Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pijackie tornado nocą przechodzi przez Kraków

PIOTR TYMCZAK, MARCIN WARSZAWSKI
Wycieczki po knajpach dla turystów odbywają się od około roku FOT. ANNA KACZMARZ
Wycieczki po knajpach dla turystów odbywają się od około roku FOT. ANNA KACZMARZ
Kraków miał skończyć z wizerunkiem największej knajpy Europy. Zamierzał promować się jako miasto turystyki kongresowej i kulturalnej. Tymczasem nadal utrwalany jest obraz miasta pijackich imprez, z których wraca się na kolanach.

Wycieczki po knajpach dla turystów odbywają się od około roku FOT. ANNA KACZMARZ

KONTROWERSJE. Wielkim powodzeniem wśród młodych turystów cieszy się "czołganie" od pubu do pubu. Piją tam na umór, a później hałasują i nie dają spać mieszkańcom.

Tak dzieje się każdego dnia. Miasto i służby porządkowe bagatelizują problem. Przybywa natomiast organizatorów tzw. Pub Crawl.

W ramach tej usługi grupy zagranicznej młodzieży (głównie turyści anglojęzyczni) są oprowadzane po pubach i nocnych klubach. Zasada jest taka, że pije się w nich ile się da.

- Spotykamy się o godzinie 22 przy Wieży Ratuszowej. Koszt wycieczki to 50 zł. W tej cenie jest picie alkoholu przez godzinę w pierwszym pubie, a później powitalny kieliszek alkoholu w każdej następnej knajpie. Można także dodatkowo pić na własną rękę - powiedział nam jeden z organizatorów Pub Crawl w Krakowie.

Od dwóch innych osób zajmujących się taką działalnością dowiedzieliśmy się, że trasy nocnych alkoholowych wycieczek zmieniają się niemal każdego dnia.

Wybierane są zazwyczaj miejsca, w których danej nocy można trafić na najlepszą imprezę. Zabawa jest na całego, często także podczas przejścia ulicami do kolejnego miejsca "zatankowania", jak mówią uczestnicy zabawy.

Takie tornada są nie do zniesienia dla mieszkańców, którzy nie mogą spać. - Niedawno przechodził Pub Crawl. To jest coś najgorszego - zaalarmowała nas jedna z mieszkanek ul. Mikołajskiej w nocy z piątku na sobotę.

Po północy przed klubem Rozrywki pojawił się młody człowiek z tablicą z napisem "Pub Crawl". Za nim grupa kilkudziesięciu hałasujących osób mówiących po angielsku. Przewodnik poganiał wszystkich do dalszej drogi. Słychać było krzyki, głośne śmiechy, jedna z osób próbowała wejść na latarnię. Na ul. Szpitalnej głośna grupa minęła samochód Straży Miejskiej. Strażnicy siedzieli w środku, ale nie zareagowali. Szyby w aucie były podciągnięte, jeden ze strażników rozmawiał przez nadajnik, po chwili odjechali.

- Może nie słyszeli, może mieli ważne zgłoszenie interwencji w innym miejscu. Musimy to ustalić - usłyszeliśmy od Marka Anioła, rzecznika krakowskiej SM.

Byliśmy też świadkami jak kilku uczestników imprezy zaczęło głośno śpiewać. Rozbawiona grupa weszła do klubu Diva przy ul. św. Tomasza.

Organizatorzy Pub Crawl wśród często odwiedzanych lokali wymieniają m.in. Rewolucję, Sarmację, Dekafencję, Wódkę, Baccarat, RE, CK Browar, Base. - Nieraz idziemy do Pixela na ul. Wielopole. Na Kazimierz raczej rzadko. To już kawałek drogi z centrum, a towarzystwo jest wypite - mówi jeden z organizatorów pijackich wycieczek.

Władze miasta nie reagują na problem, bo nawet o nim nie wiedzą. - Nie słyszałem, aby były skargi na takie zjawisko - stwierdził Filip Szatanik z Wydziału Informacji, Turystyki i Promocji Miasta.

Imprezy tzw. Pub Crawl biją rekordy popularności wśród zagranicznych turystów. Niektóre z nich kończą się na krakowskich ulicach. Mieszkańcy twierdzą, że problem ten jest bagatelizowany tak przez władze miasta, jak i policję.

Mimo że po ulicach Krakowa każdej nocy krążą setki pijanych turystów, władze miasta nie dostrzegają w tym żadnego problemu.
- Wydaje mi się, że wybryki zagranicznych turystów to sprawa marginalna. W każdej takiej sytuacji służby porządkowe starają się stanowczo interweniować. Wszystkie metropolie turystyczne zmagają się z problemami, które niosą ze sobą tłumy gości - mówi Katarzyna Gądek, wicedyrektor Wydziału Informacji, Turystyki i Promocji Miasta.

Kraków - jej zdaniem - nadal uważany jest za miejsce warte odwiedzenia nie tylko przez turystów, ale także gości biznesowych czy ludzi kultury. - W kwestii pojedynczych przypadków niestosownych zachowań obywateli z Wysp Brytyjskich na krakowskich ulicach nie powinno się tworzyć uogólnień. Wystarczy wspomnieć Euro 2012, kiedy to nasze miasto było bazą pobytu reprezentacji Anglii. Mimo dużej liczby kibiców obyło się bez incydentów - twierdzi Gądek.

Bez problemu docieramy do internetowego ogłoszenia Pub Crawl. Mężczyzna w słuchwace zachęca do wzięcia udziału w nocnej imprezie.

- Za pięć dych zabawa od 22 do drugiej w nocy. W pierwszej knajpie picie bez ograniczeń przez pierwszą godzinę w cenie biletu. Codziennie inne lokale, ale zabawa gwarantowana. Na dziś mam rezerwację już 15 osób, ale nie ma obaw, miejsce się znajdzie - przekonuje mężczyzna. Dodaje, że imprezy są organizowane codziennie.

Dr Dariusz Tworzydło, ekspert ds. public relations z Uniwersytetu Wrocławskiego, nie ma wątpliwości, że ekscesy turystów negatywnie wpływają na wizerunek miasta. - Pijackie wybryki można ukrócić jedynie ostrą reakcją służb odpowiedzialnych za utrzymanie porządku. Innego sposobu nie ma - twierdzi dr Tworzydło.

Zdaniem mieszkańców Krakowa strażnicy często jednak przymykaja oko na wybryki hałasujących turystów. A czasem wystarczy jedynie stanowczym tonem poprosić o ciszę. Czy brak interwencji w przypadku zagranicznych turystów jest spowodowany problemami mundurowych z językami obcymi? - spytaliśmy rzecznika krakowskiej Straży Miejskiej

- W obrębie pierwszej obwodnicy przynajmniej jedna osoba w patrolu posługuje się językiem angielskim w sposób komunikatywny - zapewnił Marek Anioł, rzecznik Straży Miejskiej.

Na pytanie, ilu funkcjonariuszy włada biegle językami, nie uzyskaliśmy jednak odpowiedzi, gdyż zdaniem rzecznika jest to trudne do zweryfikowania.

W komendzie policji również nie dowiedzieliśmy się, ilu mundurowych na krakowskich ulicach włada np. językiem angielskim. - Jeśli jest taka potrzeba, na miejsce zdarzenia wysyłamy tłumacza przysięgłego - usłyszeliśmy w biurze prasowym policji.

PUB CRAWL

To alkoholowe nocne wycieczki po knajpach dla zagranicznych turystów (głównie z Anglii), które odbywają się w Krakowie od około roku. Koszt to 50-60 zł od osoby. W tej kwocie jest picie przez godzinę w pierwszym lokalu, a później powitalny shot (kieliszek alkoholu) w każdym kolejnym pubie, do którego uczestnik zabawy zdoła się "doczołgać". To ostatnie słowo w języku angielskim oznacza "crawl".

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski