Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ekspresowe leczenie "na pijaka"

Redakcja
Większość placówek medycznych już dawno wyczerpała limity, przyznane im przez Narodowy Fundusz Zdrowia i otrzymanie terminu badań w tym roku graniczy z cudem. Jednak ludzie nie chcą czekać tygodniami na postawienie diagnozy i rozpoczęcie leczenia.

SŁUŻBA ZDROWIA. Upij się, przemarznij albo daj się zamknąć w areszcie...

Nasz Czytelnik, zdesperowany długim oczekiwaniem, wpadł na niecodzienny pomysł: po wyjściu z imienin swojego kolegi, na których wypił sporą ilość alkoholu, zwinął się w kłębek i położył w pobliżu przystanku tramwajowego w centrum Krakowa. Efekt piorunujący: ludzie natychmiast wezwali karetkę pogotowia, której personel - nie wiedząc, co dolega mężczyźnie - zdecydował o zawiezieniu go do szpitala. - W ciągu trzech dni miałem wykonane wszystkie badania! - opowiada Czytelnik. Okazało się zresztą, że jego desperacja była jak najbardziej uzasadniona - badanie tomografem komputerowym wykazało konieczność podjęcia natychmiastowego leczenia.

Małgorzata Popławska, dyrektor Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego apeluje jednak o rozwagę i powstrzymanie się od naśladownictwa poczynań naszego Czytelnika: - Pamiętajmy, że taki człowiek, który przecież nie jest w stanie bezpośredniego zagrożenia życia, angażuje karetkę, która mogłaby w tym czasie nieść pomoc osobie bardziej jej potrzebującej - zauważa. Należy także pamiętać, że pacjent nietrzeźwy, bez żadnych urazów wskazujących na potrzebę interwencji medycznej, zamiast do szpitala może być przekazany Straży Miejskiej, a ta zawiezie go do Izby Wytrzeźwień. A tam za pobyt trzeba słono płacić.

Tylko w poniedziałek Krakowskie Pogotowie Ratunkowe przewiozło do szpitali cztery osoby bardzo mocno wychłodzone, w nie najlepszym stanie. - Takich pacjentów, niezależnie od tego, czy są trzeźwi czy pijani, bezdomni czy nie, musimy przyjąć i wykonać całą diagnostykę - mówi Leszek Gora, rzecznik prasowy Szpitala im. St. Żeromskiego w Krakowie. Taki pacjent zostaje zatem gruntownie przebadany, odżywiony i wyleczony; jeśli jest to osoba bezdomna, to przy odrobienie szczęścia może przezimować w szpitalu najtrudniejszy dla siebie czas. Rzecz jasna, na koszt podatnika...

Leszek Gora zwraca uwagę na inne, cykliczne zjawisko: przed każdymi świętami niektórzy przywożą do szpitala starych rodziców przekonując, że np. po zażyciu kolejnej porcji leku stan matki czy ojca gwałtownie się pogorszył i konieczne jest przeprowadzenie badań. - Nie możemy odmówić przyjęcia starszego człowieka. Także wówczas, gdy podejrzewamy, że dzieci chcą sobie spokojnie wyjechać np. na narty i stąd nagłe pogorszenie stanu zdrowia rodzica - podkreśla rzecznik.

Szpital musi pacjenta trzymać do momentu odebrania go przez rodzinę niezależnie od tego, czy badania wskazują na potrzebę hospitalizacji, czy też nie.

Świetną okazją do przebadania się jest pobyt w areszcie śledczym. Tomasz Wacławek, rzecznik prasowy Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Krakowie, nie wątpi, że osadzeni w areszcie wykorzystują ten czas i istniejące możliwości na podreperowanie swego zdrowia. - Nie płacą za nic, a badanie i diagnostyka są niemal natychmiast, o odległych terminach nie może być mowy - zauważa rzecznik.

W ubiegłym roku w więziennym szpitalu przy ul. Montelupich osadzeni spędzili aż 17,9 tys. tzw. łóżko-godzin. Ponadto skorzystali z ponad 11 tys. porad lekarskich, w tym z pięciu tysięcy dentystycznych, 2 tys. chirurgicznych, 1700 psychiatrycznych. Nie szczędzono im również badań analitycznych: w minionym roku wykonano ich tutaj ponad 17 tysięcy.

DOROTA STEC-FUS

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski