Samorząd Małopolski rozpędza się na torach

Fot. Adam Wojnar

Dziś lokalne połączenia kolejowe obsługują Przewozy Regionalne, w których samorząd Małopolski ma tylko 6,4 proc. udziałów. - Choć wydajemy coraz więcej na dopłaty do przewozów pasażerskich, pociągów jeździ coraz mniej - narzeka wicemarszałek województwa Roman Ciepiela. Kilka lat temu na takie dopłaty przeznaczono ok. 30 mln zł, teraz już 75 mln zł. - A na przyszły rok spółka, utrzymując dotychczasową ofertę, zażądała wzrostu dofinansowania o 20 procent - dodaje wicemarszałek.

W tej sytuacji władze Małopolski zdecydowały się utworzyć własną spółkę. Wprawdzie jeszcze przez rok wszystkie pociągi lokalne będą obsługiwane przez Przewozy Regionalne, ale od grudnia 2014 r. pierwszą linię aglomeracyjną Wieliczka - Kraków przejmą Koleje Małopolskie. W następnych latach dojdą im inne trasy: Szybkiej Kolei Aglomeracyjnej - na lotnisko w Balicach, Tarnów - Kraków - Trzebinia i Sędziszów - Kraków - Podbory Skawińskie. Na wszystkich tych szlakach kursować mają wyłącznie nowoczesne pociągi.

Na pozostałych liniach nadal jeździć będą pociągi Przewozów Regionalnych, o ile przetrwają na rynku. Spółka ta ma kilkaset milionów złotych długu, a jej tabor został zajęty na poczet nieopłaconych rachunków za korzystanie z torów, które należą do innej spółki kolejowej. Kłopoty finansowe Przewozów Regionalnych pogłębią się jeszcze bardziej, gdy w kolejnych latach budżet Małopolski zmniejszy dotacje, dofinansowując własną spółkę Koleje Małopolskie.

- Czy nowa spółka, oprócz trzech linii, przejmie też pracowników? - zastanawia się Wojciech Grzeszek, szef małopolskiej "Solidarności". Według niego trzeba znaleźć rozwiązanie pozwalające uniknąć likwidowania miejsc pracy. Sejmikowa opozycja uważa natomiast, że powołanie spółki to błąd. - Małopolanie nie życzą sobie nowej spółki, z nowym zarządem i radą nadzorczą - twierdzi radny Rafał Stuglik z PiS. Leszek Zegzda z PO odpowiada na to, że utworzenie Małopolskich Kolei to nic innego jak wzięcie spraw we własne ręce.