Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Naszych parlamentarzystów nie obchodzi krakowski smog

MACIEJ PIETRZYK
FOT. ANNA KACZMARZ
FOT. ANNA KACZMARZ
Walka ze smogiem stała się tematem najgorętszych dyskusji w krakowskim magistracie i urzędzie marszałkowskim, gdzie trwają prace nad ostatecznym kształtem uchwały w sprawie ograniczenia lub wręcz zakazu palenia węglem.

FOT. ANNA KACZMARZ

KONTROWERSJE. Posłowie i europarlamentarzyści pozostają głusi na apele mieszkańców, ekologów i lekarzy. Nie zrobili nic dla poprawy jakości powietrza. To dla nich problem lokalny.

Wszyscy zdają sobie sprawę, że nie można dłużej ignorować faktu, że Kraków znajduje się na 3. miejscu listy najbardziej zanieczyszczonych miast w Unii Europejskiej. Niestety, w dyskusji tej nieobecni są miejscowi posłowie.

- Tu nie można mieć pretensji do konkretnej partii czy polityka. Dla wszystkich - od prawa do lewa - problem ogromnego zanieczyszczenia miasta nigdy nie istniał. To wymaga podjęcia decyzji, które nie wszystkim się spodobają, a politycy za bardzo nie chcą ryzykować - mówi Andrzej Guła z Krakowskiego Alarmu Smogowego (KAS).

Sprawa, od której rozwiązania zależy jakość życia i zdrowie mieszkańców, w zasadzie posłów nie interesuje. - Nie przyszło mi do głowy, że to sprawa dla Sejmu - mówi szczerze Jerzy Fedorowicz, poseł PO.

- To przede wszystkim problem lokalny, zależny od decyzji władz wojewódzkich - umywa ręce poseł Łukasz Gibała z Twojego Ruchu, pytany, co on i jego partia zrobili w walce z krakowskim smogiem.

Podobnego zdania jest Zbigniew Ziobro, europoseł Solidarnej Polski, który swoją aktywność w sprawie ograniczył do wysłania interpelacji do Komisji Europejskiej.

- Podjąłem interwencję, zwróciłem komisji uwagę na problem i zapytałem, jak może pomóc. Teraz wszystko w rękach lokalnych władz - twierdzi Ziobro.

Smog nie jest też priorytetem dla krakowskich posłów PiS. Andrzej Adamczyk twierdzi, że jego partia jest w tej sprawie bezradna. - Rząd konsekwentnie ignoruje nasze pomysły. Każda nasza inicjatywa jest lekceważona - tłumaczy poseł Adamczyk, ale nie jest w stanie podać żadnego konkretnego działania PiS.

Posłanka Lidia Gądek z rządzącej PO dotychczasowy brak inicjatywy (wyjątek to konferencja zorganizowana przez posła Ireneusza Rasia) wyjaśnia tym, że powinna ona wyjść od... rządu. - To rola Ministerstwa Środowiska. Ale jeżeli dotąd nic się nie działo, przedstawię problem na posiedzeniu Sejmowej Komisji Ochrony Środowiska - obiecuje Lidia Gądek.

Zdaniem Andrzeja Guły z KAS takie głosy świadczą jedynie o braku znajomości tematu. - To wynika z braku wiedzy, co i w jaki sposób można byłoby zrobić - mówi Guła. - Mam nadzieję, że to się w końcu zmieni, bo potrzebujemy spójnej strategii ochrony środowiska na szczeblu krajowym - dodaje.

Na większą aktywność posłów liczy też Kazimierz Barczyk, przewodniczący małopolskiego sejmiku. - To nie jest tylko problem lokalny. Jeżeli nie ograniczymy zapylenia w Krakowie, budżet państwa będzie obciążony ogromnymi karami za łamanie unijnych dyrektyw. I wszyscy będziemy za to płacić - przypomina Barczyk, mając nadzieję, że posłowie będą wspierać przygotowany przez niego pomysł działania (o ile uda się wcześniej wprowadzić zakaz ogrzewania węglem). Polega on na rozwijaniu sieci ciepłowniczej w mieście. - Natomiast ludzie używający gazu powinni mieć obniżony VAT i akcyzę. Ale takich zmian nie przeprowadzimy sami. Posłowie muszą za tym lobbować w rządzie - wyjaśnia Barczyk.

Kraków ważny, gdy są wybory

- Proszę zwrócić uwagę, że wszystkie osoby związane z Dolnym Śląskiem, począwszy od Grzegorza Schetyny, poprzez Bogdana Zdrojewskiego, po posłów, to, co mogą, przekazują dla Wrocławia i Dolnego Śląska. Nasi posłowie nie mogą się przebić - mówił prezydent Krakowa Jacek Majchrowski w piątkowej rozmowie z "Dziennikiem Polskim".

To nieodosobniona opinia. Radni Krakowa wprost mówią, że nasze miasto jest "ogrywane" przez inne regiony, a posłowie niewiele z tym robią.

Ostatnio rada jednogłośnie wezwała małopolskich parlamentarzystów, by sprzeciwili się pomysłowi przeniesienia 40 mln zł na odnowę krakowskich zabytków z Kancelarii Prezydenta RP do Ministerstwa Kultury. Pojawiły się bowiem obawy, że związany z Wrocławiem minister Bogdan Zdrojewski część tych pieniędzy przeniesie na Dolny Śląsk.

Lista spraw, w których posłowie nie potrafili skutecznie zawalczyć o interesy naszego regionu, jest długa. Za ich największe porażki uważa się brak piłkarskiego Euro 2012 w Krakowie i ciągle nierozwiązaną sprawę wschodniej obwodnicy miasta.

Dr. Artura Wołka, politologa z Polskiej Akademii Nauk, te porażki nie dziwią.

- Skoro wybraliśmy do rządzenia partię wrocławsko-gdańską, to nie powinniśmy mieć teraz pretensji, że nasze interesy nie są na pierwszym miejscu. Choćby nie wiem jak nasi parlamentarzyści walczyli o lokalne sprawy, zawsze będą na straconej pozycji - mówi dr Artur Wołek.

Problem w tym, że Małopolscy parlamentarzyści nawet w najważniejszych dla regionu sprawach nie potrafią się zjednoczyć i choć spróbować zawalczyć. Pokazuje to choćby założony przez nich w Sejmie Małopolski Zespół Parlamentarny.

Na początku 2012 r. członkowie zespołu sami określili sobie ambitne cele. Wśród nich m.in. inicjowanie i wspieranie działań na rzecz wszechstronnego rozwoju województwa małopolskiego czy wypracowywanie i przedstawianie rządowi oraz organom Sejmu i Senatu rozwiązań dotyczących województwa małopolskiego.

Po zaledwie 11 spotkaniach, na których posłowie zajmowali się m.in. sprawą portu lotniczego w Balicach i bezpieczeństwem w Małopolsce, uznali jednak, że wspólna praca nie ma sensu. Ostatnie posiedzenie zespołu odbyło się w połowie stycznia tego roku.

- Zespół miał być takim organem ponadpartyjnym. Myślałem, że będziemy szczegółowo omawiać nasze problemy i podejmować wspólne działania na rzecz regionu - tłumaczy Józef Lassota (PO), przewodniczący Małopolskiego Zespołu Parlamentarnego, przyznając, że takiego celu nie udało się osiągnąć. - Najpierw pojawiały się kłótnie, a na kolejne spotkania przychodziło po 2-3 posłów. W takim gronie niczego nie można zrobić - mówi Józef Lassota.

Posłowie PiS twierdzą, że tak się stało, bo w ramach zespołu niczego nie dało się zdziałać. - Zespół sobie tylko debatował, nie miał żadnej determinacji, by walczyć o interesy Małopolski - mówi Andrzej Adamczyk (PiS), zrzucając całą winę na PO. - Nie możemy wspólnie walczyć, skoro posłowie PO głosują przeciwko naszym poprawkom do budżetu, które są w interesie regionu - mówi Andrzej Adamczyk.
Poseł Jerzy Fedorowicz (PO) tłumaczy, że w przeciwieństwie do opozycji członkowie partii rządzącej nie mogą popierać wszystkich propozycji ważnych dla regionu, bo muszą też myśleć o utrzymaniu w ryzach budżetu państwa. - Posłowie opozycji o tym nie myślą. Mogą zgłaszać, co tylko im do głowy przyjdzie. Sam byłem królem, będąc w opozycji. Media bez przerwy mówiły, że Fedorowicz to walczy o lotnisko, to o drogi, to o coś inego - mówi poseł PO.

Józef Lassota zapewnia, że mimo dotychczasowych niepowodzeń podejmie próbę zjednoczenia zespołu. Tym razem wokół tematyki smogu w Krakowie.

Zdaniem dr. Artura Wołka za brak aktywności i skuteczności małopolskich posłów w dużej mierze odpowiada ordynacja wyborcza.

- Głosujemy na listy partyjne, a dopiero w drugiej kolejności na konkretnych ludzi. Siła polityka zależy głównie od jego pozycji w partii, dlatego w pierwszej kolejności o nią zabiega, lokalnych wyborców zostawiając na drugim planie - mówi dr Wołek.

O walce o wyborców politycy zaczynają sobie przypominać dopiero podczas kampanii wyborczych.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski