Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nadal nie wiemy, gdzie jest młodzieniec Rafaela

ŁUKASZ GAZUR
"Portret młodzieńca", najcenniejszy zaginiony obraz z polskich zbiorów Fot. www.muzeumutracone.pl
"Portret młodzieńca", najcenniejszy zaginiony obraz z polskich zbiorów Fot. www.muzeumutracone.pl
Ministerstwo Spraw Zagranicznych wie, gdzie znajduje się "Portret młodzieńca" Rafaela Santi, najcenniejszy obraz z listy zaginionych w czasie II wojny światowej - ta sensacyjna wiadomość obiegła wczoraj media elektroniczne.

"Portret młodzieńca", najcenniejszy zaginiony obraz z polskich zbiorów Fot. www.muzeumutracone.pl

SZTUKA. "Portret młodzieńca" Rafaela Santi wywieźli z Krakowa Niemcy w czasie II wojny światowej

Obraz ma znajdować się w skrytce bankowej, gdzie, jak podano w TOK FM, "czeka bezpiecznie, w rejonie świata, w którym prawo nam sprzyja. Można przypuszczać, że właściciel obrazu czeka na okazję, kiedy będzie mógł coś z tym obrazem zrobić".

Okazało się, że sensacji nie ma. Po południu pojawiło się wyjaśnienie MSZ. "W związku z publikacjami TOK.FM i Gazeta.pl informujemy: cytowana przez TOK FM i Gazeta.pl wypowiedź prof. Wojciecha Kowalskiego, Pełnomocnika Ministra Spraw Zagranicznych ds. restytucji dóbr kultury, że obraz »Portret młodzieńca« Rafaela nie został zniszczony, jest stwierdzeniem faktu znanego w środowisku muzealnym od lat i pochodzi od autorytetów w dziedzinie malarstwa włoskiego" - wyjaśnia resort.

Co więcej, jak się okazuje, wypowiedź prof. Wojciecha Kowalskiego, podana w TOK FM i Gazeta.pl, została źle zinterpretowana, bowiem resort wciąż nie ma informacji, gdzie dokładnie znajduje się obraz.

"Niemniej możemy zapewnić, że MSZ na bieżąco śledzi wszystkie docierające do nas sygnały o przypuszczalnych miejscach przechowywania obrazu" - czytamy w komunikacie.

- To są informacje, które od mniej więcej 20, 30 lat są w obiegu antykwarycznym. Mamy rozmaite relacje, w których pojawiają się wiadomości o tym, że dzieło przetrwało. Kilku specjalistów od malarstwa renesansu włoskiego w różnym czasie miało mieć kontakt z "Portretem młodzieńca". Ale żadnych konkretów odnośnie obecnego miejsca pobytu dzieła nie znamy. W przeciwnym razie już działalibyśmy na rzecz jego powrotu do kraju - tłumaczył nam wczoraj prof. Wojciech Kowalski, ekspert MSZ.

O tym, że obraz przetrwał wojnę, wiemy od dawna. Już w latach 40. Stanisław Edward Nahlik, wówczas pracownik polskiej ambasady, natrafił na informację - w prasie szwajcarskiej - że na sprzedaż jest portret nieznanego młodzieńca autorstwa Rafaela. Niestety, po Bożym Narodzeniu 1949 roku nie został już wypuszczony przez komunistyczne władze jako "element niepewny". Choć próbował działać - wówczas się nie udało.

Później obraz pojawiał się w rękach antykwariuszy wiedeńskich (to już tylko informacje świadków - nie ma dowodów w postaci rachunków), i tam trop właściwie się urywa.

- W czasie II wojny światowej portret miał wejść do kolekcji powstającego w Linzu Muzeum Hitlera. Krążą legendy, że sam Hans Frank wywoził Rafaela swoim samochodem. W jego willi odnaleziono Rembrandta i Leonarda, ale Rafaela tam nie było. Byłoby wspaniale, gdyby na otwarcie po remoncie Muzeum xx Czartoryskich udało się znów powiesić obok siebie "Damę z gronostajem" Leonarda i "Portret młodzieńca" Rafaela - mówi Janusz Wałek z Muzeum Narodowego w Krakowie, który opiekuje się dziełem Leonarda da Vinci.

Z zachowanej relacji pracownicy biura Wawelu, Pelagii Potockiej, która na własne oczy widziała obraz, wynika, że na pewno był właśnie tam. I to jedyny pewny ślad w tej sprawie.

Zniknięcie obrazu Rafaela to jedna z najbardziej zaskakujących i tajemniczych historii jeśli idzie o zaginione dzieła sztuki z czasów II wojny światowej.
Po wkroczeniu Niemców, należące od początku XIX w. do kolekcji Czartoryskich dzieło, eksponowane w budynkach przy ul. św. Jana, zostało zarekwirowane i znalazło się - wraz z "Damą z gronostajem" Leonarda - na Wawelu, który stał się siedzibą generalnego gubernatora, Hansa Franka.

W lecie 1944 r. niemieccy specjaliści zaczęli jednak szukać bezpiecznego miejsca ukrycia zbiorów. Wybrali należący do Manfreda von Richthofena pałac w Seichau, dziś Sichowie na Dolnym Śląsku.

Na liście wywiezionych dzieł znalazły się m.in. obrazy Rembrandta i Rubensa, nie było jednak "Portretu młodzieńca".

A może za jego zniknięcie odpowiada Wilhelm Palezieux, współpracownik Franka odpowiedzialny za zabezpieczenie zbiorów? Był tym, który zatwierdził wyjazd dzieł z Krakowa. Jego w połowie szwajcarskie korzenie mogłyby tłumaczyć, dlaczego właśnie z tego kraju pochodzi wiele pogłosek o "Por- trecie młodzieńca".

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski