Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tysiąc stron o wydarzeniach w Krakowie

Redakcja
Maciej Gawlikowski Fot. Anna Kaczmarz
Maciej Gawlikowski Fot. Anna Kaczmarz
- Na blisko 1000 stronach wspólnie z Mirosławem Lewandowskim szczegółowo opisuje Pan wydarzenia rozgrywające się w Krakowie w latach 1981-1982. Stan wojenny w Małopolsce nie został do tej pory dostatecznie opisany?

Maciej Gawlikowski Fot. Anna Kaczmarz

ROZMOWA. O książce "Gaz na ulicach" z jej współautorem MACIEJEM GAWLIKOWSKIM, dziennikarzem, byłym opozycjonistą i działaczem Konfederacji Polski Niepodległej.

- Zdecydowanie nie. Minęło ponad 20 lat od końca PRL-u, a do tej pory nie powstała żadna monografia o stanie wojennym oraz działalności "Solidarności" czy Niezależnego Zrzeszenia Studentów w naszym regionie. Dlatego w naszej książce dość szeroko opisujemy wydarzenia z tamtego okresu. Przez lata prowadziliśmy żmudną pracę badawczą, chwilami nawet można powiedzieć śledczą, w której dokumenty zgromadzone przez Służbę Bezpieczeństwa konfrontowaliśmy z relacjami uczestników tamtych wydarzeń i świadków, także funkcjonariuszy SB oraz Wojskowej Służby Wewnętrznej. Opisaliśmy panoramę całej opozycji, nie tylko Konfederacji Polski Niepodległej, i innych środowisk niepodległościowych. Napisaliśmy znacznie więcej, niż zamierzaliśmy, bo wiele ważnych rzeczy do tej pory nie zostało jeszcze poruszonych.

- Na przykład działalność tajnych współpracowników celnych?

- Tak, jako pierwsi opisujemy metody, którymi posługiwała się sekcja krakowskiej bezpieki działająca w aresztach i ośrodkach internowania. To była wyjątkowo podła część działalności agenturalnej.

- Na czym ona polegała?

- TWC byli najczęściej kryminaliści, którzy zamiast siedzieć w więzieniach, trafiali do aresztów śledczych i najczęściej udając więźniów politycznych, poddawali działaczy opozycyjnych dalszej "obróbce", np. nakłaniali ich do wysyłania grypsów, które SB miała pod ścisłą kontrolą i prowokowali do zwierzeń. Gdy to nie skutkowało - zdarzały się pobicia. To był cały wachlarz paskudnych, ale niezwykle skutecznych metod. Po całym dniu męczących przesłuchań opozycjonista wracał do celi i kiedy myślał, że może wreszcie głęboko odetchnąć, SB rozpoczynała swoją misterną grę. Zdarzało się, że ludzie, którzy na przesłuchaniach nie pisnęli nawet słowa, wygrywali walkę z bezpieką, dawali się podpuścić w celi swoim współwięźniom i nieświadomie zdradzali ważne informacje oraz plany, które szkodziły wielu osobom.

- Analizując dokumenty SB i rozmawiając ze świadkami wydarzeń sprzed 30 lat, trafił Pan na coś szczególnie zaskakującego?

- Było kilka takich rzeczy. Na przykład przez wiele lat byliśmy przekonani, że jeden z młodych chłopaków drukujących kapeenowską bibułę w 1982 roku wsypał wiele osób. To była wiedza powszechna w środowisku, przemawiały za tym protokoły przesłuchań udostępniane przez IPN. Dopiero nasze żmudne badania pokazały, że prawda jest zupełnie inna. Okazało się, że on nie podawał bezpiece żadnych nowych informacji, a jedynie podczas przesłuchań potwierdzał te, które ona już miała. To ma zupełnie inny wymiar gatunkowy.

- W książce powołuje się Pan na relacje nie tylko osób z kręgów opozycyjnych, ale także na funkcjonariuszy SB. Nie jest chyba łatwo rozmawiać z osobami, przez które kiedyś było się prześladowanym?

- Nie traktowałem tego w ten sposób. Starałem się podchodzić do tego na chłodno, by uzyskać jak najwięcej informacji. Gdyby się podchodziło do tego emocjonalnie, można byłoby zwariować. Poruszające były natomiast nasze rozmowy z wieloma znajomymi z tamtych lat. Rozmawiało się dotychczas o stanie wojennym, ale dość powierzchownie. Teraz wielu się przed nami otworzyło i opowiadało, co wtedy czuło i przeżywało.

Rozmawiał

Maciej Pietrzyk

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski