Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Burak" wybawca

E
Pies odnalazł zaginioną staruszkę

STORAT znowu pomógł

STORAT znowu pomógł

Pies odnalazł zaginioną staruszkę

   (INF. WŁ.) Niewiele ponad godzinę zajęło psu ratowniczemu odnalezienie staruszki, której policja szukała przez całą noc. Kobieta, choć mocno oszołomiona i zmarznięta, była cała i zdrowa. Utknęła w wąwozie, do którego zsunęła się z 20-metrowego urwiska.
   Zgłoszenie o zaginięciu 93-letniej mieszkanki Krzeszowa (powiat Nisko) policja w Rzeszowie odebrała w środę o godz. 23. Kobieta po raz ostatni była widziana w wiosce około godz. 18. Szła na spacer, co nikogo nie dziwiło, bo mimo swojego wieku jest sprawna i znana ze spacerów po okolicy. Kiedy jednak nie wróciła do zmroku, rodzina rozpoczęła poszukiwania, a następnie powiadomiła policję. O godz. 2.30 policjanci zadzwonili do STORAT-u - Stowarzyszenia Cywilnych Zespołów Ratowniczych z Psami w Rzeszowie.
   - Wyjechaliśmy w trójkę: Jan Jarosiński, Krzysztof Stanio i ja - mówi Marta Gutowska, właścicielka psa "Buraka", który był najważniejszym członkiem tej ekspedycji. - Tuż przed wpół do szóstej byliśmy na miejscu. Tamtejszy teren jest specyficzny - nie ma lasów, ale są stare sady, gęsto zarośnięte dziką, wysoką na metr roślinnością, która tworzy chaszcze nie do przebycia. Tyraliera w takich warunkach nie ma racji bytu, bo po prostu się nie przedrze, ale mimo to teren już był przeszukany przez policję i strażaków. Pies policyjny nie podjął tropu, bo nie miał szans - wszystko było zadeptane.
   Troje ratowników z jednym członkiem rodziny zaginionej ruszyło za "Burakiem". Ustalili wcześniej trasę poszukiwań - miała się ona zakończyć na starym cmentarzu żydowskim. To był punkt docelowy; dalej nie było sensu szukać.
   - I właśnie w najwyższym punkcie cmentarza, który jest położony na zboczu góry, "Burak" złapał jakiś ślad. Wyraźnie zaczął węszyć, zresztą w zupełnie innym kierunku niż się tego spodziewaliśmy - _opowiada Marta Gutowska.
   Pies poprowadził ich jeszcze kawałek drogą i zatrzymał się nad pionowym, wysokim na jakieś 20 metrów urwiskiem, utworzonym podczas powodzi przez występujące z brzegów wody Sanu. Na dole były gęste chaszcze, ale pies wyraźnie wskazywał właśnie tamten kierunek.
   
- Z góry zobaczyliśmy ją. Stała w tych krzakach i nie mogła się ruszać. Musiała spaść z wysokości 20 metrów, bo nie mogła się tam dostać w żaden inny sposób. Była godzina 6.45 rano - mówi Marta Gutowska.
   Ratownicy zeszli na dół okrężną drogą. Kobieta była przemoczona, bo w nocy padał deszcz, wyziębiona i zupełnie oszołomiona. Nie odpowiadała na pytania. Wypiła ciepłą herbatę, przyniesioną przez ratowników w termosie i pozwoliła się dosłownie wynieść pod górę. Tam już czekał samochód. Staruszkę - bez żadnych widocznych obrażeń - odwieziono do szpitala.
   
- Cieszymy się, że w sytuacji zaginięcia człowieka policja dzwoni do nas od razu, a nie po kilkunastu godzinach, czy nawet dniach, jak bywało wcześniej. Dzięki temu zaginieni mają szansę przeżycia - mówi Marta Gutowska. - _W tym roku była to już trzecia żywa osoba odnaleziona przez nasze psy. (E)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski