18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Byli więźniowie Auschwitz bez leczenia?

DOROTA STEC-FUS
Fot. Archiwum
Fot. Archiwum
Działająca od 1987 r. przychodnia mieści się w Krakowie przy ul. Dietla 64. Dla byłych więźniów obozów koncentracyjnych oraz innych ofiar wojny i okresu powojennego to jak gdyby drugi dom: personel wie, jak dodać im otuchy, tutaj są "ich" lekarze, nikt nie pyta o skierowania ani nie ustawia w kolejkach.

Fot. Archiwum

ZDROWIE. "Pro Vita et Spe" - jedyna w Polsce przychodnia, wyspecjalizowana w leczeniu ofiar wojny, prawdopodobnie przestanie istnieć. Dla jej sędziwych pacjentów to dramat.

Dotąd placówka w połowie utrzymywała się z pieniędzy NFZ, w połowie z dotacji, przekazywanych przez niemiecką fundację Maximilian-Kolbe-Werk oraz Fundację Pro Vita et Spe. Gmina żydowska, w obiektach której znajduje się przychodnia, za dzierżawę pobiera niewielką opłatę. Niestety, od ubiegłego roku niemiecka fundacja zaczęła ograniczać dotacje i w tym roku przychodnia otrzyma tylko ok. 50 tys. zł, czyli o połowę mniej niż dotąd. Więźniów byłych niemieckich obozów koncentracyjnych jest coraz mniej: w Małopolsce pozostało ich 300, w całym kraju około 4 tys.

"Piekło od Niemców, bezduszność od swoich" - przeczytaj komentarz Zbigniewa Bartusia >>

Dyrekcja przychodni nie miała wyjścia: zwolniła jednego z okulistów, urologa oraz specjalistę od wykonywania badań USG. Lekarze ci, z uwagi na wyjątkowy charakter pacjentów, i tak przez lata godzili się na zaniżoną zapłatę za pracę.

- To dla nas bardzo bolesne decyzje - mówi Tadeusz Sobolewicz, były więzień Auschwitz. Także z przyczyn finansowych: nasz rozmówca nie chce rezygnować ze "swojego" urologa, bo ma do niego zaufanie. Teraz jednak za wizytę musi płacić. A 150 zł to dla niego kwota bardzo duża.

Dzisiaj podstawowym źródłem finansowania placówki jest NFZ. Ale przepisy nie przewidują wyższych wycen za leczenie ofiar wojny. Tymczasem - jak podkreśla dr Alicja Klich-Rączka, kierowniczka placówki i doświadczony geriatra - wymagają oni szczególnego traktowania. Kołatała już do drzwi i sumień wszelkich możliwych organizacji, relacjonowała problem w małopolskim oddziale NFZ. Nic z tego.

- Sytuacja jest dramatyczna. Funduszy, którymi dysponujemy, wystarczy na funkcjonowanie przychodni zaledwie przez kilka miesięcy - alarmuje kierowniczka. Uważa, że lukę powstałą w wyniku zmniejszenia niemieckich dotacji powinien wypełnić NFZ.

Tymczasem w tym roku przychodnia otrzyma z funduszu tylko o 12 tys. zł więcej niż w roku 2012, a to nie wystarczy na przetrwanie. - Zależy nam na jak najlepszej opiece dla osób doświadczonych działaniami wojennymi. Jeśli zdarzy się, że ta grupa pacjentów pozostanie bez lekarzy, postaramy się podjąć rozmowy z innymi placówkami, by mogły objąć kombatantów należytą opieką - mówi Jolanta Pulchna, rzeczniczka małopolskiego oddziału funduszu. Ale dr Alicja Klich-Rączka nie wątpi, że ci z reguły bardzo już sędziwi pacjenci, pozbawieni "swojej" przychodni i "swoich" lekarzy nie poradzą sobie w naszym skomplikowanym systemie opieki zdrowotnej.

Mają prawo do leczenia bez skierowań i kolejek. Czasami tylko prawo...

Inwalidzi wojenni, wojskowi, kombatanci, byli więźniowie obozów, ofiary komunistycznych represji mają prawo do leczenia bez kolejek i bez skierowań, a także do bezpłatnych leków. Dziś w Małopolsce jest ich co najmniej 10 tysięcy.

Niestety, o respektowanie swych uprawnień coraz częściej muszą walczyć. Rejestratorki nierzadko domagają się skierowań i wyznaczają odległe terminy badań, a w wyniku zamieszania, związanego z ustawą refundacyjną, za leki płacą coraz więcej.
 

W odpowiedzi na skargi weteranów małopolski oddział NFZ w ubiegłym roku przeprowadził akcję, która miała przypomnieć placówkom medycznym o uprawnieniach kombatantów. Na stronie internetowej NFZ pojawiły się specjalne komunikaty; plakaty i ulotki rozesłano do wszystkich placówek medycznych. Otrzymały je także organizacje zrzeszające uprawnionych, by w razie trudności mogli się nimi posłużyć.

Pomimo tego do Dionizego Smyka, prezesa Małopolskiej Rady Kombatantów i Osób Represjonowanych (równocześnie jest on szefem Ogólnopolskiego Związku Żołnierzy Batalionów Chłopskich), skargi napływają nadal. Niedawno sam padł ofiarą łamania przepisów: w jednej z przychodni w krakowskiej Krowodrzy został "przekierowany" na koniec kolejki i przyjęty jako ostatni, bo nie miał skierowania...

Również szpitale nie zawsze respektują prawa weteranów. Nasz rozmówca opowiada o swoim koledze, który nie doczekał odległego terminu zabiegu. W jego ocenie najbardziej dla nich przyjazny jest Szpital Wojskowy w Krakowie.

"Miarą wielkości narodu jest jego szacunek dla historii"- to motto, widniejące na plakatach NFZ umieszczonych w poczekalniach, nie wszystkich przekonuje. Recepcjonistka krakowskiej przychodni opowiada nam o niedawnym zdarzeniu, kiedy to nie udało jej się wprowadzić do gabinetu sędziwego weterana bez kolejki. - Ludzie, czekający na wizytę wiele godzin z wysoką gorączką, wolą nie słyszeć o uprawnieniach innych pacjentów - komentuje.

Jednym z głównych punktów zapowiedzianego na marzec posiedzenia Małopolskiej Rady Kombatantów i Osób Represjonowanych ma być problem z dostępem do leczenia. Dotyczy on nie tylko Małopolski. Mieszkająca w Warszawie Zofia Pos-mysz, była więźniarka Aus-chwitz, powiedziała nam, że od lat nie udało jej się skorzystać z uprawnień. - Być może nie potrafiłam o nie skutecznie walczyć. Ale na szczęście stać mnie na wizyty prywatne - dodała.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski