Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków bankrutuje. W kasie miasta brakuje 220 mln zł.

AGNIESZKA MAJ
Fot. Archiwum
Fot. Archiwum
Deficyt miasta wymknął się spod kontroli. Pod koniec tego roku miał wynosić 60 mln zł, tymczasem już w czerwcu kwota długu urosła do 220 mln zł. - Biorąc pod uwagę to, że w połowie roku deficyt powinien wynosić 30 mln zł, można mówić o siedmiokrotnym wzroście - mówi Andrzej Hawranek, przewodniczący Komisji Budżetowej Rady Miasta.

Fot. Archiwum

FINANSE. Deficyt Krakowa jest siedem razy większy od planowanego. - To już nie jest staczanie się po równi pochyłej, tylko spadanie w przepaść - uważa radny PO Andrzej Hawranek.

W dodatku Kraków po raz pierwszy w swojej historii przekroczył dopuszczalny limit zadłużenia i to aż o 6 proc. - To już nie jest staczanie się po równi pochyłej, tylko spadanie w przepaść - mówi Andrzej Hawranek. Jeśli taki stan utrzyma się do końca tego roku, do akcji wkroczy Regionalna Izba Obrachunkowa, która może zablokować zaciąganie kolejnych pożyczek. To oznacza, że Kraków nie będzie miał pieniędzy na szkoły, remonty, wypłaty pensji.

"Kraków płaci za stadiony" - przeczytaj komentarz Agnieszki Maj >>

- Jeśli okaże się, że dług będzie przekroczony także pod koniec roku, to będziemy mieli do czynienia z naruszeniem ustawy o finansach publicznych- mówi Mirosław Legutko, rzecznik Regionalnej Izby Obrachunkowej w Krakowie.

Czy jest możliwe poprawienie sytuacji do końca tego roku? - Tak, jeśli wpłyną zaplanowane w budżecie miasta dochody - mówi Lesław Fijał, skarbnik miasta. Kraków liczy m.in. na 30 mln zł ze sprzedaży akcji klubu Cracovia, 5 mln zł ze sprzedaży nazwy stadionu Wisły, 50 mln zł refundacji z Unii Europejskiej.

Jednak nawet władze miasta wątpią w to, że uda się zdobyć te pieniądze. - Istnieje duże ryzyko, że nie uda się zrealizować tych dochodów - przyznaje skarbnik. Na wczorajszej sesji Rady Miasta Krakowa Lesław Fijał tłumaczył, że na tak kiepską sytuację finansową ma wpływ kryzys i rosnące wydatki na oświatę, które stanowią aż jedną trzecią budżetu miasta wynoszącego 3,5 mld zł. - Subwencja oświatowa nie pokryła nawet wzrostu wynagrodzeń nauczycieli - mówi Lesław Fijał.

Zdaniem radnych, odpowiedzialny za kryzys miasta jest przede wszystkim prezydent Krakowa Jacek Majchrowski. - Gdyby w poprzednich latach wprowadził konieczne reformy, nie doszłoby do takiej sytuacji - uważa Andrzej Hawranek.

Radni proponowali radykalne obcięcie wydatków, m.in. na działalność Krakowskiego Biura Festiwalowego oraz na administrację. Według skarbnika miasta konieczne jest podwyższenie podatków, cen biletów MPK, czesnego za przedszkola i innych opłat, od których zależy kondycja finansowa miasta. Już ograniczane są wydatki miasta na edukację: likwiduje się szkoły, prywatyzuje szkolne stołówki.

Na razie jednak te działania nie poprawiły kondycji finansowej miasta. - Pod koniec roku czeka nas dramatyczna utrata płynności. Nie wiadomo, czy Kraków będzie mieć pieniądze na spłaty zaciągniętych kredytów - mówi Bogusław Kośmider, przewodniczący Rady Miasta.

Przeinwestowanie, zbyt wysokie wydatki i spadek dochodów - to przyczyny kryzysu Krakowa

Dopuszczalne zadłużenie dla gmin wynosi 60 proc. ich dochodów. Tymczasem Kraków po raz pierwszy w swojej historii przekroczył ten limit o 6 proc. - w czerwcu tego roku. Cały dług Krakowa, czyli wszystkie kredyty, jakie miasto zaciągało przez ostatnie lata, wynosi teraz 2 mld 336 730 553 mln zł. Spłacony ma być dopiero w 2032 roku.

Radni zastanawiają się jednak, czy w budżecie miasta będzie wystarczająco dużo pieniędzy, aby starczyło na roczne raty kredytów, które wynoszą ok. 400 mln zł. - Pod koniec roku może uda się spłacić część bieżącego zadłużenia i deficyt spadnie z 220 mln do 100 mln zł. To i tak kwota nie do udźwignięcia dla Krakowa. Może pojawić się zagrożenie dla spłat kredytów - mówi Bogusław Kośmider, przewodniczący Rady Miasta.
Kraków zadłużał się ponad miarę m.in. na budowę dwóch stadionów: Wisły i Cracovii. Najpierw zaciągał kredyty na inwestycje, a potem już pożyczki na spłaty kredytów. Miasto od kilku lat znajduje się w takiej sytuacji finansowej, że nie jest w stanie z własnych dochodów spłacać długów. Aby mieć pieniądze na spłatę tegorocznej raty kredytu, skarbnik Krakowa zaciągnął nową pożyczkę: wyemitował obligacje na 300 mln zł.

Przyczyną złej kondycji finansowej miasta jest nie tylko przeinwestowanie, ale także to, że zbyt szybko rosną wydatki, natomiast spadają dochody. - Prezydent Jacek Majchrowski w zbyt małym stopniu ogranicza wydatki. To, co się dzieje teraz, przewidzieliśmy już dziewięć miesięcy temu, kiedy zaproponowaliśmy znaczne ograniczenie budżetu Krakowskiego Biura Festiwalowego - mówi Grzegorz Stawowy, szef klubu PO w Radzie Miasta.

Wtedy jednak prezydent Jacek Majchrowski alarmował, że zagrożone są krakowskie festiwale. - Przez całe lata budowaliśmy markę Krakowa, która opiera się właśnie na kulturze. Stworzyliśmy festiwale, które są uznawane za najlepsze w Polsce. Zdjęcie tych pieniędzy może oznaczać, że będziemy zmuszeni z kilku festiwali zrezygnować. Uważam, że to byłaby katastrofa - mówił prezydent Majchrowski.

Od ubiegłego roku Kraków traci płynność finansową. Szkoły niepubliczne otrzymują pieniądze na pensje dla nauczycieli z 10-dniowym opóźnieniem. Zabrakło na opłacenie składek ZUS dla pracowników szkół, za co magistrat musiał zapłacić karne odsetki. Nie starczyło także na wypłatę dla firm, które pracowały na zlecenie miasta. W tym roku Kraków po raz pierwszy zapłacił im karne odsetki za to, że nie otrzymały pieniędzy w terminie. Wysokość odsetek to aż 1,7 mln zł. W czerwcu tego roku radni nie udzielili prezydentowi absolutorium za wykonanie budżetu z powodu sytuacji finansowej miasta. Część polityków Platformy zastanawia się także nad doprowadzeniem do referendum w sprawie odwołania prezydenta.

Jacek Majchrowski bagatelizuje problem. Na wczorajszej sesji Rady Miasta, gdzie upubliczniono informacje o nadmiernym deficycie Krakowa, prezydent się nie pojawił, w krakowskiej telewizji powiedział, że jeśli dług będzie przekroczony także pod koniec roku, to zostanie wdrożony program naprawczy.

MOŻLIWA JEST BLOKADA KREDYTÓW

Mirosław Legutko, Regionalna Izba Obrachunkowa:

Po raz pierwszy w Krakowie doszło do przekroczenia limitu zadłużenia. Jeśli okaże się, że dług będzie przekroczony także pod koniec roku, to będziemy mieli do czynienia z naruszeniem ustawy o finansach publicznych. W takiej sytuacji Regionalna Izba Obrachunkowa będzie żądała obniżenia wydatków i kredytów. Jeżeli następny budżet miasta nie zagwarantuje obniżenia wysokości długu, to możemy zablokować miastu możliwość zaciągania kredytów. Mogłoby jednak wtedy dojść do jeszcze większych problemów z płatnościami, niż są obecnie. Przekroczenie dopuszczalnego poziomu długu na półrocze wynika m.in. z tego, że w trakcie roku do długu zalicza się tak zwany kredyt bieżący, czyli debet, który powinien być spłacony do końca roku. Dodatkowo od 2011 roku do długu zalicza się umowy z odroczoną płatnością. Polega to na tym, że za inwestycje realizowane obecnie płacimy w przyszłym roku i następnych.

 

[email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski