Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tamten brzeg

Redakcja
W Teatrze im. J.Słowackiego Alicja przez dwie godziny ma na imię Maria, a po drugiej stronie lustra jest tango.

PAWEŁ GŁOWACKI: Wyznania szczerego entuzjasty teatru

Maria pracuje w barze z wyszynkiem gdzieś na ostatnich tyłach karczemnej prowincji. Dalej mieszkają już tylko diabły. Noc w noc tuż przed zamknięciem budzi deliryczne łby na blatach, zbiera dokumentnie wysuszone szkło, zydle odwraca nogami w czarny sufit. Marzy. Po drugiej stronie lustra - po drugiej stronie oczu Maria noc w noc odkrywa to samo. Swoje widmowe Buenos Aires, ciemne Buenos Aires godziny duchów, całe w stukocie obcasów pań okutanych babilońskimi spódnicami, całe w nieodpartym szmerze ciemnych koszul panów proszących do tanga, całe w zapętlających się ciałach.
W ogromnej pustce gospody przed świtem grająca Marię krucha Barbara Kurzaj jest niewiele większa niż tamte obcasy kapłanek Milongi. Za barem skrywa babilońską suknię w kolorze dziąseł pumy. Noc w noc przytula się do niej. To pomaga marzyć, pomaga stopom złowić rytm. Taką - przed świtem śniącą na jawie - znajdzie Marię młody Marco (Błażej Wójcik), spóźniony gość baru z wyszynkiem. I taka - przytulona do babilońskiej sukni - poprosi go do tanga. Jak zupełnie inna kobieta swego mężczyznę przez zupełnie inny raj - Maria powiedzie Marco przez swój. Pozwoli mu być w swym marzeniu o stukocie, szmerze i zapętlających się ciałach.
W błyskotliwej baśni Lewisa Carrolla o Alicji wędrującej za plecami zwierciadła jest taki dialog zawrotny. Co widzisz na drodze? Nic. Jakże chciałbym mieć tak fantastyczny wzrok! Tak - zobaczyć Nic, czyjeś najintymniejsze Nic. Zobaczyć cudzy sen. To jest coś. Maria wyjmie z kieszonki garść czarodziejskiego kurzu, dmuchnie weń - i Marco zobaczy to, co tylko Maria widzi, gdy noc w noc przed świtem patrzy do środka swej głowy. I tym też są dwie godziny seansu "Tango Piazzolla" Anny Burzyńskiej i Józefa Opalskiego. Są tańcem małego snu.
Pod okruchami czarodziejskiego kurzu bar z wyszynkiem gdzieś na tyłach karczemnej prowincji zmienia się w tangeriję - miejsce, w którym celebruje się tango i wódkę - w złocistą knajpę "El Suenio". Tak, złocistą, ale złocistą złotem drugorzędnym. "El Suenio" ma posmak boskiej tandety. Szemrani dżentelmeni, panie, którym bogowie tańca zupełnie poskąpili bycia w światłach najświetniejszych ramp. Stary Jorge w zachwycającym wydaniu Tomasza Międzika siedzi samotnie przy stoliku i pochylony nad szklanką wódki z lodem, cytryną i łyżeczką - marzy. Jakże ja cię rozumiem, dobry Jorge...
Marzy? Tak. Tu, w głowie Marii, wszystkie duchy jej snu na jawie - marzą. Na tylnej ścianie "El Suenio", między ogromnymi oknami o szybach jak popiół wisi papuzi plakat. WIELKA GWIAZDA PIOSENKI MANUELA FRENETICO NIEZWYKŁY KONCERT TYLKO DZIŚ. Albo coś w tym guście. Marzą, bo jak nie marzyć w cieniu takich liter. Drugorzędne kapłanki i drugorzędni kapłani tanga są w marzeniu Marii drugorzędnością wciąż marzącą. W śnie Marii wszyscy śnią o jasności.
Wiekowa Margarita (Ewa Dałkowska) - właścicielka "El Suenio" - uroi sobie ciepłe chwile z Marco, który będzie tu nowym barmanem. Jorge tęskni za innym, lepszym światem rozświetlonych miast. Dolores (pyszna Dominika Bednarczyk) wymarzy sobie zakazane życie z Niną (Joanna Mastalerz), która już do końca będzie się wahać między mężczyzną a skórą Dolores. Esteban (Tomasz Wysocki), Pedro (Rafał Dziwisz) i Carlos (Wojciech Skibiński) śnią o cudzie ciała jasnej Lucii (Natalia Strzelecka). I tylko Maria, nigdy przez duchy swego snu niewidziana, w babilońskiej sukni koloru dziąsła pumy czasem przygląda się z boku temu totalnemu tangu fiask.
Beznadziejnie roją, płonnie marzą, śnią trupio. Między wódką a wódką, śpiewem a śpiewem, tańcem a tańcem tańczonym do muzyki wybornej kapeli, co na żywo gra pod oknami popiołów - stygną ludzie mali jak śniąca ich Maria. Wyczerpują się - jak Maria. I jak ona - już chyba nawet nie potrafią oddychać bez goryczy na podniebieniu. W "El Suenio" każdy jest pocięty tęsknotą bez choćby najlichszych szans na spełnienie. Tu nic się nie uda. Gdy Manuela Frenetico (Katarzyna Jamróz) zejdzie do nich z papuziego plakatu (w snach raj czasem miewa litość dla jeszcze żywych), by zatańczyć i zaśpiewać - w istocie odtańczy i wyśpiewa im ich memento wcale nieciepłe.
Tańczony, śpiewany, milczany seans Burzyńskiej i Opalskiego w istocie jest opowieścią o powolnym, nieuchronnym wyczerpywaniu się świata. Ktoś rzekł ongiś o tangu, że to smutek, który sam siebie tańczy. U Burzyńskiej i Opalskiego smutek ten nie ma w sobie nic z ciemności, nic z rozpaczy, nic z histerii. Jest w nim pogodzenie, spokój pogodzenia. Gdy nic już nie da się zrobić - a z życiem nic nie da się zrobić - co komu po kwiku zarzynanego wieprza?
Duchy snu Marii, co przez dwie godziny zaludniają seans "Tango Piazzolla" własnymi snami nie do ucieleśnienia - żegnają się wciąż na nowo. Ze wszystkim. Nic się nie uda. Dlatego tak cierpko snują taniec, który jest ciągłym pożegnaniem. Aż wreszcie niknie "El Suenio". Scena cała staje się szarą bielą. Duchy tańczą wielki swój finał - "Libertango". Jest tak, jakby rozpływały się w szarej bieli. Kończy się sen Marii. Przypomina się to, co pewien chłopiec usłyszał od dziadka, gdy - stojąc z nim nad oceanem - spytał: "Co jest tam, na drugim brzegu?". _Usłyszał: "_Tam nie ma drugiego brzegu".
Teatr im. Juliusza Słowackiego. Anna Burzyńska "Tango Piazzolla". Reżyseria: Józef Opalski. Scenografia: Ryszard Melliwa. Kostiumy: Monika Kurosad i Ryszard Melliwa. Choreografia: Anna Iberszer i Katarzyna Skawińska. Opracowanie muzyczne: Grzegorz Frankowski. Gra Kwintet "Tango Bridge".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski