MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Taneczne granie

Redakcja
Dlaczego ten James taki niegrzeczny? FOT. ARCHIWUM ZESPOŁU
Dlaczego ten James taki niegrzeczny? FOT. ARCHIWUM ZESPOŁU
MUZYKA. Gwiazdą pierwszego dnia Selector Festivalu na krakowskich Błoniach będzie grupa Hadouken! Rozmawialiśmy z jej wokalistą - Jamesem Smithem.

Dlaczego ten James taki niegrzeczny? FOT. ARCHIWUM ZESPOŁU

- Dwa lata temu wystąpiliście po raz pierwszy w Polsce...

- ...na festiwalu Audioriver w Płocku. Pamiętam, że pogoda była wspaniała, ale kiedy weszliśmy na scenę, nagle się popsuła. Na domiar złego podczas naszego koncertu występ zaczął Richie Hawtin, więc część publiczności poszła go oglądać. (śmiech)

- Kiedy zaczynaliście działalność, występowaliście głównie w klubach. Teraz gracie na wielkich festiwalach. Odpowiada Wam to?

- Najbardziej lubimy duże sceny. To pozwala nam się wyszaleć razem z publicznością. Ale jeśli klub ma odpowiednie nagłośnienie i światła, to też koncert może być udany.

- Dlaczego sześć lat temu zdecydowałeś się założyć zespół, a nie tworzyć samodzielnie jako producent?

- Przeprowadziłem się wtedy z północy Anglii do Londynu, a tam funkcjonowała bardzo aktywna scena, na której działało wiele świetnych zespołów grających muzykę taneczną na żywo. To było znacznie ciekawsze niż tworzenie nagrań samemu w domowej sypialni. Dlatego szybko znalazłem potrzebnych muzyków i w ten sposób powstał Hadouken!

- Brytyjscy krytycy uznali Was za przedstawicieli stylu nu-rave.

- Kiedy startowaliśmy, jeszcze nikt nie używał tego terminu. A potem - kiedy już zaczęto go nam przyklejać, nie zwracaliśmy na to uwagi, bo to w końcu tylko etykietka.

- Faktem jednak jest, że jak The Klaxons czy Bloc Party, łączyliście w swej muzyce klubowe rytmy z rockową energią.

- To prawda. Ale po pierwszej płycie zwróciliśmy się bardziej w stronę tanecznego grania. To nastąpiło samoistnie - nigdy się nad tym specjalnie nie zastanawialiśmy. Po prostu tak wyszło, bo zawsze czuliśmy się zespołem tanecznym.

- No właśnie: wasz debiutancki album "Music For An Accelerated Culture" wyprodukował Jacknife Lee znany w świecie alternatywy, a już drugi - "For The Masses" - holenderskie trio drum'n'bassowe Noisia.

- Jacknife nasycił naszą muzykę bardziej rockową wrażliwością, dzięki czemu utwory miały strukturę niemal klasycznych piosenek, a w brzmieniu dominowały gitary. Na drugiej płycie chcieliśmy tego uniknąć. Dlatego chłopaki z Noisia schowali gitary w tle, a na pierwszy plan wyciągnęli ciężkie bity i basy. To nam bardziej odpowiadało.

- A co przyniesie Wasza trzecia płyta?

- To będzie nadal mocna muzyka taneczna. Chcemy się skupić na brzmieniu basu - typowym choćby dla muzyki drum and bass. Dlatego zaprosiliśmy do współpracy znanych producentów z tego kręgu - duet Xample&Lomax. To dla nas kolejny etap naturalnego rozwoju.

- Nie skręcacie w stronę modnego dubstepu?

- (śmiech) Lubię te brzmienia, dlatego wykorzystamy je również na nowej płycie. Może nie będzie na niej konkretnie dubstepowych utworów, ale pojawią się typowe dla tego stylu obniżone basy i spowolnione bity. Wszystko jest jednak jeszcze w toku pracy - chcemy wydać nowy album dopiero na początku przyszłego roku.
- W dużym stopniu zawdzięczacie swoją popularność wideoklipom. Myślisz, że w dzisiejszych czasach to nadal ważna forma promocji dla zespołów?

- Jasne. Kiedyś była tylko jedna muzyczna telewizja - i mogła wykreować każdą gwiazdę. Dzisiaj tych kanałów jest więcej i dochodzi do tego internet. Ale mimo to, wideoklipy są ważnym elementem działalności dla wielu wykonawców. W tym również dla nas.

- W niektórych teledyskach nieźle rozrabiacie...

- ...bo zawsze świetnie bawimy się na planie. (śmiech)

- Swój najnowszy utwór - "Parasite" - udostępniliście do darmowego ściągnięcia.

- To w tej chwili najlepszy sposób na zainteresowanie fanów nowym materiałem. Oczywiście, nie zamierzamy oddawać za darmo całych albumów - ale jeden utwór, czemu nie? Fani zawsze doceniają taki gest.

- Ale wiesz, że obie Wasze starsze płyty można ściągnąć bez problemu z pirackich stron?

- Nie mam z tym wielkiego problemu, jak wielu innych ludzi w przemyśle muzycznym. Zawsze jakaś część fanów kupi nasze płyty legalnie - i ile na tym zarobię, tyle mi wystarczy. A jeśli przestaną to robić, wtedy znajdę inną pracę, a muzykę będę dalej robił wieczorami.

- Jak widzisz przyszłość muzyki klubowej?

- Myślę, że w tej chwili Ameryka odkrywa taneczną elektronikę. I to właśnie tam będzie się tworzyć jej przyszłość. Już świadczą o tym choćby wielkie sukcesy Skrillexa i przyznanie mu nagrody Grammy. A w Ameryce jest przecież więcej takich talentów. Nasłuchujmy więc, co się tam dzieje.

- A Wy nie planujecie podbić Ameryki?

- Byłoby wspaniale, ale to jest wyjątkowo trudne. Będziemy próbować, a jeśli się nie uda, to żaden problem.

Rozmawiał PAWEŁ GZYL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski