Od początku roku pacjenci byli przyjmowani bez kolejek, więc nadwykonania tej placówki wynoszą już ponad milion złotych.
- Sytuacja jest dramatyczna. Nie mamy już pieniędzy, aby dalej leczyć pacjentów. To są ludzie chorzy na nowotwory złośliwe. Nie możemy im tak po prostu odmówić podania chemioterapii - alarmuje Katarzyna Jurczyk, prezes Centrum św. Damiana.
Przerwania leczenia nie wyobraża sobie 45-letnia Elżbieta Gardeła. Choruje na nowotwór piersi i jest właśnie w trakcie chemioterapii. W Centrum rozpoczęła leczenie bez kolejki, w innych ośrodkach musiałaby nadal czekać.
Centrum św. Damiana to nowa placówka, która prowadzi chemioterapię w trybie dziennym. Przyjmowani są tutaj chorzy onkologicznie i hematoonkologicznie. Kontrakt z Funduszem na cały 2012 r. początkowo wynosił zaledwie 120 tys. zł.
- Podpisując umowę z NFZ, otrzymaliśmy zapewnienie, że w przypadku nadwykonania będziemy mogli się ubiegać o renegocjację kontraktu. Liczba pacjentów, którą przyjmujemy, oznacza, że na naszą ofertę jest zapotrzebowanie - mówi Katarzyna Jurczyk.
NFZ w trakcie roku zwiększył wysokość kontraktu, ale tylko do kwoty 360 tys. zł. To wciąż za mało. Zdaniem pani prezes, żeby do końca roku leczyć pacjentów, placówka potrzebuje 2,5 mln zł.
- Możemy pracować w weekendy, okresy świąteczne. Mamy 16 onkologów specjalizujących się w różnych typach nowotworów i hematologów. Mamy ogromny potencjał, aby pomóc chorym. Nie musieliby czekać w kolejkach - podkreśla Katarzyna Jurczyk. - Narodowy Fundusz Zdrowia skontrolował w tym roku nas już trzy razy. Urzędnicy nie mieli żadnych zastrzeżeń do działalności Centrum św. Damiana.
Brakuje pieniędzy na leczenie raka
Takie jak w Centrum św. Damiana nadwykonania mają wszystkie podmioty realizujące chemioterapię, a w planie finansowym Funduszu nie ma już wolnych środków.
Jolanta Pulchna, rzecznik Małopolskiego Oddziału NFZ, zwraca jednak uwagę, że Centrum św. Damiana ma wyższe koszty jednostkowe leczenia w porównaniu z innymi placówkami.
- Koszt leku w Centrum św. Damiana kształtuje się na poziomie 4,9 tys. zł na osobę, podczas gdy średnio w placówkach wynosi 2,4 tys. zł., a koszt razem (świadczenie i lek) sięga 6,8 tys. zł; podczas gdy w innych placówkach średnio 4,3 tys. zł - wylicza rzeczniczka.
Specjaliści Centrum św. Damiana podkreślają, że leczą z obowiązującymi standardami i korzystają wyłącznie z leków podanych w wykazie Narodowego Funduszu Zdrowia.
- Ze szpitali przysyłają nam chorych, żeby np. podać lek Maptera stosowany u pacjentów ze schorzeniami hematoonkologicznymi. Jedna dawka tego preparatu kosztuje 10 tys. złotych - mówi dr Jan Habiniak, onkolog z Centrum św. Damiana.
- W Centrum leczą się pacjenci chorzy onkologicznie i hematoonkologicznie. Szczególnie ta grupa wymaga drogich substancji, a pani rzecznik NFZ w wyliczeniach odniosła się tylko do oddziałów leczących pacjentów onkologicznych - dodaje Katarzyna Jurczyk, prezes Centrum św. Damiana.
NFZ argumentuje również, że Centrum św. Damiana brakuje kompleksowości, jaką oferują centra onkologiczne lub nawet ośrodki przy zwykłym szpitalu powiatowym lub miejskim.
- Placówka nastawiona jest na wycinek opieki onkologicznej - tylko leczenie systemowe i to nie w pełnym zakresie. Brakuje warunków do opieki całodobowej i możliwości podawania tzw. ciężkiej chemii. Ewentualne powikłania leczą inne ośrodki, co może oznaczać podwójne finansowanie - tłumaczy Jolanta Pulchna.
W Małopolsce świadczenia z zakresu chemioterapii realizuje 13 placówek. Nakłady w tym roku wyniosły 83,6 mln zł i są o 4,4 mln zł większe niż w ubiegłym roku.
Kłopoty z finansowaniem mają również inne placówki onkologiczne. Prof. Aleksander Skotnicki, wojewódzki konsultant ds. hematologii, uważa, że medycyna stała się ofiarą własnego sukcesu. - Leczymy coraz skuteczniej, więc nowotwory stały się chorobami przewlekłymi, które monitoruje się przez wiele lat. Jednocześnie ciągle przybywa nowych zachorowań. Nakłady na tę dziedzinę medycyny muszą rosnąć - uważa prof. Aleksander Skotnicki.
Klinika Hematologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, której szefuje prof. Aleksander Skotnicki, także ma nadwykonania. - Realia finansowe są takie, że musimy albo zmniejszyć liczbę przyjmowanych pacjentów albo pogorszyć jakość leczenia - mówi profesor.
Jego zdaniem, placówki takie jak Centrum św. Damiana są potrzebne, bo pomagają rozładować kolejki w szpitalach i tym samym zwiększają dostępność leczenia.
Natalia Adamska-Golińska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?