18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Godzina ocalających łyków

Redakcja
Krzysztof Globisz FOT.WACŁAW KLAG
Krzysztof Globisz FOT.WACŁAW KLAG
Paweł Głowacki: SALONY

Krzysztof Globisz FOT.WACŁAW KLAG

Aby Krzysztof Globisz przetrwał ostatni niedzielny Salon Poezji, żeby w połowie godziny, gdy czytał wierszowane i prozatorskie opowiastki o wampirach, nie zbladł trupio i na amen nie zamilkł - Anna Dymna postawiła na stoliku przed Globiszem wielki, szklany puchar czerwonego płynu i karafkę z tym samym eliksirem życia, opisaną fachowo: Rh+. Żart?

A niby co innego? W końcu karnawał mamy, świat na głowie stanął, z chłopa król przez chwilę, z Cezara - Szwejk, maski, przebierańcy, cudowanie, udawanie, śmiechu góra, ludzie bawią się setnie, ludzie powinni się bawić. Więc puchar, karafka i osinowy kołek, co go Globisz obok pucharu położył - to żart oczywisty, żart, ale też trochę nie żart jednak. Bo ileż to od początku istnienia teatru ludzkość ułożyła bajań o potwornej cenie, jaką aktor płaci za chwile bycia - nie sobą? Hamlety i Makbety, Konrady i Kordiany, tysiące innych. Te z liter ulepione widma - jak wiele wyssały z grających, by się wieczorami ucieleśniać na scenach? Strach liczyć, ważyć, mierzyć. Cena bywa rzeczywiście nieludzka. I dokładnie dlatego na ostatnim Salonie najlepszy był - śmiech Globisza.

Nie śmiech, za dużo powiedziałem. To był uśmiech raczej. Cienki humor intonacji, taktowna ironia, dystans niewielki, lekka zabawa karnawałowa. Czytał wampiryczne kawałki Goethego i Mickiewicza, Baudelaire'a i Dantego, Przerwy-Tetmajera i Byrona, Miłosza oraz Przybory. Czytał i było tak, jakby przez całą godzinę falował nad jego głową transparent z napisem: "Oto przedstawiam wam istotę aktorstwa, którą od zawsze jest wystawianie tętnicy szyjnej na działanie kłów oraz ssania bezlitosnych postaci literackich".

Tak, Globisz lekko bawił siebie i nas, choć przecież czytane przezeń teksty - pomijając żart Przybory - nie dla kabaretów pisane były. Ale też - cóż innego miał czynić? Dziergać ciemności? Grozą pluć? Dajcie spokój! Wybrał uśmiechniętą lekkość - i to było świetne. Zwłaszcza chwila, kiedy na kanwie prozy Miłosza fachowo prezentował, jak osinowym kołkiem posługiwać się należy, by ssącą zjawę uspokoić na wieki wieków. Bawił siebie i nas, a w chwilach przerwy między swymi aktorskimi spotkaniami z wampirami ze słów, w chwilach, kiedy grający na saksofonie Wojciech Lichtański zabawiał się jazzem - uzupełniał ubytki w swoich żyłach. Na końcu Salonu szklany puchar był pusty, Globisz zaś - żywy. I nikt już nigdy nie powie, że napić się w kluczowych momentach jest rzeczą złą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski