18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od marca drastyczne cięcia w Filharmonii Krakowskiej

AGNIESZKA MALATYŃSKA-STANKIEWICZ
Fot. Marcin Badzioch
Fot. Marcin Badzioch
KONTROWERSJE. Jeszcze nigdy nie było tak źle. Długi wynoszą ponad milion złotych, a pieniędzy może wystarczyć w tym roku tylko na realizację około dwudziestu koncertów, czyli na niespełna trzy miesiące.

Fot. Marcin Badzioch

Pierwszym efektem cięć będzie rezygnacja z koncertów sobotnich i chóralnych. Nieuniknione wydają się również zmiany w repertuarze, czyli odstąpienie od prezentacji muzyki objętej prawami autorskimi. Ucierpią w ten sposób koncerty kameralne, które mogą zostać znacznie ograniczone. Natomiast dla stałych bywalców filharmonii, jej kłopoty finansowe będą zapewne oznaczać podwyżkę cen biletów. Taki scenariusz jest coraz bardziej prawdopodobny.

Dług będący pozostałością po poprzedniej dyrekcji wynosi ponad milion złotych. Sytuację filharmonii dodatkowo komplikuje fakt, że dotacja na ten rok została obniżona o 5 proc., czyli o 615 tys. zł. Dlatego dyrektor Bogdan Tosza poinformował przedstawicieli Rady Artystycznej, że będzie musiał zastosować plan naprawczy. - Trzeba dostosować możliwości do finansów. Repertuar nie może być jedynie listą życzeń - mówi Tosza. - Działam w filharmonii niespełna trzy miesiące. Miałem już sześć kontroli i wszystkie wskazują, że trzeba mieć pokrycie finansowe na plan działalności. Program na ten sezon zaplanowany przez mojego poprzednika nie ma pokrycia finansowego. Trzeba skonstruować taki projekt, aby wywiązać się ze zobowiązań wobec publiczności, ale też wyprowadzić instytucję z kłopotów. Nie wolno doprowadzić do tego, aby od września nie było koncertów.

Były dyrektor Paweł Przytocki w rozmowie z nami nie chciał komentować tej sprawy.

Tymczasem zaniepokojeni muzycy zaczęli już zbierać podpisy pod pismem do marszałka i Sejmiku Województwa Małopolskiego. W dokumencie, który dzisiaj ma trafić do adresatów, artyści twierdzą, że sytuacja "grozi zapaścią aktywności koncertowej i dezorganizacją pracy". Uważają, że narastający przez lata dług (w roku 2009 wynosił on 336 tys. zł; w 2010 - 481 tys. zł; w 2011 - 761 tys. zł, a w ubiegłym roku - 1,08 mln zł) oraz zbyt mała dotacja i niskie dochody spowodują zmniejszenie liczby koncertów i angażowanie tańszych, czyli słabszych dyrygentów i solistów.

- Zdecydowaliśmy się napisać do marszałka pismo, by pomóc dyrektorowi Toszy w ratowaniu instytucji - mówi Jerzy Łysiński, chórzysta. - Potrzebne są działania wszystkich stron.

Jacek Krupa, członek zarządu Województwa Małopolskiego, który jest odpowiedzialny za FK, uważa jednak, że uda się wyjść z kryzysu. - Najpierw trzeba uporządkować wszystkie sprawy w filharmonii. Dopiero wtedy będzie można zarządzać pieniędzmi - mówi Jacek Krupa. - Milion długu brzmi strasznie, ale sobie poradzimy.

W przyszłym tygodniu dyrektor Tosza przedstawi plan naprawczy. Filharmonia Krakowska, która w tym roku ma 12 mln zł dotacji, jest jedyną oprócz Filharmonii Narodowej która jeszcze gra abonamentowe koncerty prócz piątków, także w sobotę. Jeżeli plan naprawczy zostanie wprowadzony, od marca sobotnich koncertów nie będzie.

- Rozważam także wzrost cen biletów. Nie może tak być, aby bilet na koncert kosztował w abonamencie jedynie 9,7 zł. Musimy jednak uważać, aby nie stracić inteligenckiej publiczności - mówi dyrektor Bogdan Tosza.

Klasyka stała się luksusem, na który - w czasie kryzysu finansowego - coraz rzadziej nas stać

W filharmoniach programy koncertowe zależą od zasobów finansowych instytucji. To pieniądze decydują, jakiej muzyki i w czyim wykonaniu będziemy słuchać. A wszystko dlatego, że klasyka jest luksusem, zwłaszcza w czasach kryzysu.

Filharmonia Krakowska, która w tym roku ma 12 mln zł dotacji rocznej, jest jedyną w Polsce - oprócz Filharmonii Narodowej - grającą jeszcze abonamentowe koncerty w piątki i soboty.

To także jedna z niewielu instytucji muzycznych, która ma - obok wieczorów abonamentowych - tak liczne cykle jak choćby koncerty dla dzieci, "Musica ars amanda", recitale fortepianowe, "Koncerty Uniwersyteckie", wieczory kameralne czy prezentacje muzyki dawnej ujęte w spotkania "Musica da camera, musica da chiesa".

To również jedna z niewielu filharmonii w Polsce, poza instytucjami m.in. w Warszawie i Wrocławiu, która ma etatowy chór. Filharmonię Krakowską, spośród innych instytucji polskich tego typu wyróżnia jeszcze to, że ma funkcjonujący od kilkudziesięciu lat Chór Chłopięcy, który wykonywał w kraju i za granicą liczne utwory, w tym m.in. słynne dzieła Krzysztofa Pendereckiego.

To wszystko sprawia, że działalność tej instytucji kosztuje wiele. Tymczasem dyrektor Filharmonii Krakowskiej - z powodu milionowego długu oraz obciętej w tym roku o 5 procent dotacji (czyli o 615 tys. zł) - zmuszony jest wprowadzić liczne oszczędności. Przede wszystkim zamierza od marca zlikwidować koncerty sobotnie.

- Sprawdziłem w innych filharmoniach. One już lata temu dostosowały swój repertuar do możliwości finansowych. W większości zespoły te nie koncertują nawet co tydzień - mówi dyrektor Tosza.

Pod nóż pójdą także koncerty kameralne, recitale fortepianowe, koncerty chóralne.

Średni koszt jednego koncertu w Filharmonii Krakowskiej wynosi około 45 tys. zł. Nadroższe są prezentacje dzieł wokalno-instrumentalnych.

I tak jednorazowe wykonanie np. requiem Brahmsa czy mszy Beethovena, w której bierze udział orkiestra, chór i soliści, może sięgnąć 70 tys. zł.

Wiele zależy od wysokości honorariów. Za polskiego solistę śpiewaka trzeba zapłacić 7-8 tys. zł, za instrumentalistę od 8 tys. zł. Dobry zagraniczny pianista to koszt 20-30 tys. zł. Kontrakty gwiazd mogą być pięciokrotnie wyższe. - Wprowadzanie oszczędności to balansowanie pomiędzy liczbą koncertów, liczebnością obsady, marką solistów i przede wszystkim wykonywanym repertuarem - mówi Bogdan Tosza.

Prezentacja m.in. Mozarta, Brahmsa jest wielokrotnie tańsza niż kompozytorów XX wieku, których utwory są objęte prawem autorskim. Dla przykładu, za wykonanie Koncertu wiolonczelowego Dvoraka trzeba zapłacić 600 zł, a "Requiem polskiego" Pendereckiego 11 tys. zł!

Na drogą klasykę bilety nie mogą być tanie. W Filharmonii Narodowej kosztują one 95, 80 czy 55 zł, w zależności od wydarzenia. W Krakowie najdroższe są za 35 zł, zaś w sprzedaży abonamentowej tylko 9,7 zł. Niebawem ceny będą pewnie wyższe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski