe wydarzenia, jakie obserwowaliśmy w tym roku w Bahrajnie wynikały właśnie z niezadowolenia szyickiego społeczeństwa z polityki sunnickich władz, w tym polityki imigracyjnej.

- Wojna domowa w Libii również zaskutkowała wzmożoną emigracją.

- W wyniku działań zbrojnych Libia przekształciła się w tym roku z kraju, w którym przybysze z zewnątrz stanowili jedną czwartą populacji, w kraj, z którego nie tylko imigranci, ale również Libijczycy chcieli się jak najszybciej wydostać. Od początku trwania konfliktu Libię opuściło około miliona ludzi, w tym większość imigrantów z Egiptu, Nigru, Tunezji i Czadu. W szczególnie trudnej sytuacji znalazły się Egipt i Tunezja, które doświadczyły nie tylko zmasowanej migracji powrotnej swoich własnych obywateli, ale również napływu na niespotykaną dotąd skalę uchodźców libijskich. Prawie 300 tysięcy z nich znalazło schronienie w Tunezji i ponad 150 tysięcy w Egipcie. W trudnej sytuacji ekonomicznej znalazły się również gospodarki Nigru i Czadu, do których przestały płynąć przekazy pieniężne od emigrantów z Libii, a migracja powrotna tylko podniosła krajowe wskaźniki bezrobocia.
 

- Dużo mówiło się o fali uchodźców z Afryki Północnej.

- Prognozy o napływie milionowej fali uchodźców z krajów Afryki Północnej do Europy całkowicie się nie sprawdziły. Według najnowszych danych Frontexu (agencji Unii Europejskiej ds. granic zewnętrznych) nielegalna migracja w okresie od stycznia do października 2011 roku uległa nasileniu w stosunku do tego samego okresu w 2010 roku, ale mówimy tu o wzroście z ponad 75 tysięcy nielegalnych przybyć (w 2010 r.) do nieco ponad 110 tysięcy (w 2011 r.).

- Jakie są skutki Arabskiej Wiosny?

- To przede wszystkim koniec długoletnich rządów arabskich dyktatorów. Po drugie, reformy demokratyzacyjne pojawiły się nie tylko w krajach, które przeszły rewolucje, ale również w tych, które jej nie doświadczyły: Maroku, Jordanii, a nawet Arabii Saudyjskiej, gdzie we wrześniu tego roku przeprowadzono pierwsze wybory do samorządów lokalnych, a także obiecano przyznanie prawa głosu kobietom od 2015 roku. W efekcie zmian demokratyzacyjnych mogą też nastąpić czasowe zmiany wzorów migracji. Mogą one ulec petryfikacji w zależności od tego, czy zapoczątkowane projekty demokratyzacyjne zakończą się sukcesem i czy będą połączone z rozwojem ekonomiczno-gospodaczym. Tylko połączenie demokratyzacji z rozwojem może na trwałe zmienić dotychczasowe trendy migracyjne w regionie.

Rozmawiał Paweł Stachnik

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski