18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnica arrasów rozwikłana!

Redakcja
Arras "Gniew Boży" - z serii "Dzieje wieży Babel" Fot. Adam Wierzba
Arras "Gniew Boży" - z serii "Dzieje wieży Babel" Fot. Adam Wierzba
Przez całe stulecia cena słynnych wawelskich tkanin była owiana legendą i - tajemnicą. Wielu badaczy sądziło, że nigdy nie uda się ustalić kwot, jakie król Zygmunt August wydał na zakup arrasów służących do udekorowania Wawelu.

Arras "Gniew Boży" - z serii "Dzieje wieży Babel" Fot. Adam Wierzba

HISTORIA. Wiemy już, ile Zygmunt August zapłacił za słynną kolekcję i dlaczego ukrywał tę informację

Ostatni męski potomek Jagiellonów bał się zamieszek, do jakich zapewne doszłoby, gdyby szlachta dowiedziała się, jak wielkie pieniądze poszły na "królewskie zbytki". Zgodnie z życzeniem władcy, po jego śmierci spalono osobiste papiery. Ale na informację, ile kosztowała część słynnej kolekcji arrasów, czyli tkanin dekoracyjnych zdobiących wtedy (i dziś) Zamek Królewski na Wawelu, trafił w archiwach dr hab. Ryszard Szmydki, wykładowca historii sztuki na Uniwersytecie Papieskim.

Wiadomości o tym, ile kosztowały niektóre ze słynnych tapiserii, zachowały się w dokumentach niderlandzkich i w aktach gdańskich. W archiwach antwerpskich przetrwał m.in. dokument z 13 sierpnia 1560 r., stanowiący poręczenie wykonania "znacznej liczby tapiserii" na - sporą - sumę 12 tys. florenów, które miały zostać wypłacone przedstawicielowi króla w Brukseli, w trzech ratach po 4 tys. florenów. Szacuje się, że taka suma pozwoliłaby na zakup jednej sporej serii wawelskich tkanin. Dla porównania, w 1558 roku Bartłomiej Pelka sprzedał wieś Borzysławice Otto von Zedlitzowi za... 186 florenów!

Król Zygmunt August zaciągał na swe zakupy olbrzymie pożyczki. Z listu do władz Gdańska, datowanego na rok 1558, wiemy, że polski władca uzyskał pożyczkę w augsburskim Domu Bankowym Herbrotów. W roku 1561 - po ponagleniach ze strony wierzycieli - zobowiązał się spłacić ją w ciągu trzech lat "towarami leśnymi" z terenów litewskich. Po doliczeniu odsetek suma wynosiła aż 79 tys. florenów. Przeliczając na dzisiejszą wartość pieniądza to - ponad 11,68 mln zł! (przy zastosowaniu przelicznika ze strony www.polskiedzieje.pl). W odnalezionych źródłach przetrwała jeszcze informacja z roku 1564 o pożyczeniu 100 tys. florenów z banku Loitzów, jednak większość z tej kwoty poszła na zakupy militarne, choć zachowała się też wiadomość o nabyciu cennych tapiserii, w tym tkanin "z jednorożcem".

Warto zaznaczyć, że to sumy ogromne, skoro według przekazów źródłowych 30 tys. florenów, wniesionych w posagu przez Katarzynę Austriaczkę, drugą żonę Zygmunta Augusta, pozwalało zatrudnić 342 cieśli na rok! Przy obecnej wartości pieniądza to ponad 4,67 mln zł!

Ustalono także dwa miejsca pośredniczące w zakupach - Gdańsk i Augsburg. - Gdańsk był oknem na świat ówczesnej Rzeczypospolitej, umożliwiał szerokie kontakty handlowe. To dlatego tamtą drogą zamawiano arrasy. Z kolei Augsburg był istotny jako siedziba banków - tłumaczy dr hab. Ryszard Szmydki.

Dotychczas sądzono, że nigdy nie uda się ustalić kwot, jakie król Zygmunt August wydał na zakup (w Brukseli) słynnych tkanin. Ostatni męski potomek Jagiellonów bał się zamieszek, do jakich doszłoby, gdyby szlachta dowiedziała się, jak wielkie pieniądze wydano na "królewskie zbytki". Zgodnie z życzeniem władcy, po jego śmierci osobiste papiery spalono. Po cenach zakupów - nie tylko arrasów, ale i klejnotów, do których ostatni z Jagiellonów miał słabość - nie został żaden ślad. Choć nie jesteśmy pewni, czy w skrzyni, w której spalono dokumenty, znajdowały się właśnie te rachunki. Król jednak zdawał sobie sprawę z wartości kolekcji, gdyż zapisał ją Rzeczpospolitej, a opiekę nad nią powierzył Sejmowi.
Co ciekawe, rachunki nie zachowały się także w Brukseli. Akta spłonęły w końcu XVII w. podczas bombardowania miasta przez artylerię Ludwika XIV. Dlatego właśnie informacji należy szukać w archiwach miast, w których mieszkali kupcy pośredniczący w zakupach.

- Kolekcja wawelskich tkanin to zbiór o wielkim znaczeniu wcale nie ze względu na swoje rozmiary. Trzeba pamiętać, że w ówczesnej Europie liczniejszy był choćby zbiór angielskiego władcy, Henryka VIII. Ale tkaniny wawelskie to największa wówczas kolekcja arrasów, jaka powstała na zamówienie jednego zleceniodawcy. To był kompletny projekt wystroju wnętrz, rzecz w Europie wtedy unikatowa - tłumaczyła kilka tygodni temu na łamach "Dziennika Polskiego" Magdalena Ozga, szefowa Działu Tkanin Zamku Królewskiego na Wawelu.

Pierwsze arrasy z tej kolekcji pokazano publicznie podczas ślubu króla Zygmunta Augusta z Katarzyną Austriaczką w roku 1553. Do dziś na Wawelu zachowały się 136 tapiserie, a poza Wawelem - jeszcze dwie. Z tego zespołu w zamku eksponowanych jest kilkadziesiąt. Tworzą trzy serie tematyczne: sceny biblijne (Dzieje Pierwszych Rodziców, Dzieje Noego i Dzieje Wieży Babel), arrasy krajobrazowo-zwierzęce, tzw. werdiury, tapiserie groteskowe z herbami Polski i Litwy oraz z inicjałami królewskimi.

Stanowiły one, wraz z tkaninami przywiezionymi w ślubnej wyprawie królowej Bony, ważny element wystroju Wawelu. W tym roku mija 50. rocznica ich powrotu po II wojnie światowej z Kanady.

ŁUKASZ GAZUR

ł[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski