18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jedynie Błazen śpiewa

Redakcja
Czekając na prawykonanie FOT. ANDRZEJ BANAŚ
Czekając na prawykonanie FOT. ANDRZEJ BANAŚ
ROZMOWA. PAWEŁ MYKIETYN o utworze "Król Lear", który otworzył wczoraj 10. Festiwal Sacrum Profanum

Czekając na prawykonanie FOT. ANDRZEJ BANAŚ

- Kiedy rok temu zaproponowano Panu napisanie utworu na inaugurację Festiwalu Sacrum Profanum...

- ... to nie bardzo wiedziałem, co mam zrobić. Wtedy wpadła mi do rąk sztuka Rodriga Garcii "Król Lear". Zacząłem czytać i niemal od razu byłem pewien, że to jest właśnie to. Dramat był bardzo długi. Wcześniej sam skracałem teksty, ale tym razem poprosiłem o to Piotra Gruszczyńskiego, dramaturga Teatru Nowego.

- Co Pana zachwyciło w tekście Rodriga Garcii?

- Ten rodzaj poetyki bardzo mi odpowiada w sensie psychologicznym. W sumie to bardzo przygnębiający tekst opowiedziany momentami niemal śmiesznie, wręcz ironicznie.

- Tekst nie stroni od istotnych tematów, takich jak: umieranie, toksyczne relacje rodzinne, konflikt pomiędzy pokoleniami, władza, szaleństwo.

- Nie chcę się wdawać w analizy literackie, jestem kompozytorem. W dramacie jest bardzo dużo treści. Nie wiem, czy teksty Garcii, który ostatnio stał się ważną postacią teatru, są wielką literaturą. Jednak dla mnie jego "Król Lear" jest bardzo aktualny. To tekst o nas. Poza tym czytając ten dramat, miałem wrażenie, że tekst jest niezwykle muzyczny. Dlatego wiedziałem, że muszę do niego komponować. Zawsze twierdzę, że tekst jest ważny ale muzyka musi być na tyle intrygująca, aby się nie podpierała tekstem. W "Królu Learze" tekst jest równorzędny z muzyką.

- Co to jest za gatunek? Opera? Musical?

- Nie wiem. Tak naprawdę nie ma znaczenia, jak się to nazywa. Moja żona zwróciła uwagę na bardzo ciekawą sprawę: dziś istnieją audiobooki. Choć ich nie używam, są coraz bardziej popularne.

- Czy zatem Pański utwór jest audiodramatem?

- Nie mnóżmy nazw. Dziś ktoś powiedział, że może jest to połączenie opery i musicalu, czyli operal. I tak zostawmy.

- Ile Pan pracował nad tym utworem?

- Rok.

- Skład nie jest duży, raptem 18 instrumentalistów, elektronika i pięcioro solistów, wcale nie śpiewaków operowych.

- Z tych pięciu postaci jedynie Błazen śpiewa. Pozostali głównie mówią, ale jest to mowa nie swobodna, lecz zrytmizowana, ściśle związana z muzyką. Przy czym 80 proc. tekstu to partia Króla Leara. Pisząc ten utwór, stanąłem przed problemem, kto miałby go wykonywać. Czy aktorzy? Czy śpiewacy? Partie śpiewane, choć bardzo trudne, to raptem kilka procent utworu. Lecz wykonywanie zrytmizowanego tekstu wymaga znajomości muzyki.

- Rozmawiamy tuż przed prawykonaniem, ale brał Pan udział w próbach. Czy tak sobie wyobrażał Pan ten utwór?

- Nie powiem, bo nie chcę zapeszać. Jestem bardzo przesądny. Natomiast poczułem doskonałą atmosferę w zespole, co jest zapewne zasługą Marka Mosia, który poprowadzi prawykonanie.

- Krakowskie prawykonanie to wersja koncertowa. Czy zobaczymy ten utwór na scenie?

- Nie musi tak być, choć zapewne byłoby to niezwykle ciekawe. Na razie niech zabrzmi prawykonanie. Zobaczymy.

Rozmawiała AGNIESZKA MALATYŃSKA-STANKIEWICZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski