18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kultura i polityka, czyli nie idźmy tą drogą

Redakcja
Jerzy Łysiński przestrzega: nie niszczmy naszej kultury Fot. archiwum prywatne
Jerzy Łysiński przestrzega: nie niszczmy naszej kultury Fot. archiwum prywatne
ROZMOWA. Kontrowersje budzi przekształcenie Chóru Polskiego Radia w Krakowie; nowo powstała fundacja przejmuje markę, majątek zespołu, publiczne pieniądze. Czy to są dobre rozwiązania dla kultury? Mówi o tym JERZY ŁYSIŃSKI, członek Zarządu Głównego Stowarzyszenia Polskich Artystów Muzyków.

Jerzy Łysiński przestrzega: nie niszczmy naszej kultury Fot. archiwum prywatne

- Skąd bierze się Pana niechęć do takich rozwiązań?

- Ponieważ w Polsce coraz częściej, a ostatnio wKrakowie, testuje się model zarządzania kulturą, przedstawiany jako nowoczesny ieuropejski, mimo że w**krajach, gdzie wprowadzono go dwie dekady wcześniej, poddawany jest coraz surowszej krytyce. Ten model nie sprawdza się w zachodniej Europie, więc nie ma powodów, by sądzić, że sprawdzi się u nas.

- O jaki model chodzi?

- Omodel polegający napowierzeniu znacznej odpowiedzialności zapolitykę kulturalną organizacjom nie będącym instytucjami publicznymi, ale zasilanymi ześrodków budżetowych. Upodstaw takiej decyzji leży przekonanie, że organizacje będą osiągały poważne wpływy zrynku oraz chęć uwolnienia polityki kulturalnej odwpływów politycznych. Przykładem takiej organizacji może być Brytyjska Rada Sztuki, dysponująca środkami przeznaczonymi nazadania kulturalne. Wzałożeniu twórców miała realizować zasadę "arm's lenght", polegającą naoddzieleniu polityki od**dystrybucji środków publicznych.

- Udało się?

- Niestety, nie. Wpraktyce bowiem wiele autonomicznych organizacji jest infiltrowanych przez polityków, adofinansowanie uzyskują te, które najbardziej odpowiadają ich interesom. Ztego względu określa się je przewrotnie mianem nie pozarządowych, ale "pararządo- wych". Wanalizie tego zjawiska, zawartej wpublikacji "Europejskie Polityki Kulturalne 2015", wspomina się ofundacjach typu "krzak", które nagle stają się ważnymi partnerami władz w**przedsięwzięciach kulturalnych.

- Typu "krzak", czyli jakich?

- Chodzi opodmioty, które dopiero pojawiają się narynku inie mając osiągnięć czy poważnej legitymacji dodziałania, stają się zdnia nadzień beneficjentami sporych środków publicznych. Przy czym prezesem takiej fundacji może być każdy, podczas gdy dyrektor instytucji publicznej wybierany jest w**toku procedury rekrutacyjnej, weryfikującej jego kwalifikacje.

- To aluzja do przekształcenia Chóru PR w fundację?

- Nie chciałbym, aby moja wypowiedź tak została odebrana. Podziwiam tych, którzy decydują się napracę narzecz ratowania zespołu. Oburza mnie jednak sytuacja, wktórej pracownicy chóru zostają zmuszeni dopodjęcia takich rozpaczliwych działań. Wpraktyce może to oznaczać dla artystów pracę bez ubezpieczeń społecznych izdrowotnych wramach umowy śmieciowej. Nie doprzyjęcia jest także przystępowanie doprzesłuchań kwalifikacyjnych dowłasnego zespołu.

- Jakie były najbardziej spektakularne tego typu przekształcenia w Europie?

- Przekształcenia włoskich scen operowych wfundacje, co zostało uznane wPolsce 10 lat temu zawielki sukces organizacyjny wdziedzinie zarządzania kulturą. Fundacje te miały prócz dotacji publicznych pozyskiwać duże środki zrynku. Dziś Gianluca Floris, wybitny włoski śpiewak, krytykując system, mówi, że niedługo włoską operę będzie można podziwiać już tylko za granicą. Po15 latach reform włoskie fundacje operowe mają poważne trudności zrównowagą budżetową, wdalszym stopniu są uzależnione odfinansowania publicznego, azaledwie czterem zczternastu istniejących udało się zamknąć rok bez straty. Wstatystykach wystawianych spektakli operowych Włochy znajdują się obecnie daleko wtyle zaetatystycznymi Niemcami i**Austrią, mimo że są ojczyzną tego gatunku sztuki.
-
A jak z niezależnością polityczną?**

- Zdarza się często, że pomimo formalnej niezależności władze publiczne kontrolują wtakiej jednostce np. stan zatrudnienia. To miało miejsce np. wOperze Hannowerskiej. Zkolei artyści alternatywni tworzący stowarzyszenia skarżą się, że nie mogą liczyć napodobny poziom dofinansowania jak organizacje "pararządowe", zajmujące się głównie kulturalnym pośrednictwem. Jak twierdzi Frederic Jacquemin, historyk sztuki ibadacz kultury zBelgii, w jego kraju zeźródeł publicznych przeznaczonych nazadania kulturalne iprzekazywanych najczęściej przez organizacje pośredniczące zaledwie 4 proc. trafia doartystów. Lwia część ztych kwot ginie w wynagrodzeniach dla prezesów, czyli dla pośredników, a także wbudżetach promocyjnych, sympozjach, konferencjach ikosztach kolejnych raportów natemat sytuacji sztuki. Tymczasem podstawowym źródłem utrzymania belgijskich artystów są obecnie zasiłki dla bezrobotnych, które stanowią 25 proc. dochodów tej grupy zawodowej.

- Ale fundacje czy stowarzyszenia funkcjonują efektywniej.

- Oczywiście, sektor pozarządowy ma kolosalne znaczenie dla rozwoju państwa, ale sprawdza się głównie wtedy, gdy jego aktywność wynika zautentycznych społecznych pobudek, anie woli polityków czy chęci zysku jednostek. Dobitnie świadczą otym przykłady brytyjskich "quangos" (quasi-autonomous non-governmental organization: quasi-autonomiczne organizacje pozarządowe), tworzonych zinspiracji polityków. Wspomniany Jacquemin, pisząc opolityce kulturalnej wBelgii, używa określenia "outsourcing odpowiedzialności państwa zakulturę". WWielkiej Brytanii ten polityczny outsourcing objął wszystkie możliwe sektory doprowadzając dopoważnego kryzysu finansów publicznych. Obecnie zamknięcie około 100 nieefektywnych "quangos" da Wielkiej Brytanii oszczędności wwysokości 1,4 mld funtów. Dlatego bardzo dziwią mnie pojawiające się propozycje tworzenia kulturalnych "quangos wPolsce". Wzrost znaczenia tego typu organizacji miałby się zapewne odbyć kosztem instytucji publicznych, które są znacznie lepiej kontrolowane. Biorąc poduwagę fatalne rezultaty tego rodzaju reform wzachodniej Europie trudno przyjmować podobne rozwiązania zentuzjazmem. Aż prosi się powiedzieć: nie idźmy tą drogą. Reformujmy z głową. Nie niszczmy naszej kultury.

Rozmawiała Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski