MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Strażacy niosą pomoc, ale mogą stracić pracę

Redakcja
Strażacy dwoili się i troili, by zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom każdej części Małopolski Fot. Mirosław Gawęda
Strażacy dwoili się i troili, by zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom każdej części Małopolski Fot. Mirosław Gawęda
Od przeszło tygodnia w Małopolsce udział w akcji przeciwpowodziowej bierze każdego dnia kilka tysięcy strażaków ochotników. Niektórzy z nich już mają z tego powodu problemy z pracodawcami!

Strażacy dwoili się i troili, by zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom każdej części Małopolski Fot. Mirosław Gawęda

POWÓDŹ. Problemy strażakom ochotnikom stwarzają nawet pracodawcy, których zakłady są zagrożone zalaniem!

Druhowie z pow. wadowickiego otrzymują tyle wezwań do akcji, że część z nich od tygodnia nie przychodzi do pracy. Nie podoba się to pracodawcom. - W sobotę zadzwonił do mnie przełożony i zasugerował, żebym się zastanowił, co jest dla mnie ważniejsze: ratowanie świata czy praca w zakładzie - mówi anonimowo strażak ochotnik, który w minionym tygodniu każdego dnia od rana do wieczora uczestniczył w akcjach powodziowych.

Podobny problem ma kilkudziesięciu innych strażaków z OSP z okolic Wadowic, poprosili więc o wstawiennictwo Komendę Powiatową PSP. - Jeszcze nikogo z tego powodu nie zwolniono, choć pojawiły się takie groźby - potwierdza mł. bryg. Paweł Kwarciak, komendant powiatowy PSP w Wadowicach. Osobiście przekonywał pracodawców, by byli wyrozumiali dla druhów.

Prawo nakłada na pracodawców obowiązek udzielenia pracownikowi, członkowi OSP, wolnego na czas akcji i odpoczynku po jej zakończeniu. Może mu co najwyżej za ten czas nie zapłacić. Są jednak przypadki, choć nie w Małopolsce, że problemy druhom robią nawet pracodawcy, których zakłady także są zagrożone zalaniem!

- Przez wiele lat docierały do nas informacje o trudnościach stawianych przez pracodawców w przypadku zwolnień z pracy strażaków ochotników, ale nie miały one charakteru masowego. Naszym zdaniem mają podobny charakter jak niezadowolenie pracodawców w przypadku nieobecności pracowników w pracy z innych przyczyn, np. zwolnienia lekarskiego - mówi Jerzy Maciak, dyrektor Zarządu Wykonawczego Związku OSP RP w Warszawie.

- Wszystko zależy od subtelności, inteligencji pracodawcy. Choć trudno się dziwić zatrudniającym trzech pracowników, z których dwóch to strażacy, że zaczyna to być dla nich problemem. U nas jednak o takich rzeczach nie słyszałem - mówi Jerzy Lysy, wójt gminy Bochnia.

Problem dotyczy przede wszystkim członków szczególnie aktywnych jednostek OSP, nie tylko podczas obecnej powodzi. - Zdarza się, że pracodawca stawia pracownika przed dylematem: albo praca, albo straż. I wtedy nie ma wyboru. Choć ta sprawa kole w oczy pracodawców zwykle tylko wtedy, gdy się nic wielkiego nie dzieje; kiedy dochodzi do powodzi, jak teraz, pracodawcy patrzą przez palce, są bardziej przychylni - zauważa Łukasz Smółka, zastępca dyrektora Zarządu Wykonawczego Związku OSP RP w Krakowie.

Liczbę aktywnych strażaków w Małopolsce szacuje się na ok. 40 tys. Podczas największego zagrożenia powodzią, w ubiegłym tygodniu, w akcji brało udział nawet ponad 5000 dziennie. Tymczasem nie przyniosły skutku starania m.in. Związku OSP RP, by pracodawcy w zamian za zwalnianie strażaków ochotników z pracy na czas akcji mogli korzystać na przykład z ulg i zwolnień podatkowych. - Być może obecna sytuacja umożliwi realne rozpoczęcie prac związanych z tą sprawą - ma nadzieję dyr. Jerzy Maciak.

MIROSŁAW GAWĘDA

PIOTR SUBIK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski