Figurki Żydów na wystawie FOT. MATERIAŁY PRASOWE/MARCIN WĄSIK
SZTUKA. Czy figurka Żyda, stale obecna na polskich jarmarkach, to przejaw antysemityzmu czy może "nostalgiczne przedstawienie utraconego świata"?
To symboliczny punkt, w którym Erica Lehrer, antropolożka z Uniwersytetu Concordia w Kanadzie, zaczęła poszukiwania źródeł zwyczaju, który dla wielu niezwiązanych z kulturą polską - a tym bardziej dla tych, którzy mają żydowskie korzenie - budzi co najmniej mieszane uczucia. Chodzi o figurki pokazujące przedstawicieli wyznania mojżeszowego z grosikiem. Rzecz dziwna, nieznana szerzej w innych regionach świata, niespotykana, za to często utożsamiana z polskim antysemityzmem.
Efekty swoich poszukiwań Erica Lehrer przekuła w wystawę "Pamiątka, zabawka, talizman", przygotowaną w Muzeum Etnograficznym w Krakowie przez profesor Ericę Lehrer w ramach 23. Edycji Festiwalu Kultury Żydowskiej. - Często są śladem obecności Żydów, których znali rzeźbiarze wykonujący te przedstawienia - tłumaczy Erica Lehrer.
Tak jest z figurkami Wiktora Ćwierzyka, który podkreśla, że rzeźbi widok z okna z czasów dzieciństwa: grupki religijnych Żydów, którzy "stali i gadali". Proza życia. Nie wyobrażał sobie, że może być inaczej. Stąd figurki były jak duchy, to "nostalgiczne przedstawienia utraconego świata".
- Zafascynowało mnie też, jak często ich obecność pokazuje bliskość i jednocześnie odległość między tymi dwiema kulturami - dodaje Lehrer.
Przykładem mogą być rzeźby, wykorzystujące fragmenty przedwojennej Tory, która została przez rzeźbiarza pocięta na kawałki. Tak, by figurki mogły je trzymać w dłoniach. Tymczasem dla Żydów to świętokradztwo. Gdy rzeźbiarzowi to uświadomili, przestał korzystać z oryginalnych kawałków świętego pisma.
W międzywojennej Polsce przedstawiciele wyznania mojżeszowego byli stałym elementem społecznego pejzażu. Na wsi znani byli jako sklepikarze czy rzemieślnicy, często właściciele karczm. Jak zaznacza Erica Lehrer, uchodzili za "łączników sfery sacrum i profanum". Wierzono w ich magiczne moce, nawet chrześcijanie chodzili do rabinów po amulety. Stąd choćby ich obecność przedstawiających ich figurek w szopkach bożonarodzeniowych.
Statuetki Żydów sprzedawano też na wielkanocnym jarmarku Emaus od połowy XIX w. Nieść ze sobą miały powodzenie, dlatego chętnie je kupowano, także w prezencie. W czasie II wojny pojawiły się tam nawet figurki z opaską z gwiazdą Dawida, taką, jaką na ramieniu nosić musieli w tamtym czasie wszyscy przedstawiciele narodu wybranego. I taką figurkę, która w 1953 roku trafiła do Muzeum Etnograficznego, widzimy też na wystawie.
Statuetki drewnianych Żydów zniknęły z wielkanocnego jarmarku po wojnie. Jednak nie na zawsze. Pod koniec lat 70., wraz z konkursem na powrót do ludowych tradycji, pojawiły się i one. I już zostały. A w latach 80. zyskały nowe znaczenie - stały się jednym z symboli opozycji wobec komunistycznej władzy. Miały być uosobieniem przedwojennej, wielokulturowej Polski. Tej, z którą PRL chciał definitywnie zerwać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?