MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Drugie studia są za drogie

SYLWIA NOWOSIŃSKA
Fot. Archiwum
Fot. Archiwum
UCZELNIE. Coraz mniej studentów wybiera drugi kierunek. Zniechęcają ich opłaty i słaba jakość kształcenia.

Fot. Archiwum

W tym roku akademickim polscy studenci po raz pierwszy zapłacą za drugi kierunek studiów. Po wprowadzeniu tego przepisu liczba chętnych zmalała. Na wielu kierunkach dziennych wolne miejsca były dostępne do ostatnich dni września.

Na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie rok temu z ok. 16 tysięcy studentów 450 zdecydowało się na kolejny kierunek. Od października tego roku liczba studiujących na kilku fakultetach zmniejszyła się o 25 proc. Na UJ na drugi kierunek wpisały się do tej pory 554 osoby (spośród 45 tysięcy). Dla porównania - dwa lata temu kolejny kierunek w tym trybie rozpoczęło aż 1629 studentów. Na Politechnice Krakowskiej odsetek dwukierunkowców zmniejszył się z 3 do 1,5 proc. studentów.

Tylko Akademia Górniczo-Hutnicza nie odnotowała zmniejszenia liczby zainteresowanych drugim kierunkiem - stanowią oni 5 proc. z 39 tys. studiujących.

Studenci twierdzą, że płatny drugi kierunek przy niskiej jakości kształcenia w Polsce to marnowanie pieniędzy. - Państwo chce zarobić na wszystkim, nawet na tych, na których władzom powinno zależeć najbardziej. Nie zapłaciłbym za drugi kierunek, bo poziom studiów nie jest adekwatny do wysokości opłat - mówi Kamil Popiela, student politologii na Uniwersytecie Jagiellońskim.

Opłaty za kolejny kierunek są niewiele niższe niż koszty studiów zaocznych. Za prawo na UJ student zapłaci 6500 zł rocznie, za psychologię 5000 zł, natomiast za medycynę aż 24 tys. złotych. Na Uniwersytecie Pedagogicznym matematyka, jako drugi kierunek, kosztuje 3200 zł rocznie, grafika - 4200 zł, a filologia włoska - 3800 zł.

Rzeczniczka UJ, Katarzyna Pilitowska uważa, że tak wysokie kwoty służą motywowaniu studentów do znalezienia się w gronie 10 proc. najlepszych, którzy zostaną zwolnieni z opłat.

Marcin Kędzierski, prezes Klubu Jagiellońskiego i pracownik naukowy Uniwersytetu Ekonomicznego uważa, że większość studentów do czasu zmiany ustawy zajmowała się kolekcjonowaniem tytułów magistra tylko dlatego, że studia były darmowe. - Uczelnie dostawały pieniądze za każdego studenta podejmującego kolejny kierunek z powodu wadliwego systemu finansowania - mówi.

Według Marcina Kędzierskiego, ta sytuacja mogłaby ulec zmianie, gdyby udało się wprowadzić system finansowania, jaki funkcjonuje m.in. w Wielkiej Brytanii, Australii i Nowej Zelandii. - Tam studia są całkowicie płatne, państwo gwarantuje kredyty na pokrycie kosztów, ale ich spłata jest uwarunkowana wysokością przyszłych dochodów. Niestety, obecnie w naszym kraju żadna z opcji politycznych nie opowiada się za takim rozwiązaniem - wyjaśnia Kędzierski.

W Polsce całkowita odpłatność za studia jest niezgodna z Konstytucją. Świadczenie niektórych usług edukacyjnych przez publiczne szkoły wyższe za odpłatnością może być jednak dopuszczone w ustawie.

Przewodniczący Parlamentu Studentów RP Piotr Müller tłumaczy, że przy całkowitej odpłatności studenci z biedniejszych rodzin nie podejmowaliby studiów. - Ale należy też uniknąć sytuacji, w której masowość kształcenia doprowadzi do spadku poziomu - mówi.

Nowe przepisy prawa to utrudnienie nie tylko dla dwukierunkowców, ale także dla tych, którzy w swoim pierwszym wyborze studiów się pomylili. Wtedy, zaczynając kolejne studia, będą musieli do nich dopłacić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski