Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajne oceny gimnazjów. Uczą źle, ale się o tym nie dowiesz.

AGNIESZKA MAJ
FOT. ARCHIWUM
FOT. ARCHIWUM
Od siedmiu lat w gimnazjach i szkołach średnich badana jest tzw. edukacyjna wartość dodana, która określa postępy uczniów. Pozwala ocenić, która szkoła uczy dobrze, a która osiąga korzystne wyniki na egzaminach głównie dlatego, że trafiają do niej zdolne dzieci.

FOT. ARCHIWUM

EDUKACJA. Niemal połowa krakowskich szkół ma najprawdopodobniej żenujące wyniki nauczania. Trudno do nich dotrzeć, ponieważ kompromitujące dane są chronione przed rodzicami i samorządami.

Problem w tym, że wskaźniki edukacyjnej wartości dodanej dostępne są tylko dla nielicznych. - Nie chcemy tych danych upowszechniać, aby uniknąć tworzenia niezdrowych rankingów - tłumaczy Natalia Skipietrow, rzeczniczka Instytutu Badań Edukacyjnych, instytucji rządowej, która prowadzi badania nad efektywnością nauczania.

PRZECZYTAJ NASZ KOMENTARZ: Mamy prawo wiedzieć, kto źle uczy >>

Kłopoty ze zdobyciem danych mają również władze miast, które chciałyby je wykorzystać przy tworzeniu sprawiedliwych list szkół do likwidacji. - Poprosiliśmy o takie informacje, ale ich nie otrzymaliśmy - mówi Anna Okońska-Walkowicz, była prezydent Krakowa ds. edukacji.

Przy opracowywaniu listy szkół do likwidacji władze Krakowa posługiwały się więc szczątkowymi informacjami, które udostępnia Instytut Badań Edukacyjnych. Na jego stronach można zobaczyć placówki edukacyjne podzielone na cztery kategorie w zależności od wyników osiąganych przez uczniów: szkoły sukcesu, wspierające, niewykorzystanych możliwości i - najgorsza kategoria - wymagające pomocy.

Dane te są jednak opublikowane w postaci tak skomplikowanych wykresów, że nawet dyrektorzy szkół mają problem z ich odczytaniem. - Trudno na tej podstawie odczytać wynik szkoły - uważa Bożena Cabaj- -Miciak, dyrektor Gimnazjum nr 74 w Krakowie.

Swój wynik zna każda szkoła, ale sama musi go obliczać. - Ze strony internetowej instytutu pobieramy kalkulator edukacyjnej wartości dodanej i materiał szkoleniowy. Potem wpisujemy dane każdego ucznia z egzaminów po szkole podstawowej i po gimnazjum - mówi Bożena Cabaj-Miciak. Taka operacja, w której uczestniczy także informatyk, trwa kilka godzin. Nie jest jednak możliwa do wykonania przez rodzica, który szuka szkoły dla swojego dziecka.

Zdaniem Krzysztofa Izdebskiego, prawnika z Pozarządowego Centrum Dostępu do Informacji Publicznej, szczegółowe wyniki szkół powinny być powszechnie dostępne. - Oceniają poziom edukacji w Polsce, dlatego nie jest to sprawa wewnętrzna Instytutu Badań Edukacyjnych - mówi Krzysztof Izdebski.

Podkreśla, że badania są prowadzone za publiczne pieniądze. Zgodnie z przepisami mogą zostać utajnione tylko wtedy, gdy naruszają czyjąś prywatność, albo ich ujawnienie zagrażałoby bezpieczeństwu państwa.

Władze Krakowa po kilku miesiącach bezskutecznych starań w końcu zażądały od Instytutu Badań Edukacyjnych udostępnienia wyników badań w trybie dostępu do informacji publicznej. Wyniki mają zostać do nich przesłane w ciągu najbliższych kilku dni.

Z nieoficjalnych informacji "Dziennika Polskiego" wynika, że ok. 40 z 90 krakowskich gimnazjów ma ujemną edukacyjną wartość dodaną. To oznacza, że absolwenci są na gorszym poziomie, niż byli tuż przed przyjęciem do szkoły. Z danych IBE wynika także, że krakowskie szkoły coraz bardziej różnią się od siebie poziomem: pogłębia się przepaść pomiędzy dobrymi a kiepskimi placówkami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski