Fot. Ingimage
PRAWO. Kilkanaście osób z Krakowa czuje się oszukanych przez policję, prokuraturę i sąd. W dobrej wierze złożyły zeznania w sprawie karnej. Teraz są nachodzone i zastraszane. Wyciekły ich dane osobowe.
- Poznał całe akta sprawy i je skserował. Z okrzykiem: "To są twoje zeznania!" - wręcza nam koperty. Ten człowiek sprawia wrażenie osoby niezrównoważonej. Może się na nas mścić lub skłaniać świadków do zmiany zeznań - mówi jedna z zastraszanych osób (nazwisko do wiadomości redakcji).
"Pomagaj łapać przestępców i cierp" - przeczytaj komentarz autorki >>Świadkowie nie kryją rozgoryczenia. Pytają, jak można było ujawnić ich dane. Sądzili, że są one utajnione. Podkreślają, że w tej sytuacji ludzie przestaną reagować nie tylko na przypadki znęcania się nad zwierzętami, ale także w sprawach wypadków komunikacyjnych czy o molestowanie dzieci.
Oburzeni świadkowie od tygodnia wydzwaniają do policji oraz prokuratury i protestują. - Po co wydajemy pieniądze podatników na głównego inspektora danych osobowych? Może ogłosimy w sieci wszystkie nasze dane?- pytają.
Policja zapewnia jednak, że zeznań mężczyźnie nie udostępniała. - To poważny kłopot także dla dochodzenia - stwierdza Katarzyna Padło z zespołu prasowego małopolskiej policji. - Naruszona została tajemnica postępowania przygotowawczego w sprawie dręczenia psów. Hodowca na razie ma status świadka, a nie podejrzanego. Nie powinien mieć wglądu w zeznania innych świadków, a tym bardziej ich ujawniać - zauważa Katarzyna Padło.
Zgodnie z art. 241. § 1. Kodeksu karnego "Kto bez zezwolenia rozpowszechnia publicznie wiadomości z postępowania przygotowawczego, zanim zostały ujawnione w postępowaniu sądowym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".
- Będziemy to wyjaśniać - obiecuje Katarzyna Padło.
Do ujawnienia danych osobowych świadków nie poczuwają się też krakowska prokuratura i sąd. Przedstawiciele tych instytucji zapewniają, że dokumentów "hodowcy" nie udostępniali.
Skąd więc mężczyzna znał adresy, nazwiska i imiona osób składających zeznania? Prawdopodobnie zapoznał się z nimi przy okazji innego dochodzenia przeciwko policji.
Okazuje się, że problem z ochroną danych osobowych podczas postępowań karnych jest szerszy. W lutym był on tematem spotkań głównego inspektora ochrony danych osobowych z sędziami i prokuratorami.
Wojciech Rafał Wiewiórowski, główny inspektor ochrony danych osobowych przyznaje, że prawie panuje chaos. Poszczególne przepisy nawet nie są złe, ale problem w tym, że nie są ze sobą sprzęgnięte. Instytucje, które występują w procesie karnym, mają kłopot z ich stosowaniem.
Świadkowie bez ochrony
Kilkunastu świadków przesłuchiwanych w sprawie karnej obawia się, że dosięgnie ich zemsta osoby, w sprawie której zeznawali. Mężczyzna zdobył bowiem ich dane osobowe. Nachodzi ich i straszy.
Świadkowie myślą, że ich zeznania, a przy okazji dane osobowe, ujawnione zostały w sądzie, przy okazji innej sprawy. Właściciel hodowli psów wniósł bowiem do prokuratury wniosek o ukaranie policjantów za zastosowanie wobec niego zbyt silnych środków przymusu przy odbieraniu mu zagłodzonych zwierząt. Prokuratura sprawę umorzyła, a wnioskodawca wniósł zażalenie do sądu.
- Przypuszczamy, że sąd udostępnił mu akta. Tyle że były w nich także zeznania i dane osobowe świadków w sprawie dręczenia zwierząt. To niedopuszczalne - mówią nam świadkowie.
Beata Górszczyk, rzecznik Sadu Okręgowego w Krakowie zapewnia, że żadne dokumenty nie były mężczyźnie wydawane. Zauważa, że przed rozpoczęciem przesłuchania świadek jest informowany o swoich uprawnieniach. Jeżeli zachodzi uzasadniona obawa użycia przemocy lub groźby wobec niego, może zastrzec swe dane do wyłącznej wiadomości prokuratora lub sądu. Pisma procesowe doręcza się wówczas do instytucji, w której świadek jest zatrudniony lub na inny wskazany przez niego adres.
Rzeczniczka sądu dodaje, że decyzja o zastrzeżeniu danych może być też podjęta z urzędu, o ile zachodzą do tego uzasadnione przyczyny. Jeśli jednak takich informacji nie ma, świadek we własnym interesie powinien złożyć wniosek o zastrzeżenie swoich danych osobowych.
- Mężczyzna o wydanie dokumentów do nas nie występował. W sprawie zażalenia na postępowanie policji ma jednak status pokrzywdzonego i prawo wglądu w całe akta. Zeznania w sprawię dręczenia zwierząt stanowią ich część. Jeśli dane osobowe świadków nie były utajnione, może je poznać. Prawo tego nie zabrania - mówi prokurator Bogusława Marcinkowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Świadkowie zapewniają jednak, że w czasie składania zeznań nie byli informowani o uprawnieniach.
Katarzyna Padło z biura prasowego policji stwierdza, że zgodnie z procedurą świadek w ramach tzw. pouczenia otrzymuje na piśmie przysługujące mu uprawnienia. - Jest tam również informacja o możliwości utajnienia miejsca zamieszkania. Świadek podpisuje te pouczenia, tym samym potwierdzając, że zna ich treść. Tak było i w tym wypadku - zapewnia Katarzyna Padło.
Anna Agaciak
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?