Na mapie terenów zalewowych każdy będzie mógł zobaczyć, czy jego teren może zostać zalany FOT. MICHAŁ OKŁA
BEZPIECZEŃSTWO. Wojewoda małopolski zapowiada ważną zmianę w podejściu do ochrony przed powodzią
- W niektórych miejscach podwyższanie wałów czy budowa innych zabezpieczeń jest znacznie droższe niż mienie, które mają chronić - podkreśla Jerzy Miller. I deklaruje, że z Małopolski wyjdzie inicjatywa ustawodawcza umożliwiająca przesiedlenia mieszkańców z terenów najbardziej zagrożonych zalaniem.
PRZECZYTAJ NASZ KOMENTARZ: Mądry Polak przed szkodą >>Aby taki wniosek został sformułowany, konieczne jest opracowanie modeli odzwierciedlających wylewanie rzek. Dla Wisły i jej dopływów zostanie przygotowana mapa terenów zalewowych. - Każdy będzie mógł zobaczyć, czy na przykład jego dom znajdzie się dwa metry pod wodą - tłumaczy wojewoda. Takie modele dla większości obszaru Małopolski mają być gotowe pod koniec przyszłego roku, ale być może już za kilka tygodni jako pierwsi przewidywane zalania zobaczą mieszkający w dorzeczu Skawinki.
To narzędzie będzie jednak nie tylko przestrogą dla mieszkańców. Jego głównym celem jest pokazanie skali zniszczeń i wartości mienia, które zaleje woda. - Na tej podstawie da się ocenić, czy podniesienie w danym miejscu obwałowań jest uzasadnione ekonomicznie. I może się okazać, że taniej będzie pomóc ludziom przenieść swoje domy w inne miejsce, niż wydawać pieniądze na kosztowne inwestycje przeciwpowodziowe - tłumaczy wojewoda Miller.
Wstępne analizy pokazują, że to nie tylko teoretyczne założenia. Jerzy Miller nie chce jednak zdradzić, jaka może być skala wysiedleń z terenów najbardziej zagrożonych powodzią. - Jak powstaną mapy, ludzie sami zobaczą zagrożenie, będziemy mówić o konkretnych miejscach. Nie zamierzam nikogo straszyć i wzbudzać niepotrzebnych emocji - dodaje wojewoda.
Tych emocji nie da się jednak uniknąć. Nie tylko w Małopolsce przywiązanie do ziemi traktowane jest bardzo poważnie i wiele osób nie zostawi "ojcowizny". O ile więc pomoc finansowa państwa przy przesiedleniu się przed powodzią może okazać się zbyt małą zachętą, to skuteczniejszy będzie brak pomocy w odbudowie domów zalanych w obszarach wyznaczonych jako te, które powinny być niezamieszkane.
- Możemy sobie wyobrazić, że w takiej sytuacji państwo pomaga w odbudowie, ale nie w tym miejscu - zastrzega wojewoda Jerzy Miller.
Nowe podejście do ochrony przed powodzią objawi się również w bardziej restrykcyjnym podejściu do nowych inwestycji. Opracowywane teraz modele pozwolą przewidzieć, jak np. budowa parkingów czy domów wpłynie na zwiększony dopływ wód, a tym samym zagrożenie dla terenów położonych niżej.
- Jeden czy dwa duże parkingi w jakiejś górskiej gminie to jeszcze nie tragedia, ale takie parkingi w każdej z gmin oznaczają już, że na dole poziom wody będzie znacznie wyższy - tłumaczy Jerzy Miller.
To z kolei wymaga zmiany sposobu myślenia władz lokalnych, które dotychczas myślały głównie o ochronie własnego terenu, nie zwracając uwagi na to, czy ich inwestycje nie są zagrożeniem dla innych. Konieczna jest też współpraca na poziomie województw, by np. wały z jednej strony Wisły nie były wyższe od tych z drugiej. Tylko dlatego, że w jednym województwie znalazły się pieniądze na wały, a w drugim ich zabrakło.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?